To film wymyślony ku uciesze płci obydwu. Och Karol z połowy lat 80. XX wieku miał być pierwszą polską komedią erotyczną. No i w socjaliźmie był przebojem. Po 25 latach szanse na przebój są znacznie mniejsze.
W filmie występuje ograny we wszystkich możliwych konfiguracjach Piotr Adamczyk. Był już papieżem, esesmanem i ciągle gra i gra. Na szczęście robi to naprawdę nieźle i większości swoich rówieśników aktorów kradnie całą uwagę. Małgorzata Socha właściwie pokazuje się ostatnio głównie w rolach komediowych i wydaje się jakby do nich stworzona. Inne panie otaczające głównego bohatera to przede wszystkim ładne kobiety. Najciekawiej wypada Anna Mucha, najbardziej wulgarnie - Małgorzata Foremniak i Marta Żmuda-Trzebiatowska. Co prawda tak mają zarysowane postaci, ale jakoś z wdziękiem u nich krucho. Za to fantastyczne wejścia mają Karolina Glinka i dawno nie widziana Magdalena Mielcarz.
Sama fabuła jest bardzo umowna, a prawdziwego humoru w niej jak na lekarstwo. Film ogląda się z uśmiechem na twarzy, ale mądrości w rodzaju codziennego uprawiania seksu małżeńskiego sklasyfikowanego przez księdza jako męczeństwo czy podważanie umiejętności lekarza wojskowego to żarty z ubiegłego wieku. Podobnie jak scena, w której panie po kolei zamieniają się w ubrane w gorsety i pończochy wyuzdane kochanki. Nieśmieszne.
W porównaniu do socjalistycznego Karola, obraz jest grzeczniutki, żadna z pań nie obnaża nawet kawałka piersi, a i rozmowy o seksie śmiało można pokazywać dzieciom przy obiedzie. U Drzyzgi przed godz. 16 słyszały już o wiele więcej. Znakomitym mrugnięciem oka jest obsadzenie w roli księdza udzielającego ślubu jednej z kochanek Karola Jana Piechocińskiego, grającego Karola w XX wieku. Jak zwykle świetnie wypadają aktorzy starszej generacji. Wiktor Zborowski, Ewa Kasprzyk, Marek Barbasiewicz czy Jan Frycz błyszczą. Nawet ograny w stu serialach Krzysztof Stelmaszyk ma świetnie napisany epizod.
Och Karol 2 nie obraża inteligencji, ale i zanadto nie śmieszy. No i chyba nikt nie wpadł na pomysł, że Seweryn Krajewski znów komponuje. Bo w filmie nie ma nawet żadnej piosenki, która byłaby tak dobra jak pamiętane przez ćwierć wieku "Baw mnie" wyśpiewane przez w końcu również nadal aktywną Urszulę. Zresztą wtedy też zagrała w filmie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?