Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oddaj nam dziecko, a wycofamy zarzuty! - apeluje rodzina zaginionej Magdy

Michalina Bednarek
Michalina Bednarek
„Obróciłam się i zobaczyłam mężczyznę. On na mój widok zwolnił kroku”. Matka zaginionej Magdy po raz pierwszy opowiada o swojej tragedii.

Matka sześciomiesięcznej Magdy z Sosnowca, Katarzyna Waśniewska po raz pierwszy opowiedziała, jak zapamiętała dzień, w którym zaginęło jej dziecko. Do tej pory, na prośbę prokuratury nie ujawniała swojej twarzy i nie udzielała wywiadów.

- Ja nie szłam na spacer, szłam do mamy, żeby zostawić u niej Madziulkę. Na wysokości parku Żeromskiego poczułam się niepewnie. Jestem kobietą, wierzę, że każda kobieta ma intuicję. Ja taką intuicję miałam i przeczuwałam, że coś nie jest ok. Madziulka spała w wózku. Obróciłam się, zobaczyłam, że za mną szedł mężczyzna w jasnej kurtce, z ciemnym napisem, w czarnych spodniach i w kapturze. Zapamiętałam, że był bardzo wysoki. Jego nogi wyglądały jak dwa długie patyki. Mężczyzna znacząco zwolnił kroku na mój widok, podsyciło to mój niepokój, przyśpieszyłam kroku i wyszłam na ruchliwą ulicę. Nie pojechałam krótszą drogą przez park, jechałam wzdłuż ul. 3 Maja. Kontaktowałam się z moim bratem, który czekał u mamy, żeby pomóc mi wnieść wózek na klatkę schodową. Mijałam dużo ludzi, jeździło dużo samochodów. Przez głowę mi nie przeszło, że może chodzić o Madziulkę, myślałam, że chodzi o mnie. Na swoim osiedlu za kładką szłam ścieżką, na której wszystko się stało. Z tego miejsca było widać blok mojej mamy. Gdy się ocknęłam Madziulki już nie było – wyjaśnia Katarzyna Waśniewska. – Wiem, że z ziemi podnosił mnie mój sąsiad, ocuciły mnie słowa kobiety, która była w tamtym miejscu i powiedziała „gdzie jest jej dziecko”. Postawiło mnie to na równe nogi. Jak zajrzałam do wózka na środku tylko leżał listek... później przyjechało pogotowie – dodaje Katarzyna.

Rodzice dziecka są zrozpaczeni. Ojciec dziecka, Bartłomiej Waśniewski, przyznaje, że ich rodzina potrzebuje spokoju.


ZOBACZ ZDJĘCIA POSZUKIWANEJ DZIEWCZYNKI


- Pojawiły się spekulacje ze jestem za spokojny, że nie okazuję emocji, że nawet mogłem mieć coś wspólnego z porwaniem, ale to wszystko nieprawda. My już po prostu nie mamy siły okazywać emocji – dodaje Bartłomiej Waśniewski.

- Policja nas o niczym nie informowała, nikt nie powiedział „jesteśmy, działamy i wspieramy was". Moje dzieci są dobrymi ludźmi wiec myślę, że to dobro wróci do nich i już wraca - pomaga nam mnóstwo ludzi i wdzięczni jesteśmy im wszystkim. Jeśli ten człowiek odda nam dziecko wycofamy wszelkie oskarżenia. Priorytetem jest odzyskanie Magdy – dopowiada matka Bartłomieja i babcia zaginionej dziewczynki.

Detektyw Krzysztof Rutkowski, który pomaga rodzinie w rozwiązaniu sprawy Magdy ma kilka hipotez dotyczących porwania. Jak sam też podkreśla, nie ma mowy o seryjnym porywaczu.

- Zgłaszają się do mnie mężczyźni, których żony boją się wychodzić na ulice z dziećmi. Nie możemy popadać w psychozę strachu, ponieważ nie jest to seryjny porywacz, złodziej dzieci - mówi Rutkowski. - Mógł to być mężczyzna, który stracił dziecko, mężczyzna i kobieta, którzy wymyślili sobie kradzież tego dziecka, ktoś z otoczenia Kasi i Bartka, ktoś kto widział dziecko i spodobało mu się ono. Oczywiście to nie są ludzie normalni. Nie możemy też wykluczyć kryminalnej adopcji – mogło być tak, że ktoś zamówił to dziecko. Podczas takiego procederu, kobieta która zamawia dziecko, wkłada sobie poduszkę pod ubrania, tak żeby imitować ciąże. Potem, gdy pojawia się dziecko, nikogo to nie dziwi – dodaje.

Rutkowski zdementował też plotki, które pojawiały się na temat rodziców dziewczynki.

- Kasia i Bartek służyli do mszy, pierwsza ich randka miała miejsce w Kościele, dokładnie to sprawdziliśmy. Spekulacje, że dziecko nie jest Bartka, a zostało porwane przez biologicznego ojca jest absolutną bzdurą i wymysłem złośliwych, którym zależy na sensacji. Również spekulacje o tym, że dziecko w wózku tak naprawę było lalką są błędne – wyjaśnia Rutkowski.

Rutkowski wraz z rodzicami apeluje też do porywacza, aby oddał dziecko, a nie spotka go żadna kara.

- Oddaj je, oddaj to dziecko, ponieważ zaoszczędzisz cierpienia matce, ojcu i rodzinie, a my ci zagwarantujemy, że nie spędzisz ani jednego dnia w więzieniu, a 30 tysięcy złotych trafi do twoich rąk. Rodzina wycofa wnioski o ściganie w prokuraturze, żeby sprawę zamknąć, bo nam najbardziej zależy na dziecku – mówi Rutkowski. – To nie jest prośba, my chcemy sprawcy pomóc, zachowamy jego pełna jego anonimowość, jeśli tylko dziecko się znajdzie – dodaje.

Magda zaginęła we wtorek wieczorem. Przełomu w sprawie brak.

Przypominamy również rysopis 6-miesięcznego dziecka. Wzrost ok. 60-70 cm, oczy koloru ciemnozielonego (oliwkowe), widoczny wyrzynający się ząb - dolna jedynka, włosy bardzo krótkie – niemowlęce – kol. ciemnobrązowego wytarte z tyłu głowy.

Dziecko ubrane było w różową czapkę z białym trójkątem z przodu, dwuczęściowy pluszowy komplet kol. beżowego zapinany na zamek, spodnie w tym samym kolorze, białe rękawiczki. Wraz z dzieckiem zniknął kocyk kol. różowego w różnokolorowe misie.

Wszystkie osoby, które przebywały około 18.00 na ul. Legionów, widziały osobę z podobnym dzieckiem, lub mogą posiadać jakiekolwiek informacje w tej sprawie, proszone są o kontakt z sosnowieckimi policjantami – tel. 32 296 12 55, lub z najbliższą jednostką policji – tel. 997.

WIĘCEJ O SPRAWIE


Cały Sosnowiec martwi się o Magdę

Trwają poszukiwania Magdy. Nagroda rośnie

Dramat w Sosnowcu: napadli na matkę i porwali jej dziecko
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto