Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obietnice wyborcze: Budowa stadionu to priorytet od stu lat

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Zawodnicy Jagiellonii na stadionie w Zwierzyńcu
Zawodnicy Jagiellonii na stadionie w Zwierzyńcu Zezbiorów Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Najczęściej używanym argumentem w walce wyborczej są stadiony. Jedni zapowiadają ich budowę, inni się chwalą, że nowoczesną arenę sportową już mają. W 1924 roku budowa stadionu w Białymstoku też traktowana była, jako zadanie priorytetowe.

Doskonale do tego nadawał się teren przy Zwierzyńcu, gdzie od 1879 r. istniało boisko sportowe przy koszarach 61 Włodzimierskiego pułku piechoty. Wykonanie projektu stadionu prezydent miasta, Bolesław Szymański zlecił inżynierowi Życińskiemu. Problemem jak zwykle okazały się pieniądze. Pomoc nadeszła z Warszawy. Białystok otrzymał prawie ćwierć miliona zł na organizację robót publicznych. Ważne też okazało się zaangażowanie społeczne.

W tej mierze z inicjatywą wystąpił znany "entuzjasta i mecenas sportu" pułkownik Mikołaj Kawelin. Nie oglądał się na zapewnienia rady miejskiej, że budowa stadionu łącznie z basenem, kortami tenisowymi i "placami do golfa" sfinansowana zostanie z otrzymanych ze stolicy funduszy. W centrum miasta pojawiły się więc wielkie, zielone afisze, nawołujące mieszkańców do składania ofiar na budowę.

Ponoć zebrano całkiem sporą sumkę. Dysponując funduszami można było przystąpić do budowy. Jej kierownictwo objął inżynier Popielak. Prace szły szybko. W lipcu 1926 r. stadion był już gotowy. Jego oficjalne otwarcie zaplanowano na 5 września. Tymczasem w mieście pojawiły się pogłoski, że stadion "budowany był po dyletancku". Aby skończyć te spekulacje głos zabrał Maksymilian Ludertowicz. Był on nauczycielem w Szkole Handlowej, ale zajmował się też organizacją białostockiego życia sportowego, czyli jak to wówczas określano "był znanym na naszym bruku sportsmenem". W jego opinii stadion wyglądał imponująco. "Boisko jest urządzone według wszelkich wymagań nowoczesnych, a więc prócz terenu do piłki nożnej, urządzone będą 2 korty tenisowe, kręgielnia męska i damska, urządzenia lekkoatletyczne itd. Bieżnia o 425 m długości przedstawia się idealnie". Zaś atrakcją miał być pawilon wzniesiony tuż przy bieżni. Budynek "o długości 40 m pomieści bufet i szatnie dla zawodników". Podobał mu się też zamysł ogrodzenia stadionu "drzewkami w potrójnym rzędzie". Dzięki temu budowla "harmonizować będzie z otoczeniem leśnym". Zapowiadał też na wiosnę budowę krytej trybuny dla widzów. I tym razem nieoceniony okazał się Mikołaj Kawelin, który na budowę trybuny przekazał deski ze swego tartaku. Białostoczanie mogli być dumni. Mieli wreszcie stadion na miarę XX wieku!

Minęło 8 lat. Ileż się przez ten czas na stadionie w Zwierzyńcu działo. Świetnie wylicza to Jerzy Górko w swoich sportowych kronikach. Niestety, każdy kolejny rok nadszarpywał stan białostockiej areny. W 1934 r. stan stadionu pozostawiał wiele do życzenia. Boisko do piłki nożnej było "porosłe nędzną trawą, bramki z dziurawymi siatkami i na domiar złego idealnie nierówne". Bieżnia, która niegdyś przedstawiała się idealnie teraz nie była "godna specjalnej uwagi". Niebezpieczeństwo czyhało też na widzów. Drewniana , zaniedbana trybuna, co rusz się chwiała, a bywało że i zapadała. Baczni obserwatorzy sportowych wydarzeń sugerowali, że jest to po części wina kibiców, "którzy nie zachowują się idealnie sportowo i nie mogą być przykładem dla innych miast polskich, ale ostatecznie ujdą w tłoku". Sprawę doraźnych napraw załatwiał jak zwykle niezastąpiony Kawelin. Żartowano sobie, że dostarczane przez niego deski są ostatnimi deskami ratunku dla walącej się trybuny i dla białostockiego sportu.

Najwięcej jednak krytyki wzbudzało ogrodzenie stadionu, które miało przecież harmonijnie współgrać z otoczeniem. Tymczasem "dookoła stadionu ciągnął się płot z drutu kolczastego", który okazywał się "bardzo niebezpieczny dla amatorów gapy". Ten opłakany stan białostockiej wizytówki wymagał natychmiastowej interwencji. Sprawa była poważna tym bardziej, że w maju 1934 r. były wybory samorządowe. Tuż po nich, we wrześniu, zapadła decyzja o budowie nowej trybuny mającej pomieścić 600 widzów. Jej projektantem był białostocki architekt Jarosław Giryn. "Innowację tę witał sportowy Białystok z zadowoleniem. Dotychczas boisko nie posiadało urządzeń zapewniających sportowcom higienę. Wąskie, niskie ławki nie zachęcały publiczności do przyjścia na zawody".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny