Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OiFP: Stanisław Moniuszko na patrona. Byłby symbolem wielkomiejskości (zdjęcia)

Tomasz Mikulicz
Wiesław Bednarek jest gorącym orędownikiem tego, by Stanisław Moniuszko był patronem naszej opery. – Nadałoby to tej instytucji  splendoru– twierdzi muzyk.
Wiesław Bednarek jest gorącym orędownikiem tego, by Stanisław Moniuszko był patronem naszej opery. – Nadałoby to tej instytucji splendoru– twierdzi muzyk. Anatol Chomicz
W ostatnich latach Białystok z miasta prowincjonalnego zmienia się we wschodnią metropolię. Odniesienie się do Moniuszki byłoby symbolem otwartości i wielkomiejskich aspiracji - uważa Wiesław Bednarek, polskim śpiewak operowy.

[galeria_glowna]

Wiesław Bednarek
Wiesław Bednarek

Wiesław Bednarek

Wśród białostockich melomanów pojawił się pomysł, by wznoszonej właśnie operze i filharmonii podlaskiej nadać imię Stanisława Moniuszki. Roberto Skolmowski, jej nowy dyrektor odnosi się do tego z rezerwą. Jak by Pan go do tego przekonał?

Wiesław Bednarek, znany polskim śpiewak operowy, współautor książki "Stanisław Moniuszko i jego podlaski rodowód“: Myślę, że imię Moniuszki nada nowej instytucji splendoru. Według mnie, wśród twórców polskich oper, nie ma i nie było bardziej zasłużonej osoby.

Dziadkowie Moniuszki pochodzili spod Moniek, ale on sam jednak nie był aż tak bardzo związany z Podlasiem. Urodził się w Ubielu pod Mińskiem, mieszkał przez wiele lat w Wilnie, potem studiował w Niemczech, by ostatecznie osiąść w Warszawie.

- Związek Moniuszki z Podlasiem należy traktować symbolicznie. Wywodził się z podlaskiej szlachty zaściankowej, wychował w atmosferze szlacheckiego dworku kresowego i tą kresowością przesiąkł. Pisał do tekstów poetów, z których wielu pochodziło z tego regionu. Mówiąc dzisiejszym językiem, kresowość to były jego klimaty.

Może, szukając operze patrona, powinniśmy brać pod uwagę lokalnych twórców. Moniuszko kojarzy się bardziej z operą narodową i swego rodzaju stołecznością, niż z - że tak powiem - naszym podwórkiem.

- To sprawa podejścia. Adama Mickiewicza zarówno Polacy jak i Litwini traktują jak swojego, a ostatnio słyszałem, że również Żydzi, bo odkryto, że jego matka była Żydówką. W ostatnich latach Białystok z miasta prowincjonalnego zmienia się we wschodnią metropolię. Nie negując oczywiście zasług lokalnych twórców, uważam, że odniesienie się do Moniuszki będzie symbolem białostockiej otwartości i wielkomiejskich aspiracji. Co do związków Moniuszki z Kresami, to trzeba też pamiętać, że posługiwał się on wschodnimi gwarami i zawsze podkreślał, że pochodzi stąd. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, najlepsze jego pieśni powstały zanim jeszcze wyjechał do Warszawy.
W książce opisuje Pan, że życie w stolicy było dla niego pasmem udręk. Ówczesne warszawskie salony raczej za nim nie przepadały.

- Nasiliło się to szczególnie po premierze opery "Hrabina“, w której wyśmiewał przywary polskich elit. Trzeba bowiem wiedzieć, że Moniuszko był człowiekiem bardzo prostolinijnym. Nie wiązała się z nim żadna afera obyczajowa, czy jakieś ukryte ekscesy. Tak, jak mówi się o niektórych kobietach "matki Polki“, tak Moniuszkę można określić jako "ojca Polaka“. Najważniejsza była dla niego rodzina, czyli żona i dziesiątka dzieci.

Moniuszko, mimo sławy, nie był więc, jak to określilibyśmy dzisiaj, przykładem ekscentrycznego celebryty?

- Broń Boże. Moniuszko był człowiekiem wielkiej wiedzy i kultury. Pseudostołeczny salon, który w żadnej mierze mu nie dorównywał, miał do niego pretensje, że jest - powiedziałbym - zbyt propolski i propatriotyczny. Ówczesne elity chciały wygodnie żyć pod panowaniem zaborców. Moniuszko zaś jawił się im jako głos sumienia, które trzeba było za wszelką cenę zagłuszyć, by czuć się dobrze.

Zresztą, identyczne oceny jego twórczości pokutują do dzisiaj. Znana dziennikarka Dorota Szwarcman, moniuszkowski patriotyzm traktuje jako zarzut. A trzeba pamiętać, że społeczeństwo, którego członkami będą tylko tzw. obywatele świata, na dłuższą metę nie przetrwa. Żyjąc w jednej wielkiej strukturze, ludzie stracą wartości, które wynoszone są z domu, czy też szerzej, ze swojej małej ojczyzny.

Mówi się, że najwięcej złego w opisywaniu postaci Moniuszki zrobiono za czasów PRL-u. Na przykład "Halka“ była przedstawiana jako opera opowiadająca o walce chłopów z warstwą szlachecką, czyli w domyśle proletariatu z burżuazją. Tymczasem, moim zdaniem jest to przede wszystkim opowieść o nieszczęśliwej miłości.

- Ton takiemu patrzeniu na twórczość Stanisława Moniuszki nadał na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku znany historyk muzyki, prof. Witold Rudziński. W "Halce“ jest co prawda zarysowany problem niesprawiedliwości społecznej na polskiej wsi, ale nie było to nigdy głównym motywem tej opery. Moniuszko zawsze starał się przemycać w swych dziełach wartości patriotyczne. Robił to chociażby przez samo pokazanie realiów z okresu, kiedy Polska nie była jeszcze pod zaborami.

Moniuszko żył w czasach romantyzmu. Był romantykiem?

- Profesor Zdzisław Jachimecki, kolejny wielki biograf kompozytora, robił mu zarzuty, że nie potrafił odczuwać tak głęboko, jak na prawdziwego romantyka przystało. Prawda jest jednak taka, że prezentowana przez tego człowieka postawa była wręcz szczytem romantyzmu. Zamiast - jak to się mówi - ganiać za panienkami, zakochał się w 16-letniej Aleksandrze Muller i kochał ją do końca życia. A uczucie to narodziło się, gdy Moniuszko wynajmował pokój w domu jej rodziców. Kiedy wyjechał na studia do Niemiec, pisał dla niej piękne pieśni. Miłość przetrwała trzy lata studiów i w końcu młodzi się pobrali. Zanim to jednak nastąpiło, przyszła teściowa zastrzegła, że odda córkę za mąż tylko wtedy, kiedy jej wybranek będzie w stanie sam utrzymać rodzinę. Żeby temu podołać, Moniuszko postanowił wydać śpiewnik. Z jednej strony kompozytor chciał rozśpiewać polski naród i podarować mu pieśni patriotyczne, ale z drugiej - chodziło też o zarobek. Walka o byt materialny była zresztą wpisana w całe jego życie.
Stanisław Moniuszko wywodził się ze zubożałej szlachty. Decyzja o tym, że zostanie muzykiem nie należała zapewne w tamtych czasach do łatwych?

- Oczywiście, że nie. Poza tym, trzeba szczerze powiedzieć, że Moniuszko nie był mistrzem zaradności. Są ludzie, którzy napiszą jakieś bohomazy i mówi o nich cały świat. Są też tacy, którzy mają talent od Boga, a nie potrafią go na większą skalę sprzedać. Moniuszko należał do tych drugich. Wpływ na taki stan rzeczy miał też fakt, że spotykał się z ogromną nieprzychylnością ówczesnej prasy.

Kompozytor bardzo przejmował się ponoć negatywnymi recenzjami, jakie pojawiały się po premierach jego oper.

- To prawda. Bardzo wiele z tych negatywnych uwag było niesprawiedliwych. Dopatrywano się np. tego, że źle dobierał on swoje muzyczne rymy do akcentów poetyckich w wierszach, do których komponował muzykę.

Rzekomo, w wyrazie "kocham“ stawiał np. akcent na nie tę sylabę co trzeba. A przecież Moniuszko przez lata studiował prozodię i takich błędów, najzwyczajniej w świecie, nie robił. Mimo to, przeciw niemu toczyły się ogólnonarodowe kampanie, na których czele stawali ówcześni wybitni kompozytorzy.

Może chodziło o to, że Moniuszko pragnął odkrywać nowe horyzonty.

- Z całą pewnością tak było. Przede wszystkim starał się wplatać w swoje pieśni różnego rodzaju regionalizmy, w szczególności z Kresów Wschodnich. Fascynował się pisaniem muzyki do wierszy zarówno Mickiewicza, jak też poetów posługujących się gwarami. Po złym odebraniu opery "Paria“, napisał w dramatycznym liście: "Nie chcecie mnie teraz, ale co po mnie?“ Minęło wiele lat od śmierci kompozytora, a tak naprawdę nikt nie napisał lepszej opery niż "Halka“, czy "Straszny dwór“.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny