Tak park wyglądał kiedyś.
- Ogród to właściwsza nazwa, bo w XVIII wieku, kiedy to wszystko było urządzane, parkiem określano las, a park w dzisiejszym rozumieniu to był właśnie ogród - mówi ks. prof. Jan Nieciecki, znawca historii Pałacu Branickich.
Profesor opowiada, że w XVI wieku, w miejscu, gdzie dziś stoi Pałac Branickich był zamek obronny Wiesiołowskich. Pod koniec XVII wieku miasto przeszło w ręce Branickich, którzy postanowili przebudować zamek i stworzyć barokowy pałac.
- Początki urządzania ogrodu to z kolei lata 30-te XVIII - dodaje Nieciecki.
Partery, fontanny, pawilony...
W tamtych czasach ogród zajmował większą niż dziś powierzchnię. Sięgał poza dzisiejsze ogrodzenie aż do ulicy Legionowej, biegł dalej w stronę ulicy Akademickiej.
- Od samego początku ogród dzielił się na dwie części - górną i dolną. W centralnym miejscu tej pierwszej usytuowany był tzw. salon ogrodowy. Były tam ozdobne bukszpanowe partery, stało wiele rzeźb i działały fontanny. To co jest tam teraz to tylko malutka część dawnej świetności... - mówi profesor.
To co zostało, to właściwie tylko część parterów, które są określane przez białostoczan mianem mini - labiryntów po których lubią biegać dzieci.
Jeżeli wejdziemy do parku od strony ulicy Akademickiej i spojrzymy w prawo, zobaczymy rosłe drzewa. W czasach Branickiego było tam mnóstwo boskietów, czyli specjalnie przycinanych drzew, które tworzyły regularne bryły zieleni.
Najciekawsze pawilony
- Największą atrakcją ogrodu był jednak tzw. Pawilon Pod Orłem, czyli wielka altana w której przesiadywano w letnie dni - opisuje Nieceicki.
Altana była wykonana z drewna, ściany były obrośnięte pnączem, we wnętrzu zawieszone były klatki ze śpiewającym ptactwem.
W parku było jeszcze kilka pawilonów. W rogu między bulwarami Kościałkowskiego, a Akademikami Uniwersytetu Medycznego był usytuowany Pawilon Chiński.
- Dziś zostały z niego jedynie kręte piwnice oraz wejście do tych piwnic czyli tzw. Ścianką Parawanowa. Teraz jest na niej obraz Matki Boskie Ostrobramskiej, który został namalowany w latach 20., a odnowiony kilka lat temu - opowiada Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.
Teraz niektórzy białostoczanie traktują to jako kapliczkę i przynoszą tam kwiaty.
Kolejny pawilon nazywał się włoskim i - sporo podniszczony - stoi do dziś. Po drugiej stronie (przy wejściu od kościoła Farnego) zachował się też Pawilon Toskański.
- Mało który z przechodniów go jednak zauważa. Jest przesłonięty bujną roślinnością - żali się Lechowski.
Niestety, do naszych czasów nie dotrwał Pawilon usytuowany niedaleko od Toskańskiego - Pawilon Nad Kanałem.
Cegły na ścieżkach
Choć dzisiejszy park jest tylko bladym odbiciem tego z czasów świetności, codziennie przychodzi tu mnóstwo ludzi. My wchodzimy od strony kościoła Farnego. Na jednej z ławeczek siedzi chłopak z dziewczyną.
- Park jest ok., poza jednym niewielkim defektem. Chodzi mianowicie o ścieżki spacerowe. Tam cegła, tu wystający kamień. Wypadałoby to trochę wyrównać! - mówi Jakub Nowosad.
Na ławeczce obok spotykamy starszego pana.
- Wychowałem się w dolinie Biebrzy, stąd bardzo lubię przyrodę. A gdzie można w mieście ją podziwiać jak nie w parku? Siadam sobie tu nad wodą i obserwuję kaczki. To już 40 lat jak tu przychodzę. Można powiedzieć, że ja starzeję, a park młodnieje. Jest dużo ładniejszy niż kiedykolwiek - opowiada Jan Lewkowski.
Zmierzamy w stronę salonu ogrodowego i spotykamy Jacka Gołguna, turystę z Krakowa.
- To super, że macie taki park w środku miasta. W jednym momencie idzie się ulicą, a w drugim trafia w sam środek zieleni. Trochę drętwy jest tylko ten asfalt w centralnym miejscu parku. Wyraźnie tu nie pasuje - mówi.
Czytelnictwo na indeksie
Teraz udajemy się w stronę akademików Uniwersytetu Medycznego. W altanie włoskiej siedzi młody chłopak i czyta książkę.
- To moja ulubiona część parku. Mogę tu poczytać w ciszy. Ludzie zazwyczaj chodzą po bardziej reprezentatywnych miejscach, dzięki temu mało kto tu zagląda - cieszy się Michał Opryszczko.
Mówi jednak, że mimo wszystko dobrze by było gdyby zadbano również o tą cześć parku. - Przede wszystkich chciałbym by odmalowano ściany, uzupełniono ubytki w murze - dodaje. Zaraz się uśmiecha i mówi, że poznał też inny sposób dbania o park...
- Raz sobie siedzę, czytam książkę. Podchodzi do mnie dwóch strażników miejskich i pyta co robię. Ja, trochę oszołomiony, pokazuję im książkę. A oni zaczynają mnie spisywać! Pytam: Za co? Oni: Bo często tu można spotykać ludzi którzy marzą po zabytkowych murach i pan również może to robić. Tak więc, prewencyjne mnie spisali i poszli - śmieje się Opryszczko.
Odnawianie ogrodu
Poza takimi prewencyjnymi akcjami miasto ma jednak lepsze pomysły na zachowanie barokowego parku. Obecnie trwają prace przy bramie wjazdowej. Mają tam powstać dwie ozdobne fontanny i sieć ścieżek.
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie może jeszcze w tym roku robotnicy wbiją łopaty też po drugiej stronie pałacu i rozpocznie się odnawianie salonu ogrodowego. Może to potrwaćdo 2011 roku. Potem zajmiemy się m.in. odbudową Pawilonu Chińskiego, czy też stworzeniem boskietów. Sukcesywnie poprawiana też będzie nawierzchnia alejek - mówi Sławomir Ferster z departamentu ochrony środowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?