Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OiFP. Marek Weiss reżyseruje Turandot. Dyryguje Grzegorz Berniak. Będzie, jak napisał Giacomo Puccini (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
OiFP. Opera Turandot - próba medialna
OiFP. Opera Turandot - próba medialna Jerzy Doroszkiewicz
Młoda Turandot i Turandot, czasy totalitaryzmu i wielka gilotyna w tle - tak zapowiada się nowa premiera w Operze i Filharmonii Podlaskiej. To "Turandot" Giacomo Pucciniego.

- Staram się przede wszystkim zrealizować to, co jest w partyturze, a moje rozwiązania teatralne są takie, że właściwie nie da się o nich opowiedzieć słowami - przyznaje Marek Weiss, reżyser "Turandot".- Realizujemy dwie zasadnicze nowe rzeczy – po pierwsze robimy wersję Pucciniego, bez słynnego dopisanego po jego śmierci duetu, który ja uważam za niefortunny, i nie tylko ja. To dało mi możliwość, żeby pokazać Turandot w dwoistej postaci, czyli małą, niewinną, czystą jak łza dziewczynkę, która jednocześnie przedziwnym zbiegiem okoliczności życiowych i perypetii jest też osobą okrutną. Tak często zdarza się przecież z dziećmi, które nieświadomie wyrządzają zło, bo nie wiedzą, że jest złem. Jest też postać Kalafa, który ma poczucie, że potrafi wytłumaczyć czym się różni dobro od zła i potrafi nauczyć tę kobietę właściwych relacji, nauczyć miłości, a wplątuje się w bardzo skomplikowaną strukturę niewinności, okrucieństwa, władzy absolutnej i mechanizmów które go przerastają. Przez szaleństwo, które go ogarnia namiętność jakiej ulega, traci z oczu coś, co jest w życiu jedynie ważne, czyli prawdziwą miłość. Traci z oczu kobietę, która rzeczywiście mogłaby spełnić jego wszystkie marzenia, a która ginie poświęcając się dla niego. To Liu. I to ona jest główną bohaterką mojej opowieści.

To poetycka opowieść, oczywiście są chińskie akcenty, ale to nie dzieje się tylko w Chinach. To jest pewien symboliczny świat, tu i teraz, na scenie w Białymstoku, gdzie kostiumy i dekoracja mają swoje znaczenie poetyckie, nie historyczne. To nie są kostiumy historyczne z jakiejś epoki, ani nie są kostiumy współczesne. One znaczą los tych ludzi, każdy z nich jest ubrany tak, jak los wyznaczył mu drogę.

Na scenie widać siedmiometrowej wysokości dekoracje zaprojektowane przez Pawła Dobrzyckiego, jest też potężna gilotyna.

- Dekoracja też oznacza jakąś rzeczywistość totalitarnego systemu, z władzą absolutną, gdzie równie dobrze akcja może rozgrywać się w Boliwii, Chinach i w Białymstoku - dopowiada Weiss.

Mamy tu światowych solistów, a niektóre momenty wykonania niektórych partii, we mnie, starym wyjadaczu operowym budzą prawdziwy zachwyt. Pierwszy raz pracuję w Białymstoku, ale już wam zazdroszczę najlepszego chóru operowego, nie tylko w Polsce. To rewelacja, zgrany, pięknie śpiewający zespół i wrażliwy teatralnie.

W spektaklu bierze udział Biały Teatr Tańca. To nieduży międzynarodowy 10-osobowy zespół ludzi, którzy tańczą bardzo specyficzne, brawurowe choreografie. Różnią się od innych zespołów baletowych tym, że opowiadają wstrząsające ludzkie historie. Jak mało którzy tancerze oprócz sprawności ruchowej tworzą cały świat teatralny.

Grzegorz Berniak: Większość teatrów nie do końca wie, co zrobić z tym fragmentem dopisanym po śmierci Pucciniego. Wszyscy zastanawiają się jak to zinterpretować, wyreżyserować, zagrać i nie do końca jest to spójne. To ostanie dzieło Pucciniego, on nie dokończył go pisać, zmarł. Zlecił dokończenie przyjacielowi, ale wiem z różnych źródeł, że jedyny wydawca Pucciniego tak naprawdę wbrew jego woli, przekazał prace nad finałem komuś innemu. Nie jest to spójne z całością, z myślą kompozytora, zatem jest sporo argumentów za tym, by tego dopisanego finału uniknąć. I my podjęliśmy taką bezkompromisową decyzję. Jedną z najważniejszych rzeczy, z których dziś jestem dumny i uradowany, to obsada solistów na najwyższym poziomie. Udowadniamy razem z reżyserem i dyrektorem i całą operą, że jesteśmy w stanie zaprosić artystów z najwyższej półki. Tak było przy „Cyganerii” i teraz znów udało nam się to zorganizować. Muzyka jest bardzo skomplikowana. Jej komplikacja polega na tym, że jest wielopoziomowa, wielostrefowa, jest mnóstwo chórów zascenicznych, mnóstwo ogromnych scen zespołowych. Partytura jest „grubo” napisana. Walczymy o to, żeby zejść z tej dynamiki, pokazać trochę muzyki kameralnej, żeby eksponować tę wspaniałą obsadę solistyczną.

Marek Weiss: Kończymy "Turandot" na śmierci Liu. Nie znoszę operowego snobizmu, dla mnie najważniejszy jest związek muzyki z człowiekiem na scenie, piękno opowieści, piękno sztuki w jej stanie czystym. Czasem trzeba powiedzieć – dajcie nam zrobić, to co my uważamy za słuszne w tym dziele. Dzięki temu to dzieło doprowadza publiczność do pewnego rodzaju wzruszenia. Cały ten pompatyczny duet, który służy największym gwiazdom, detonuje skumulowane emocje.

- To, że śpiewam Turandot, to odpowiedni moment w moim życiu, choć zawsze marzyłam o Liu, nie zdążyłam jej zaśpiewać – wyznaje Wioletta Chodowicz. - Cieszę się, że teraz, kiedy śpiewam partie Turandot, spektakl ma taką postać. Nigdy wcześniej nie chciałam śpiewać Turandot, bo partie Liu napisał w całości Puccini, a Turandot to dwie partie. I chociaż mam nadzieję, że jeśli będzie okazja zaśpiewam obydwie partie, to jednak to co najtrudniejsze i co jest największym wyzwaniem napisał Puccini. To uczy ogromnej pokory. Postać Turandot nie budzi współczucia, jest całym złem w tym spektaklu.

Moja rola polega na zagraniu relacji, za każdym razem kiedy mówię, robię to za dwie osoby. Jesteśmy zrośnięte z Amelią czy z Hanią jak drzewo i huba. Występujemy zawsze razem. Ta postać nabrała wieloznaczności, to jest ciekawsze. Myślę, że moja postać jest jeszcze bardziej zła, ale można to polubić. Myślę, że za każdym złem kryje się jakieś nieszczęście i tu chowa się ono za postacią małej Turandot, to jest nieszczęśliwe dziecko, a ja jestem taką uzurpatorką, która chce się schować za osobą mającą władzę, żeby sobie tej władzy uszczknąć – ma wielkie ambicje i chce je realizować.

Kiedy czytałam trzeci akt, dziwiłam się, że ten Kalaf chce Turandot, po tym wszystkim, co ona narobiła. Ja bym napisała to na miejscu Pucciniego, jak w baśni o księżniczce Kunegundzie, która kazała rycerzom jeździć na koniach po blankach zamku. Trafił się jeden, który nie zginął i kiedy ona powiedziała, że zostanie jego żoną, powiedział – ja cię nie chcę, chciałem tylko udowodnić, że mogę to zrobić.

- Jestem zaszczycona, że mogę z taką divą operową występować i staram się najbardziej, jak mogę – mówi 11-letnia Amelia Gabrylewska. - Po każdej próbie coraz bardziej rozumiem tę historię, bo to nie jest typowa księżniczka tylko smutne dziecko, które jest manipulowane przez bliską osobę, która ją opuszcza. Dociera to do niej po ostatnim akcie.

- Bardzo się cieszę, że mogę brać udział w tym spektaklu i jestem zaskoczona, że tak szybko wszystko działa i po każdej próbie wydaje mi się że jest łatwiej – dodaje 12-letnia Hanna Karetko. - Moja postać jest ciężka do zrozumienia, bo wydaje mi się, że czasami ma takie zachowania, których nie da się przewidzieć, moim zdaniem jest postacią która ma żal do kogoś i mści się na innych.

-Cieszę cię, że partia Liu jest tu wystawiona na piedestał – mówi Marcelina Beucher, znana już białostockiej publiczności z "Cyganerii", także Pucciniego. - To inna miłość niż Mimi do Rudolfa. W tej sytuacji jest ona totalnie bezgraniczna. Pamiętajmy też, że to jest niewolnica, kobieta która jest w pewnym systemie, w którym musi być i w sytuacji, kiedy jest postawiona pod ścianę i torturowana, nie łamie się i postanawia popełnić samobójstwo wiedząc o tym, że tym samym spowoduje uwolnienie, czy odgadnięcie zagadki przez Kalafa i jego szczęście. Jaka to musi być wielka miłość, że postanawia swoje życie poświęcić w jej imię, to coś pięknego. Do tego niesamowita, wciągająca muzyka, troszkę filmowa, jak to u Pucciniego. Będąc osobą, która grała na wiolonczeli i kocha orkiestrę, z takiej muzyki czerpię bardzo wiele i daje mi ona bardzo duży napęd do wykonywania tego wszystkiego, co Puccini napisał w partyturze i „tylko” trzeba to wykonać, co nie okazuje się takie proste.

Tomasz Kuk: Nessun dorma, czyli „niech nikt nie śpi” to najsławniejsza aria. Tenor ma ten przywilej, że może być księciem w kilku operach. W „Rigoletcie”, w „Rusałce” i na przykład w „Turandot”. Po premierze włoskie media pisały, że Kalaf to jest pan tenor – ma wyjść i zaśpiewać i tego generalnie oczekuje od niego publiczność. Jego rola nie jest za bardzo skomplikowana. Bardzo popularna aria ”Vincero (Nessun dorma)” to apoteoza zwycięstwa, nie trzeba jej reklamować. Ona jest tak rozpowszechniona, że czasem to ułatwienie, ale zaśpiewać bardzo dobrze hit to może być wyzwanie. Sama w sobie aria dla tenora nie jest trudna, ale wszyscy mają w uchu Pavarottiego.

- Sceny chóralne w Turandot są bardzo obszerne, chór często ulega emocjom i przekazuje emocje drzemiące w sercach Liu czy Turandot - przypomina Violetta Bieleca, szefowa operowego chóru. Często są to ludzie, którzy przybierają różne osobowości, na przykład tłum ludzi pozbawionych człowieczeństwa, który pochwala czyny Turandot, gloryfikuje ją w drugim akcie. W dużej mierze ta opera opiera się na partiach chóralnych.

Premiera już 7 grudnia w Operze i Filharmonii Podlaskiej.

„Turandot”

Muzyka: Giacomo Puccini
Libretto: Giuseppe Adami i Renato Simoni
Opera w trzech aktach
Prapremiera: 26 IV 1926, Teatro alla Scala, Mediolan

Kierownictwo muzyczne: Grzegorz Berniak
Inscenizacja i reżyseria: Marek Weiss
Scenografia i reżyseria świateł: Paweł Dobrzycki
Choreografia i kostiumy: Izadora Weiss
Kierownik Chóru: Violetta Bielecka
Dyrygent Chóru Dziecięcego: Ewa Barbara Rafałko
Współpraca muzyczna / II dyrygent: Maciej Tomasiewicz
Pianista-korepetytor: Tetyana Dranchuk
Producent: Damian Tanajewski oraz Opera i Filharmonia Podlaska

Producent wykonawczy: Anna Jakubowska-Podsiad

Asystent reżysera: Rafał Supiński

Obsada:

Turandot
Wioletta Chodowicz / Ewa Vesin
Kalaf
Rafał Bartmiński / Tomasz Kuk
Liù
Marcelina Beucher / Katarzyna Trylnik
Timur
Remigiusz Łukomski / Grzegorz Szostak
Ping
Arkadiusz Anyszka / Jaromir Trafankowski
Pang
Aleksander Kunach / Ryszard Minkiewicz
Pong
Łukasz Załęski / Adam Zdunikowski
Cesarz
Paweł Cichoński / Krzysztof Stankiewicz
Mandaryn
Dariusz Machej / Maciej Nerkowski
Mała Turandot
Amelia Gabrylewska / Hanna Karetko
I Kapłanka
Joanna Markowska / Justyna Zamaryka
II Kapłanka
Marta Antkowiak / Swietłana Łukaszewicz
Książę perski
Leszek Gaiński / Piotr Skibowski

Orkiestra, Chór i Chór Dziecięcy Opery i Filharmonii Podlaskiej

Tancerze Białego Teatru Tańca Izadory Weiss

Marta Barossi
Ieva Ievina
Lena Paetsch
Nadja Simchen
Maya Triay
Giuseppe Bencivenga
Beniamin Citkowski
Peter Džubera
Joshua Feist
Mateusz Sobczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny