Bezskutecznie. Wiceprezydent obiecał nam, że do końca tygodnia będzie porządek. Skończyło się na obietnicy.
Białystok wygląda tak, jak na naszym zdjęciu. A dokładniej wygląda tak lasek przy ulicy Żyznej, biegnącej tuż przy cmentarzu Farnym.
- Przyjeżdżają tu białostoczanie z innych części miasta - skarży się Barbara Czarnowska, mieszkanka pobliskiej ulicy Antoniewicza. - Wyrzucają wszystko, co się da! Wygląda to strasznie! A teraz śmieci lądują także pod naszymi domami!
To nie my!
- Jest coraz gorzej - mówi Sławomir Kuźma, też z ulicy Antoniewicza. - Wcześniej to przynajmniej przyjeżdżali wieczorem, żeby nikt nie widział. A teraz normalnie w biały dzień wyrzucają worki ze śmieciami !
A na dzikim wysypisku można znaleźć prawie wszystko. Połamane krzesła, plastikowe butelki, naczynia, wersalki, znaki drogowe i odłamki płyt betonowych.
- Nie sądzę, żeby była to sprawka moich sąsiadów - mówi pan Krzysztof.
Podobnego zdania jest też pani Barbara. - Znamy się od lat - mówi. - Na pewno nikt z nas by tego nie zrobił. Zresztą, po co mielibyśmy zaśmiecać własne osiedle?!
Szukają winowajcy
Kilka dni temu wiceprezydent Aleksander Sosna obiecał nam, że do końca tygodnia śmieci będą uprzątnięte. Wczoraj sprawdziliśmy, czy wiceprezydent dotrzymał obietnicy. Niestety, nic się nie zmieniło.
- Mówiąc o końcu tygodnia, miałem na myśli niedzielę - tłumaczy się Sosna.
Przyznaje jednak, że nawet do tego czasu miastu nie uda się uporać ze śmietniskiem.
Posprzątają właściciele?
Na prośbę wiceprezydenta sprawą zajęła się też straż miejska.
- Nasi strażnicy sprawdzili ten teren - mówi Stefan Sochański, komendant straży miejskiej w Białymstoku. - Nie znaleźli jednak śladów, które pomogłyby ustalić, kto wyrzuca odpady do lasu.
Udało się jednak ustalić, do kogo należy działka, na której powstało wysypisko. - Teren jest własnością dwóch osób - tłumaczy Sochański. - Wysłaliśmy już do nich wezwania, żeby stawili się u nas i to one zostaną pociągnięte do odpowiedzialności.
Jak mówi komendant, osoby te zostaną ukarane mandatem i będą musiały uprzątnąć las.
- Nie będziemy sprzątać prywatnych posesji - mówi komendant. - To właściciele są za nie odpowiedzialni. Nie ogrodzili ich, nie dbali, więc teraz mają kłopot.
Właściciele mają stawić się w siedzibie straży miejskiej w przyszłym tygodniu. Pytanie tylko, czy dadzą się przekonać do uprzątnięcia nie swoich śmieci. - Jeśli nie, sprawa trafi do sądu - zapowiada Sochański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?