MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy właściciel PKL: budujemy nowy wyciąg w Kotle Goryczkowym i... myślimy o metrze w Krakowie [WYWIAD]

Tomasz Mateusiak
Z Pawłem Borysem, prezesem Polskiego Funduszu Rozwoju Tomasz Mateusiak rozmawia o Polskich Kolejach Linowych, inwestycjach w polskich górach i finansowaniu budowy metra w Krakowie.

Tomasz Mateusiak: Czy Polski Fundusz Rozwoju jest już pełnoprawnym właścicielem Polskich Kolei Linowych?
Paweł Borys: Jest. Jesteśmy posiadaczem ponad 99 procent akcji. Pozostałe należą do podhalańskich gmin. Co prawda my formalnie kupiliśmy nie PKL, a luksemburską spółkę Altura, do której PKL należy, ale to się wkrótce zmieni bo czynimy starania by tą spółkę "pośrednika" wyeliminować.

W takim razie może zdradzi nam Pan za ile kolejki zostały kupione?
Na dziś mogę powiedzieć, że zostały kupione na korzystnych warunkach. Spółka ta przynosi rocznie około 50 milionów złotych zysku. Liczymy więc, że sami w najbliższych latach będziemy zarabiać na niej przynajmniej 10 procent poniesionych nakładów każdego roku. Co do samej ceny to bardzo chciałbym ją przedstawić opinii publicznej. Już dwa miesiące temu wystąpiliśmy z takim wnioskiem do sprzedającego czyli funduszu MID Europa Partners. To on musi wydać zgodę. Na razie takiej nie ma.

Powiedział Pan ciekawą rzecz. Gdy w 2013 roku MID Europa Partners odkupowało PKL od PKP to ta spółka zarabiała 10 milionów złotych rocznie. Teraz zarabia 50. Wbrew krytykom fundusz PKL bardzo więc rozwinął
Tutaj trzeba wziąć pod uwagę, że wzrost wyników PKL bierze się z dwóch rzeczy. Raz to zakup i włączenie w struktury spółki kolejki na Jaworzynę Krynicką. Dwa, w ostatnich latach widzimy znaczne zwiększenie ruchu turystycznego. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że więcej turystów oznacza większe przychody.

Czy jest w Polskim Funduszu Rozwoju pomysł by podzielić PKL? Np. wyłączając z niego ponownie Jaworzynę Krynicką?
Absolutnie nie. My chcemy wręcz tą spółkę powiększyć tak by nie działała tylko w regionie górskim, ale też w pozostałych częściach kraju. Chcielibyśmy by był to wiodący touroperator – przedsiębiorstwo turystyczne w naszym kraju. By to osiągnąć opracowujemy właśnie wieloletni plan inwestycyjny PKL.

Jak go tworzycie?
Między innymi rozmawiamy z samorządowcami z gmin i powiatów gdzie dziś działają instalacje PKLu.

Jak Państwa oni przyjęli? Euforia z racji powrotu PKL w "polskie ręce jest duża", ale podhalańskie gminy – mniejszościowy współwłaściciel PKL narzekają iż dalej mają zbyt mały wpływ na spółkę.
Przyjęli nas dobrze. Słuchamy ich pomysłów i wizji na to jak PKL powinien się rozwijać. Chcemy żeby przez rozwój PKL rozwijać się mogły również te gminy. Wiadomo jednak, że nie mają one dużego udziału w spółce (to dokładnie 0,37 proc – przyp. Red.). Dlatego zaproponowaliśmy im by miały jednego z 6 przedstawicieli w nowo powołanej radzie nadzorczej spółki PKL.

A będą miały tez przedstawiciela w zarządzie jak wcześniej?
Nie. Tego nie przewidujemy.

Ten zarząd czyli obecny prezes i wiceprezesi firmy będą wymienieni?
Na dziś nie wiem. Nowa rada nadzorcza przyglądnie się ich pracy i zdecydujemy za jakiś czas.

Czy możecie już mówić, że Polski Fundusz Rozwoju dysponuje „X” kwotą przeznaczoną tylko na inwestycje w PKL?
Stanowimy długoterminowe zaplecze finansowe dla firmy. Mamy długoterminowy horyzont. Jesteśmy gotowi finansować inwestycje w kwocie kilkuset milionów złotych. Jedna z inwestycji jakie są już niemal pewne to gruntowna modernizacja kolei na Goryczkowej.

Nawet jeśli nie uda wam się zdobyć pozwolenia na sztuczne dośnieżanie tras w tym kotle? Poprzedni właściciel mówił bowiem, że bez dośnieżania trasy kolei nie opłaca się modernizować bo są lata, w których z braku śniegu ta trasa w ogóle nie rusza zimą. Tym samym się na niej nie zarabia.
Deklaruję więc jasno. Ta kolej ma już blisko 60 lat i za 3 lata będzie musiała być wyłączona z użytkowania. Nie chcemy tego więc wyremontujemy tą kolej nawet gdybyśmy nie dostali pozwolenia na dośnieżanie tej trasy. Będziemy o taką zgodę walczyć później gdy kolej w Kotle Goryczkowym będzie już nowoczesna. W tej sytuacji nie będziemy kierować się tylko czystym biznesem, kalkulacją zysków, ale głównie interesem narodowym.

A wasze inne plany inwestycyjne?
Uruchomienie Gubałówki, budowa platformy widokowej na Kasprowych Wierchu, a także budowa wieży widokowej i innych atrakcji na Butorowym Wierchu w Kościelisku. Do wszystkiego tego potrzebujemy jednak zgód gmin czy Tatrzańskiego Parku Narodowego, porozumienia z właścicielami gruntów oraz odpowiednich zapisów w Planach Zagospodarowania Przestrzennego.

No właśnie, współpraca z TPN... Jak tam się układa?
Dobrze. My jesteśmy własnością Państwa Polskiego. TPN jest własnością Państwa Polskiego. Musimy się więc dogadać.

Czy jest jakiś okres, za dwa, trzy, dziesięć lub 50 lat po którym będziecie chcieli sprzedać PKL?
Nie mamy takich planów.

Pytam bo np. Burmistrz Zakopanego Leszek Dorula powiedział mi zaraz po tym jak premier ogłosił, że kolejki wracają w "polskie ręce", że jest pomysł by PKL po czasie podzielić i sprzedać po kawałku przedsiębiorcom z polskim paszportem.
Takich pomysłów nie ma.

A czy jest dalej pomysł rozwijania PKL jako przedsiębiorstwa turystycznego, ale posiadającego w swoim portfelu coś więcej jak tylko kolejki czy restauracje? Kilka miesięcy temu stary właściciel spółki miał pomysł budowy w nieczynnej kotłowi w Nowym Targu parku rozrywki o tematyce górskiej.
Szczerze mówiąc nie słyszałem o tym. To ciekawa koncepcja. Muszę znaleźć dokumenty na ten temat i ją przeanalizować.

A słyszał Pan o problemach Zawoi? Tam jest wasza stacja narciarska Mosorny Groń. Ten wyciąg "żywi" turystycznie całą wieś. No i niestety jest problem bo poprzedni właściciel PKL uznał, że utrzymywanie pracy kolejki latem mu się nie opłaca. Ludzi w wakacje pod Babią Górą jest więc mniej a samorząd Zawoi walczy by pracę kolei latem przywrócić.
Przeanalizuję to. Musimy do sprawy podchodzić racjonalnie i nie marnować publicznych pieniędzy. Jeśli jednak do tematu nie będziemy dokładać to nie widzę przeciwwskazań by kolejka na Mosorny Groń kursowała także latem.

Zadam więc ostatnie pytanie nt. PKL. Jak to było z jej kupnem? Samorządy podhalańskie twierdzą, że "wychodziły" u rządu tą transakcję i premier wysłuchał ich dając wam przykaz: kupcie PKL!
To tak nie wyglądało. Było o wiele prościej. MID Europa Partners chcąc wyjść z tej inwestycji wysłał do wielu firm w Polsce ofertę jej kupna. My na nią odpowiedzieliśmy i usiedliśmy do wspólnych rozmów. Dogadaliśmy się i kupiliśmy tą spółkę.

Zmieńmy na chwilę temat. Chciałbym Pana zapytać o pomoc Polskiego Funduszu Rozwoju dla Krakowa. Tam wspomagacie finansowanie budowy Trasy Łagiewnickiej.
Wchodząc do tego projektu byliśmy mocno przekonani, że to jest ważna inwestycja dla mieszkańców. Taka, która rozwiąże część problemów komunikacyjnych Krakowa. Dalej tak uważamy i dlatego cieszymy się, że w to zainwestowaliśmy.

Jak Kraków będzie budował kontynuację trasy Łagiewnickiej czyli trasę Zwierzyniecką też mogą prosić was o pomoc?
Tak. Rolą naszego funduszu jest dostarczanie dla gmin kapitału na tzw. wkład własny. Jeśli wiec Kraków przystąpi do budowy kolejnej ważnej trasy i stwierdzimy, że projekt jest "zdrowy finansowo" to oczywiste, że będziemy otwarci na inwestycje.

A gdyby Kraków poprosił was o pieniądze na budowę metra o którym sporo się mówi?

Trzeba by to było rozważyć i przeliczyć. Taka inwestycja mieści się jednak w spektrum zadań inwestycyjnych, do których zostaliśmy powołani.

Co to za zadania? Tylko turystyka i drogownictwo?
Nie. Jeszcze inwestycje w spółki wodno- kanalizacyjne czy mieszkaniowe. Działania z tego ostatniego zakresu prowadzimy już w Krakowie czy Myślenicach gdzie budujemy mieszkania w ramach projektu Mieszkanie+.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: PiS obiecuje: 500 plus na pierwsze dziecko, “13” dla emerytów

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny