O sukcesach i pechowych startach białostockich sportowców. Czyli historia naszej lekkoatletyki

Julita Januszkiewicz
Julita Januszkiewicz
Zdjecie przedstawia całą grupę przedwojennych jagiellońskich lekkoatletycznych asów, wśród których są widoczni m.in. – Julian Strzałkowski (nr 9 na koszulce), Kazimierz Kucharski (nr 15 na koszulce), Edward Luckhaus (nr 16 na koszulce).
Zdjecie przedstawia całą grupę przedwojennych jagiellońskich lekkoatletycznych asów, wśród których są widoczni m.in. – Julian Strzałkowski (nr 9 na koszulce), Kazimierz Kucharski (nr 15 na koszulce), Edward Luckhaus (nr 16 na koszulce). ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.
Lekkoatleci z naszego regionu przed wojną osiągali znakomite wyniki, ale i doświadczali wiele przygód. I tych humorystycznych, i nieco groźnych - było ich niemało. Albo ktoś zaplątał się w taśmę, lub wpadł w dołek, a w najgorszym wypadku odjechał pociąg.

- W okresie przedwojennym Białystok został rozsławiony w Polsce i za granicą sportowymi sukcesami jego reprezentantów. Stało się tak głównie za sprawą lekkoatletów, którzy swoją formę wykuwali na oddanym do użytku 5 września 1926 roku – Stadionie Zwierzynieckim - opowiada Jerzy Górko, pasjonat sportu, autor książek o historii sportu w Białymstoku i na Podlasiu.

Dwa lata później białostoccy zawodnicy zaczęli odnosić sukcesy w lekkoatletycznych Mistrzostwach Polski. 1 września 1928 roku na stadionie w warszawskim Parku Sobieskiego Kazimierz Kuźmicki sięgnął po srebro w biegu na 1,5 kilometra. Jego występ komplementowano w „Przeglądzie Sportowym” pisząc, iż białostoczanin okazał się dobrym taktykiem.

- W tym samym sezonie-1928 nasi reprezentanci wpisali się na listę rekordzistów Polski. Uczyniła to Halina Kołodczenko (również z klubu Związku Młodzieży Wiejskiej w Białymstoku), wyrównując najlepszy krajowy wynik na nietypowym dziś dystansie 500 metrów, osiągając 21 października 1928 roku na rodzimym Stadionie Zwierzynieckim w tej konkurencji wynik – 1 min. 35.0 sek - wymienia Jerzy Górko.

Przypomina, że białostockie lekkoatletki miały zaledwie jednoroczny staż sportowy, gdyż tę dyscyplinę zaczęły uprawiać później, niż mężczyźni. - Dla wielu z nich, pokazanie się, w prowincjonalnym jednak wówczas Białymstoku w, hm, „krótkich majtkach” było wciąż dużym wyzwaniem obyczajowym - dodaje Górko.

W 1928 roku reprezentanci ZMW Białystok odnieśli także inny spektakularny sukces. Byli najlepsi w rozegranych w Spale zawodach sportowych, które odbyły się przy okazji ogólnopolskich Dożynek. W okresie przedwojennym miały bardzo dużą rangę polityczno-społeczną. W uroczystościach uczestniczył prezydent Polski – Ignacy Mościcki.

- Indywidualnie, popis swojego talentu dał 18-letni zaledwie wówczas, przyszły olimpijczyk – Edward Luckhaus, zwyciężając w skoku w dal, pchnięciu kulą i tzw. trójboju lekkoatletycznym. Drużynowo zaś białostoczanie wygrali w sztafetowym biegu na 9 kilometrów na trasie z Tomaszowa do Spały - kontynuuje Jerzy Górko.

23 lutego 1930 roku powstał Białostocki Okręgowy Związek Lekkiej Atletyki, którego prezesem został pułkownik Stefan Błocki – dowódca stacjonującego w naszym mieście 42 Pułku Piechoty.

12 października 1930 roku na Stadionie Zwierzynieckim w Białymstoku odbyły się pierwsze, historyczne zawody w lekkiej atletyce.

Nasi lekkoatleci zdobyli wtedy pierwszy w historii złoty medal w Mistrzostwach Polski. Był to sukces Juliana Strzałkowskiego (WKS 42 PP Białystok), który zwyciężył w chodzie na 50 kilometrów.

- Do rywalizacji na tym wyczerpującym dystansie stanęło 19 chodziarzy. Po wyjściu ze stadionu skierowali się oni szosą do wsi Nowosiółki, gdzie był półmetek i następnie wracali na Stadion Zwierzyniecki. Trasa była ciężka do pokonania, gdyż na szosie zalegały kałuże po intensywnych opadach deszczu, wiał ponadto silny wiatr – wszak była to już jesień - opowiada Jerzy Górko. - Mimo tych przeciwności, Strzałkowski od początku objął prowadzenie. Na półmetku miał 5 minut przewagi nad konkurentami. Na finiszu wprawdzie zmniejszyła się ona do 2 minut, ale linię mety białostoczanin minął nie zagrożony. A cały 50-kilometrowy dystans przeszedł on nie w sportowym obuwiu, ale w zwykłych żołnierskich butach.

Ale to dopiero był początek sukcesów białostockiej lekkoatletyki. Bo w międzynarodowych zawodach w Warszawie, sensacyjnie, wynikiem 58 metrów 05 centymetrów Edward Luckhaus ustanowił Rekord Polski w rzucie oszczepem.

Luckahaus specjalizował się w trójskoku. W tej konkurencji, w latach: 1931 – 1935, pięciokrotnie triumfował w Mistrzostwach Polski seniorów.

- A od 1932 roku czynił to już w barwach Jagiellonii Białystok, gdyż wówczas jego dotychczasowy klub – ZMW Białystok oraz WKS 42 PP Białystok połączyły się, przybierając tę właśnie – jagiellońską nazwę przypomina Jerzy Górko.

Białostoczanin pobijał też aż dziewięć razy rekordy Polski w trójskoku. W czerwcu 1936 roku na Stadionie Zwierzynieckim w Białymstoku pobił rekord, uzyskując tym samym minimum na Olimpiadę-1936 w Berlinie.

- Tak jak Luckhaus dominował w trójskoku, tak w biegach średnich rozsławił Jagiellonię Białystok – Kazimierz Kucharski. W latach: 1933 – 1935 zdobył on bowiem w Mistrzostwach Polski seniorów 6 złotych medali. A były to złote dublety, gdyż za każdym razem jagiellończyk wygrywał w krajowym championacie, zarówno bieg na 800 metrów, jak i na 1,5 kilometra. Takiej sytuacji nie było dotąd w polskiej lekkoatletyce - podkreśla.

Kolejnym utalentowanym sportowcem był Bernarda Zasłona. W 1935 r. kiedy mistrzostwa Polski odbywały się w Białymstoku, przypomnijmy, biedak zaplątał się w taśmę. Poobijał się i w finale niestety nie mógł już startować.
Stanął wprawdzie na starcie finału „stumetrówki”, ale obolały zajął w nim 6. miejsce. Ale szybko nadrobił te niepowodzenia. Bo w latach: 1936 – 1938 zdobył sześć medali w Mistrzostwach Polski seniorów.

Pech dopadł go w ostatnim przedwojennym sezonie – 1939. Mistrzostwa kraju były rozgrywane na stadionie w Poznaniu. Otóż organizatorzy zawodów dosyć niedbale zasypali kopane przez sprinterów na żużlowej bieżni dołki i Zasłona wpadł w jeden nich.

- Każdy z tych przedstawionych powyżej trzech przedwojennych białostockich, „lekkoatletycznych muszkieterów” odniósł też międzynarodowe sukcesy. W 1934 roku w zaledwie 5-osobowej polskiej reprezentacji na Mistrzostwa Europy w Turynie znalazła się dwójka jagiellończyków – Luckhaus i Kucharski - wspomina Jerzy Górko.

Ale w trakcie podróży przydarzyła mu się przygoda.

- Otóż Kucharski wraz ze skoczkiem wzwyż – Jerzym Pławczykiem wysiedli na ostatniej polskiej stacji granicznej Dziedzice-Zebrzydowice, żeby skorzystać z bufetu i tak się tam, hm, zasiedzieli, iż po wyjściu z niego zobaczyli pusty peron. Pociąg odjechał już 300 metrów i nawet rekordzista świata w sprincie nie dogoniłby go - mówi Jerzy Górko.

Nie był to koniec pechowych przygód jagiellońskiego biegacza. W eliminacjach biegu na 800 metrów startował w nowych kolcach i poranił stopy. Dlatego w finale Mistrzostw Europy – Kucharski zajął tylko 6. miejsce.

Z kolei bardzo blisko podium w Turynie był Luckhaus, który w trójskoku zajął czwarte miejsce.

“Bodyguard” lekiem na hejt?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny
Dodaj ogłoszenie