Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obcy kapitał w białostockich firmach

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected]
Białostocki oddział Pilkington IGP, produkujacy szyby zespolone, jest częścią światowego potentata, należącego obecnie do japońskiego koncernu NSG Group
Białostocki oddział Pilkington IGP, produkujacy szyby zespolone, jest częścią światowego potentata, należącego obecnie do japońskiego koncernu NSG Group Anatol Chomicz
Szwedzki, rosyjski, holenderski, francuski, amerykański, a nawet japoński kapitał jest właścicielem lub głównym udziałowcem spółek mających swoje siedziby w Białymstoku.

Co z tego mamy? Jedne firmy chwalą stabilność rozwoju, drugie otwarcie rynków eksportowych a kolejne - najwyższe na świecie standardy kultury organizacyjnej.

- Ale to już nie jest specyfika tylko kapitału zagranicznego - mówią eksperci.

Polski zakład , który można było doinwestować i działałaby równie dobrze. Ale lepiej było opylić za bezcen. Teraz ktoś przyjeżdża i chodzi jak po swoim.

Tak jeden z internautów zareagował na umieszczony na naszym portalu biznesowym opis wizyty ambasadora Szwecji w białostockiej firmie Nibe-Biawar należącej do szwedzkiego koncernu Nibe. Jak widać jego emocji nie ostudził nawet fakt, że od czasu przejęcia tego białostockiego producenta wymienników i ogrzewaczy do produkcji ciepłej wody przez obcy kapitał przychody firmy wzrosły pięciokrotnie. Ludzi też pracuje więcej, a ambasador Szwecji podczas wizyty w zakładzie, komplementował polską myśl techniczną i organizację produkcji przedsiębiorstwa.

A jak generalnie wygląda obecnie zaangażowanie kapitału zagranicznego w naszym regionie? Według danych Podlaskiego Urzędu Skarbowego firm z jego udziałem (w tym jednoosobowych) było w 2013 roku w województwie 431 (w 2011 - 353). Skarb państwa z tytułu podatku VAT dostał z regionu prawie 232 mln zł, a z CIT i PIT (z czego część zostaje w województwie) - ponad 142 miliony.

Od defibrylatorów po szyby zespolone

W Białymstoku najbardziej znane są (poza operatorami sieci handlowych) takie giganty jak Polmos w Białymstoku (należący do CEDC, czyli kapitału najpierw amerykańskiego, teraz rosyjskiego), Browar Dojlidy (Kompania Piwowarska, część międzynarodowego koncernu SABMiller wywodzącego się z Afryki Południowej), drukarnia Chesapeake Białystok (Carlyle Group, globalny fundusz z siedzibą w USA), Bianor (kapitał holenderski) czy Rosti Polska (Szwedzi). Ale są i firmy słabiej wpisane w świadomość białostoczan. Na przykład z białostockiego Biazetu składającego się kiedyś z kilku różnych wydziałów, wywodzą się m.in. spółki SMP Polska i Biameditek.

Ta pierwsza ma swoje korzenie w części Biazetu produkującej cewki zapłonowe i obecnie należy do amerykańskiego koncernu Standard Motor Products założonego w 1913 roku w Nowym Jorku. Cała jej produkcja części samochodowych idzie na eksport.

Z kolei Biameditek ma swoje początki na wydziale Biazetu odpowiedzialnym za produkcję urządzeń medycznych m.in. kardiomonitorów i defibrylatorów. Był to sprzęt powstający w naszym mieście, produkowany na licencji jednego z kooperantów, który wywodził się ze Skandynawii. Firma zbudowała sobie w Polsce renomę w oparciu właśnie o te produkty. Kilkakrotnie zmieniała nazwy i właścicieli i dziś jest wyłącznie dystrybutorem sprzętu medycznego.

- Od 2010 roku - wyjaśnia Mariusz Tyszkiewicz, dyrektor zarządzający firmy - jesteśmy częścią szwedzkiej grupy Indutrade. Jest ona unikatowa na skalę światową: kupuje firmy dochodowe i innowacyjne po to, aby je rozwijać. W ten sposób my, znajdując się w rejonie słabo doinwestowanym, mamy możliwość pracy w przedsiębiorstwie innowacyjnym, a grupa zapewnia nam stabilność finansową. Dzięki niej mamy lepszą pozycję w negocjacjach z dostawcami, a mamy ich 22 z całego świata. Wyszukujemy firmy, które mają nowoczesne rozwiązania. Wprowadzamy np. na rynek filtr do leczenia sepsy, szwedzkiej produkcji.

Dyrektor Tyszkiewicz zwraca uwagę, że mając partnera zainteresowanego polskim rynkiem, są też otwarci na współpracę z Politechniką Białostocką: - Będziemy chcieli wspólnie wprowadzić nowe urządzenie na rynek medyczny. Jesteśmy stąd i chcemy promować nasze możliwości intelektualne.

Szef firmy Biameditek dziwi się emocjom towarzyszącym wykupywaniu polskich przedsiębiorstw przez obcy kapitał: - Przecież to dzięki niemu szukamy innowacji zamiast bać się o zapewnienie bytu firmie. Bycie w takiej grupie pozwala na patrzenie na biznes w innej skali.

Co starsi białostoczanie pamiętają na pewno białostocką firmę Spomasz - założona w 1952 roku, specjalizowała się w produkcji urządzeń dla budownictwa, rolnictwa, przemysłu spożywczego i gastronomii. Od 2000 r. jest częścią francuskiej grupy Altrad, która jest największym producentem betoniarek na świecie - eksportuje m.in. do krajów Unii Europejskiej, WNP i wielu innych.
Mało kto wie, że w Białymstoku mamy również oddział Pilkington IGP. To marka należącą do światowego potentata w produkcji szkła, obecnie w rękach Japończyków.

- Od samego początku, jeszcze zanim przejął nas kapitał zagraniczny, wychodzą od nas produkty odpowiadające standardom światowym. Zmianę odczuliśmy przede wszystkim w innym podejściu do kultury pracy - odpowiada dyrektor Zbigniew Parafianowicz, dyrektor Pilkington IGP Oddział Metal w Białymstoku zapytany o najbardziej spektakularny wkład Japończyków w funkcjonowanie firmy.

- To jest m.in. innowacyjny system nadzoru nad reklamacjami, system szkolenia pracowników czy uporządkowanie produkcji: zamiast wykonywać codziennie trzy zbędne kroki, wykonujemy jeden. Jeśli przeliczymy to przez miesiąc czy rok okazuje się, że pracownicy mniej się męczą, są bardziej wydajni.

Podstawą jest porządek na stanowisku pracy. Dyrektor Parafianowicz wymienia kolejne drobne niby elementy, którymi jednak Japonia słynie, a które kopiują przede wszystkim po Toyocie najnowocześniejsze firmy świata usprawniając swoje działanie. - Wszystkie narzędzia muszą być ułożone. Te, których się używa na co dzień są w jednym miejscu, a w drugim te, po które sięgamy raz na tydzień. W kolejnym, gdzie nie przeszkadza, jest sprzęt potrzebny jeszcze rzadziej. To niby prozaiczne sprawy, ale wynikają właśnie z japońskiej kultury pracy.

Białostocki oddział Pilkington IGP nie został stworzony od podstaw. Początki firmy specjalizującej się obecnie w produkcji szyb zespolonych dwu- i trzykomorowych oraz szkła hartowanego wywodzą się z prywatnego zakładu Andrzeja i Michała Kubasiewiczów. W 1993 roku firma została oddziałem spółki International Glass Poland, współpracującej ze światowym potentatem, jakim był Pilkington, zajmujący się produkcją szkła od 1826 roku. Stopniowo udziały w IGP przejmował japoński koncern NSG Group, który od 2006 roku jest już właścicielem firmy. Białostocki Metal to jeden z sześciu oddziałów Pilkington IGP w Polsce.

W naszym kraju działa jeszcze Pilkington Polska (producent szkła float i laminowanego) oraz Pilkington Automotive Poland (producenta szyb samochodowych). NSG Group jest dziś jednym z największych światowych producentów szkła i produktów szklanych dla branży budowlanej, motoryzacyjnej i sektora szkła specjalnego. Nasz oddział zatrudnia w sezonie do 115 osób, poza nim ok. 80. Szyby tu produkowane trafiają do odbiorców - fabryk okien - w promieniu ok. 150 km (Suwałki, Laskowiec k. Zambrowa, Choroszcz) i stąd na eksport.
Narodowość kapitału coraz mniej ważna

- Inwestycji zagranicznych mamy niewiele, bo inwestycji w ogóle mamy niewiele, także tych lokalnych czy z innych części kraju. I to jest główny problem - komentuje Zbigniew Sulewski z Centrum im. A. Smitha w Białymstoku. - Najważniejsze, żeby inwestorzy byli i żeby ich białostockie biznesy były rentowne. Oczywiście można kapitał zagraniczny traktować jako miernik atrakcyjności inwestycyjnej regionu, ale bardziej obiektywnym miernikiem wydaje się być kapitał inwestycyjny w ogóle, bez dodawania mu barwy narodowej.

- Zresztą było też kilka inwestycji niezbyt udanych - dodaje analityk. - To choćby Pakpol, który przed sprzedażą był dobrze prosperującą firmą z niezłymi, jak na Białystok, zarobkami załogi, a po przejściu w zagraniczne ręce przestał istnieć.

W podobnym tonie komentuje rolę kapitału zagranicznego w Polsce 25 lat po transformacji prof. Wojciech Dziemianowicz z Uniwersytetu Warszawskiego, współtwórca najnowszej Strategii rozwoju regionalnego woj. podlaskiego.

- Kiedyś rzeczywiście kapitał zagraniczny budził wiele zainteresowania, a powodowała to przede wszystkim słabość polskiej gospodarki. Z drugiej strony na jego ocenę nałożyło się kilka prywatyzacji, gdy rzeczywiście sprzedano coś za bezcen.

Profesora Dziemianowicza nie dziwi nasza obserwacja, że wejście zagranicznych inwestorów w nasz region polega głównie na przejęciach już istniejących firm. - Te zachowania podważają mit, który krąży w Polsce wschodniej, że wystarczy mieć działkę skanalizowaną, zwodociągowaną i to przyciągnie inwestora. Nieprawda - ocenia Wojciech Dziemianowicz. -

Przejmując firmę u was inwestor ma teren, który już jest zagospodarowany i np. nie wejdą mu tam obrońcy Natury 2000. Po drugie bierze firmę z kapitałem ludzkim: nie musi załodze tłumaczyć, na czym ma polegać produkcja. Omija go trud i ryzyko nowego naboru i nauki podstaw biznesu.

Ekonomista idzie jeszcze dalej twierdząc, że już nie powinno być także rozróżnienia w promocji inwestorów nowych i lokalnych: - Nieraz gmina, zapraszając inwestorów, daje im ulgi w zamian za zatrudnienie np. 50 osób na dwa lata. A wtedy przedsiębiorca żyjący tam od 25 lat ma żal, bo jemu nikt żadnych przywilejów nie zaproponował. Zgadzam, że coś jest wtedy nie tak - mówi profesor.

Zbigniew Sulewski zauważa jeszcze, że ze względu na małą atrakcyjność inwestycyjną Białystok nie został dotknięty syndromem "inwestorów przechodnich". Są to na ogół wielkie koncerny, które w zamian za inwestycje domagają się różnych przywilejów, po czym sprzedają biznes i idą dalej po kolejne dotacje i przywileje. Ostatnio na takich inwestorów skarżyli się samorządowcy z niemieckiego Zagłębia Saary. Polskie miasta też mają podobne doświadczenia.

- Dlatego byłbym bardzo ostrożny z nawoływaniem do ściągania wielkich firm - przestrzega analityk. - Lepiej mieć inwestorów mniejszych, ale jak najwięcej. Wtedy także pozycja władz miasta wobec nich jest silniejsza i łatwiej zadbać o interesy mieszkańców.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny