Od pląsów spada lampa i wazon pęka [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Zgiet
Anna Mikiciuk

Od pląsów spada lampa i wazon pęka [ZDJĘCIA]

Anna Mikiciuk

Wytańczyli marzenia, a przy okazji roztańczyli Białystok. I to tak, że okrzyknięto go polskim Broadwayem. Na dodatek okazało się, że pasja może być trampoliną do sławy i biznesu

Czarek „Kruk” Krukowski podczas tańca zbijał żyrandole w domu i tłukł wazony. W ten sposób próbował naśladować tancerzy z filmu „Beat Street” - opowiada ze śmiechem o pierwszych krokach do kariery tanecznej założycieli grupy Fair Play Crew, Wojciech „Blacha” Blaszko. - Wtedy mama postanowiła go wysłać do domu kultury w Grajewie. Właśnie tam się poznaliśmy.

Uczyli się od siebie nawzajem, z kaset z filmami i ze znanych teledysków. - Raz widziałem jak Cezary wymiatał na głowie. Nagle poczułem, że też chciałbym spróbować i się tego nauczyć - tłumaczy Wojciech Blaszko. - Przyszedłem na salę i zaczęło mi wychodzić, więc coraz bardziej się nakręcałem.

W 1995 roku wspólnie utworzyli grupę Fair Play Crew, która swoją działalnością - dekadę później - przyczyniła się do rozsławienia Białegostoku jako „polskiej stolicy tańca”. Ale byli też inni kreatorzy tej sztuki.

Karolina Garbacik, założycielka i właścicielka Studia Działań Kreatywnych DanceOFFnia, zaczęła tańczyć już jako mała dziewczynka. - Miałam wtedy pięć lat, więc w zasadzie tańczę całe życie. Kiedy byłam dzieckiem nie wyobrażałam sobie życia bez tańca. Mogłam nie spać i nie jeść, oby tylko tańczyć - opowiada.

Bycie tancerką i właścicielką szkoły tańca było marzeniem choreografki Bernadetty Bakuńskiej. - Taniec jest ze mną całe życie. A Szał w mojej głowie był od zawsze. Bo odkąd pamiętam chciałam mieć własną szkołę tańca - mówi Bernadetta Bakuńska. Marzenie się spełniło. Powstała szkoła Szał.

Zaangażowanie i podejście z pasją do swojej pracy i kariery zawodowej opłaciło się wszystkim, którzy ukochali taniec. Zarówno szkoły Szał, DanceOFFnia jak i grupa taneczna Fair Play Crew osiągnęły w ciągu kilkunastu ostatnich lat niemałe sukcesy.

- Taniec zawsze traktowaliśmy bardzo poważnie. Postanowiliśmy sobie, że będziemy się nadal rozwijać, żyć z tańca i poprzez taniec zmieniać świat na lepsze - mówi Karol „Niecik” Niecikowski z Fair Play Crew.

Jednak sama praca, pasja i zaangażowanie w to, co się robi to niejedyne przyczyny sukcesu. Pomogły programy rozrywkowe np. „You Can Dance”, który w 2007 roku zapoczątkował ogólnopolski boom na taniec. Moda na niego dotarła także do Białegostoku. I trafiła na podatny grunt. Bo w stolicy od lat organizowano konkursy taneczne i festiwale Kalejdoskop, Hip Hop Grove, Over The Top czy Złote Pantofelki. Ogólnopolskie programy telewizyjne spowodowały, że sztukę tę dosłownie było widać na ulicy. Toczyły się bitwy taneczne, wydarzeniem był sfinansowany przez magistrat spektakl „Metropolish”. Nic dziwnego, że do Białegostoku przylgnęły określenia „polska stolica tańca” czy „polski Broadway”. Jak grzyby po deszczu powstawały też kolejne studia taneczne. Bo nagle okazało się, że pasja może być sposobem na biznes. Do nauki masowo garnęli się coraz młodsi białostoczanie.

- To prawda, że boom na taniec rozpoczął się w naszym mieście wraz wystąpieniem kilku białostoczan w You Can Dance. - przyznaje Karol Niecikowski.

Właścicielka DanceOFFni docenia wkład programu w rozwój tańca w Białymstoku. To był moment, w którym ta forma sztuki rozkwitła w całym kraju. Ten boom trwał kilka lat. - W 2007 roku młodzież rzuciła się do nauki tańca. Ale jak to z młodzieżą bywa, wydawało im się, że w dwa miesiące mogą zostać „mistrzami świata” - uważa Karolina Garbacik. - Młodym ludziom trochę się poprzewracało w głowach. Uważali, że po kilku miesiącach nauki są w stanie zatańczyć wszystko.

- Białystok stał się stolicą tańca głównie dzięki zdolnym białostoczanom, którzy brali udział w popularnych programach telewizyjnych. Ci młodzi ludzie wiele osiągnęli. Dzięki nim i ich sukcesom inni zaczęli myśleć o tańcu w szerszy i głębszy sposób - twierdzi właścicielka Szału.

Co dziś zostało z tamtego boomu? Fair Play Crew od jakiegoś czasu nie prowadzi już otwartych zajęć dla młodych adeptów tańca. - Nasza szkoła została na jakiś czas zawieszona. Kto wie, może wrócimy do tej działalności - Karol Niecikowski niczego nie przekreśla.

Dlaczego zamknęli szkoły tańca w Białymstoku? - Powoli przechodziliśmy wszystkie szczeble kariery tanecznej. Zaczynaliśmy od małych rzeczy, a teraz chcemy czegoś więcej - tłumaczy Wojciech Blaszko. - Grupa Fair Play Crew ma teraz przed sobą jeden cel: być najbardziej popularną grupą komediową na świecie.

Uczyć się tańca od grupy Fair Play można jeszcze w internecie. Tancerze wspólnie utworzyli specjalną platformę internetową Fair Play Academy. Jest to nowatorskie rozwiązanie, które skupia największą na świecie liczbę najlepszych tancerzy i choreografów. Grupa nie zaprzestała także organizowania corocznego festiwalu tanecznego Fair Play Dance Camp. W przyszłym roku odbędzie się już 11 edycja wydarzenia.

Członkowie formacji doszli do wniosku, że uwielbiają bawić ludzi. Spełniają się w tym. Dlatego zaczęli brać udział w konkursach kabaretowych. W 2013 roku wygrali popularny festiwal PAKA. Następnie zwyciężali w kolejnych konkursach. Później swój program zaprezentowali widzom w Wielkiej Brytanii, Słowacji i Chinach.

- To jest projekt, w którym nie używamy słów, a tańca. Z założenia nasze pomysły mają śmieszyć widownię - opowiada Wojciech Blaszko. I dodaje, że grupa Fair Play Crew planuje wkrótce wyjazd do Stanów Zjednoczonych.

Według Karoliny Garbacik moda na taniec znacznie teraz osłabła. Nie do końca zgadza się z tym Bernadetta Bakuńska, choć przyznaje: - Kiedy programy telewizyjne zaczęły pokazywać i promować tancerzy, ten boom był rzeczywiście większy.

Potwierdza to jedna z jej uczennic Iga Ostaszewska. Zaczęła tańczyć w wieku 6 lat. - Taniec jest dla mnie czymś niesamowitym. Niezwykłe jest w nim to, że mogę wyrazić, co czuję, opisać trudności, które przeżywam - mówi 17-letnia tancerka. - Poprzez ruch mogę się podzielić sobą z innymi.

Iga tańczy głównie hip hop oraz taniec współczesny. Swoje taneczne marzenia zaczęła realizować na progu boom tanecznego. - Później przez pewien czas był przesyt, a teraz zainteresowanie tańcem znowu wróciło - uważa właścicielka Szału.

Ale zmienia się też podejście do kształcenia. Tak jak w przypadku DanceOFFni. - W tym roku założyliśmy Niepubliczną Szkołę Sztuki Tańca, która podlega Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Kształci w trybie 9-letnim profesjonalnych tancerzy - mówi szefowa szkoły. - Jej absolwenci uzyskają dyplom zawodowego tancerza.

Czy Białystok utrzyma opinię polskiego zagłębia tańca?

- Aby tak się stało powinniśmy profesjonalizować taniec oraz stworzyć możliwości, żeby nasi tancerze mieli szanse na pracę w Białymstoku - twierdzi Karolina Garbacik. - Chodzi o to, by nie musieli wyjeżdżać za chlebem.

Anna Mikiciuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.