Jej obowiązki przejęła bowiem osoba zatrudniona zaledwie kilka miesięcy wcześniej. W dodatku pracująca wcześniej w portierni i szatni. Była pracownica złożyła pozew przeciwko OiFP.
W grudniu ubiegłego roku białostocki sąd I instancji przyznał rację kobiecie. Nakazał operze przywrócić ją do pracy i wypłacić zaległe wynagrodzenie. W czwartek, w wyniku apelacji opery, sąd odwoławczy zmienił orzeczenie. Uznał, że dyrektor Roberto Skolmowski, nie złamał prawa.
- Pracodawca zrezygnował z wyjazdowych audycji muzycznych na rzecz otwartych prób generalnych dla dzieci i młodzieży. Nowe formy edukacji muzycznej nie wymagały zaangażowania dwóch osób - mówił w uzasadnieniu sędzia Stanisław Stankiewicz z Sądu Okręgowego w Białymstoku. - Istniała uzasadniona przyczyna wypowiedzenia umowy o pracę jednej z zatrudnionych w dziale kobiet. Jej wybór był uzasadniony.
Sędzia podkreślał, że następczyni pracowała co prawda w szatni, ale z wykształcenia jest muzykiem. Poza tym zarabiała 1,4 tys. zł mniej od powódki, co z ekonomicznego punktu widzenia było logiczne. Zwłaszcza przy likwidacji stanowiska pracy. Orzeczenie jest prawomocne.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?