- Wymieszaliśmy secesję wiedeńską ze smaczkami europejskiego surrealizmu - przyznaje Andrzej Bubień, reżyser białostockiej wersji jednej z najsłynniejszych i najbardziej przebojowych operetek świata. - Dla nas to historia na pograniczu jawy i snu, zabawa smaczkami, znaczeniami, specjalnie do tego celu używamy także multimediów.
Jak będzie wyglądało białostockie przedstawienie?
Cały zespół opery bardzo chwali choreograf - Jarosław Staniek. To on zdradził koncepcję przedstawienia, jaka czekać będzie na widzów „Zemsty nietoperza”.
- W pierwszym akcie będą szalone przygotowania do balu, zarówno państwo jak i służba będą w pośpiechu przygotowywać się do czegoś, co ma nastąpić - opowiada Staniek. - Akt drugi to jest totalna zabawa, szalone tańce, nie zabraknie zabaw alkoholowych, zaś w trzecim trzeba będzie ponieść konsekwencje.
W oryginalnym libretcie akcja operetki została osadzona w XIX-wiecznym podwiedeńskim kurorcie. Wzięty finansista, skazany przez sąd na karę więzienia - Gabriel von Eisenstein, postanawia ostatni dzień swojej wolności spędzić na balu wydanym przez księcia Orłowskiego. Zarówno on, jak i jego żona Rosalinda oraz ich pokojówka Adela zostają wciągnięci w intrygę misternie zaplanowaną przez doktora Falka - przyjaciela Eisensteina. Impreza jest w istocie pretekstem do ośmieszenia Eisensteinia, który rok wcześniej podczas zabawy karnawałowej porzucił Falka w centrum Wiednia, zmuszając go do powrotu do domu w stroju nietoperza…
Muzyka to wyzwanie
- Partytura „Zemsty nietoperza” jest magiczna - twierdzi Grzegorz Berniak, kierownik muzyczny białostockiej inscenizacji. - Tajemnica tkwi w wielu kolorach, fantastycznych leitmotivach, w pięknych scenach zbiorowych i chóralnych. W partyturze Johanna Straussa mnóstwo jest ulotności, liryki, pełna też jest dowcipu.
Według dyrygenta, właśnie uzyskanie balansu pomiędzy humorem, a jak najlepszym wykonawstwem jest najważniejszym wyzwaniem dla całej orkiestry. Najważniejszą tajemnica sukcesu operetki, według kierownika muzycznego, jest dobranie odpowiedniej obsady.
Główne role w białostockiej operze twórcy powierzyli Ewie Vesin, Marii Rozynek-Banaszak, Tomaszowi Rakowi, Adamowi Zdunikowskiemu, Annie Bernackiej, czy Grzegorzowi Szostakowi. Na scenie pojawią się również aktorzy z pobliskiego Białostockiego Teatru Lalek. Ryszard Doliński i Andrzej Beja-Zaborski wymiennie będą kreowali postać Froscha, pijanego dozorcy.
W operetce po raz pierwszy w swojej karierze wokalnej zaśpiewa Rafał Bartnicki. - Trudność polega na tym, że muszę być normalnym aktorem dramatycznym, nauczyć się mówić teksty pod okiem reżysera i jednocześnie śpiewać - wyznaje odtwórca roli Adiutanta. -- W operze myśli się frazą, dłuższymi dźwiękami, w operetce muszę od tekstu przejść do partii śpiewanych.
Dlaczego warto zobaczyć „Zemstę nietoperza”?
Mimo, że operetka to zabawa formą, aktorstwem i muzyką, według reżysera, nie jest pozbawiona treści, które można odczytywać zupełnie współcześnie.
- Opowiada się o tym, kim jesteśmy, jak jesteśmy uwikłani w ciągłe granie i coraz rzadziej bywamy sami sobą, wolelibyśmy być rozpoznawani jako twarze z okładki - podkreśla Andrzej Bubień. - Ta komedia pomyłek, to historia obłędu, szaleństwa świata. Jak mówi bohater trzeciego aktu - „człowiek coraz bardziej schodzi na psy”. Jeśli ktoś przychodzi do teatru, by mieć o czym później rozmyślać, odnajdzie to przesłanie. Premiera już 9 grudnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?