Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowosady: Jerzy Szwarc - bohater spod Hajnówki (zdjęcia, wideo)

Krzysztof Jankowski
Rodzinny album pełen jest zdjęć Jerzego Szwarca
Rodzinny album pełen jest zdjęć Jerzego Szwarca Krzysztof Jankowski
Jurek uratował ludzi, a jego uratował Pan Bóg - mówi wzruszona Irena Szwarc, matka Jerzego Szwarca ze wsi Nowosady. To on wraz z pilotem Tadeuszem Wroną we wtorek bezpiecznie posadzili na warszawskim Okęciu uszkodzony samolot z 231 pasażerami.

[galeria_glowna]

Rodzina pilota Jerzego Szwarca z Nowosad dowiedziała się o awaryjnym lądowaniu boeinga tuż po tym, jak samolot znalazł się już na ziemi.

- Zadzwoniła do mnie bratowa i mówi: dzisiaj twój brat narodził się po raz drugi. I kazała mi włączyć telewizor - opowiada z przejęciem Grzegorz Szwarc. Na ekranie widać było akcję ratunkową na Okęciu. Strażacy gasili samolot, z jego wnętrza wybiegali pasażerowie.

- Wiedziałem przynajmniej, że brat żyje - mówi pan Grzegorz. Wciąż jest pod wrażeniem tego, co się stało i czego dokonał Jerzy.

Zasłużył na sukces

- Najważniejsze, że Pan Bóg pozwolił im szczęśliwie wylądować - mówi Irena Szwarc. - Jurek zawsze był pracowity. Sam uczył się języków, z wyróżnieniem kończył szkoły. Zapracował na swój sukces.

- Mógł już być kapitanem na mniejszych jednostkach, ale wybrał funkcję drugiego pilota na tym olbrzymie latającym z Polski do Ameryki - podkreśla brat Grzegorz Szwarc.

Jerzy od najmłodszych lat interesował się techniką.

- To były ciężkie czasy, w domu ciężko, brakowało pieniędzy na zabawki, ale jego zawsze ciągnęło do samochodzików i samolocików - opowiada pani Irena.

- Kupował też modele i sklejał samolociki z papieru i plastiku - dodaje Grzegorz.

Nowosady to spora wieś pod Hajnówką, położona przy remontowanej szosie do Białegostoku. Od wtorku wieś ma swojego bohatera, którego zna cała Polska. Wszyscy są przekonani, że wielki udział w uratowaniu życia pasażerów ma ich krajan - pilot Jerzy Szwarc. Mówią o nim z dumą. Od najmłodszych lat imponował kolegom swoimi zainteresowaniami.

- Jurek jest ode mnie młodszy o rok, ale przez jakiś czas uczyliśmy się w tej samej klasie - wspomina Jan Jakubowski. - Już w podstawówce czytał gazety i interesował się polityką. Skończył technikum mechaniczne w Hajnówce, a po maturze zdawał do Szkoły Orląt w Dęblinie.

- Brat jest konsekwentny i pracowity. Za pierwszym razem nie chcieli go przyjąć, bo okazało się, że siedząc jest o centymetr wyższy, niż przewidują to normy w lotnictwie - opowiada Grzegorz. - Ale nie zniechęcił się. Przeszedł kurs w białostockim aeroklubie i ostatecznie dostał się do Dęblina.
- W tym samym czasie trafiliśmy też do wojska. Jurek na myśliwce do Dęblina, a ja do Koszalina do wojsk obrony przeciwlotniczej. Nawet Jaruzelski nas tam odwiedzał - dodaje Jan Jakubowski.
Całe życie w chmurach

Pilotem wojskowym Jerzy Szwarc został w połowie lat 80.

- Piętnaście lat służył w wojsku. I kolejne piętnaście lat lata na samolotach cywilnych. Całe życie w chmurach - mówi pani Irena.

Nawet żonę wybrał z branży - została nią stewardesa Dorota. Ich wspólne zdjęcie wisi na ścianie w rodzinnym domu Jerzego w Nowosadach.

- Są na nim tacy piękni. Obydwoje w mundurach. Prosiłam ich, aby kiedyś przyjechali tak ubrani do nas do Nowosad, ale nie chcieli - uśmiecha się pani Irena.

To właśnie żona pilota, Dorota pierwsza z rodziny dowiedziała się we wtorek o tym, że z samolotem męża są kłopoty.

- Włączam telewizor i widzę, jak jego samolot kręci ósemki nad naszym domem. Wiem po co i nie chcę tej wiedzy. Najpierw przypominam sobie, że jutro miałyśmy to ćwiczyć na treningu stewardes. A potem siadam i czekam na to, co się wydarzy - opowiadała w telewizji Dorota Sołowińska-Szwarc.

Tęskni za Podlasiem

Pani Irena i Grzegorz spodziewali się, że Jerzy z Dorotą odwiedzą w najbliższych dniach Nowosady. Teraz obawiają się, że przyjdzie im na tę wizytę poczekać. - Po tym locie ze Stanów Zjednoczonych miał do nas przyjechać i przez kilka dni odpocząć. Ale teraz komisje, przesłuchania i wywiady zatrzymają go pewnie w Warszawie - mówi Grzegorz Szwarc.

- Najważniejsze jest jednak to, że Bóg pozwolił mu ocalić siebie i pasażerów. Możemy poczekać. Ważne, że wiemy, że Jurek jest z nami - podkreśla Irena Szwarc. A Grzegorz zdradza, że Jerzy ma zamiar w przyszłości wrócić do Nowosad i zamieszkać w rodzinnym domu, którego jest współwłaścicielem.

- Remontujemy i rozbudowujemy dom - mówi. - Brat często nas odwiedza. Żyjąc w zwariowanej Warszawie i latając po całym świecie, tęskni za spokojnym Podlasiem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny