Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

OiFP. Halfway Festival 2018. Villagers, Annie Hart, Ugla, Jane Weaver, Pia Fraus (zdjęcia, wideo)

(dor)
OiFP. Halfway Festival 2018.
OiFP. Halfway Festival 2018. Jerzy Doroszkiewicz
Villagers, Annie Hart, Ugla, Jane Weaver, Pia Fraus zagrali drugiego dnia Halfway Festival 2018 w amfiteatrze OiFP. Było różnorodnie i ciekawie.

Conor O'Brien, czyli Villagers i przyjaciele pokazali, że w dobrych melodiach tkwi jednak największa siła. Lider, w porównaniu do zdjęcia promocyjnego, odmłodził się o dekadę, czyli zgolił brodę. Paradoksalnie upodobnił się do pewnego brytyjskiego wokalisty o wysokim głosie, który został królem blue eyed soulu. Obiegowa opinia głosi, że Irlandczycy są rudzi, jednak Conor O'Brien przeczył temu zapewne krzywdzącemu stereotypowi, ale za to momentami brzmiał jak Simply Red. Te drugie momenty można oddać Mike Scottowi z The Waterboys, szczególnie kiedy Villagers zmierzali w stronę uniwersalnego folku, bardziej w klimacie Simona & Garfunkela niż wspomnianego zespołu. Pięknie brzmiąca trąbka, czasem jakowyś flugelhorn chwytał też perkusista dodawała smaku, a i brzmienia z nowej generacji mooga dyskretnie wzmacniały brzmienie. Co jednak najistotniejsze cały zespół brzmiał znakomicie, a elektroakustyczna gitara naprawdę nadawała ton całości. Pięknie i prosto.

Więcej komplikacji było podczas zróżnicowanego muzycznie występu Jane Weaver. Brytyjka ma w małym palcu całą historię nowej fali i umie z niej czerpać, to co jej w danym momencie odpowiada. Wysoki głos dla jednych był zaletą, mnie ta akurat barwa szybko zaczęła nużyć. Jeszcze bardziej nużący i najbardziej rockowy w tym zestawie był występ Estończyków z Pia Fraus. Większość kompozycji brzmiała podobnie, kto nie załapał się na taką muzykę w latach 80. mógł nadrobić zaległości.

O tym, że w prostocie tkwi piękno przekonała amfiteatr Annie Heart. Z towarzyszeniem prostego syntezatora z sekwencerem i gitarą basową stworzyła piękny klimat dziewczyńskiej opowieści, gdzie C-dur i następujący po nim a-moll nie rażą. Bo kiedy z jej głębi płynęły szczere piosenki, a Annie Hart boso przeszła cały betonowy amfiteatr, kupiła chyba wszystkich ostatecznie i nieodwołalnie. Skromna, sympatyczna, uśmiechnięta.

Ponurą minę prezentowała za to Magdalena Sowul liderka zespołu Ugla. Za to cały zespół zaprezentował całkowicie unikalne brzmienie i bardzo profesjonalne podejście do muzyki. Tu nie było przypadkowych dźwięków, a skrzypce, kontrabas, klarnet z niewielką domieszką elektroniki i żywą perkusją współbrzmiały znakomicie. Słychać było, że Magdalena Sowul ma coś do przekazania i robi to na swoich warunkach. Warto byłoby jesienią usłyszeć ich w jakimś zacisznym klubie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny