Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowa siedziba. Sprawdzone receptury. Ekipa ZMB Białystok produkuje kindziuka, kumpiaka i inne rarytasy jak przed laty w PMB

Maryla Pawlak-Żalikowska
Wojciech Wojtkielewicz
Gdy kilka lat temu z hukiem upadła firma PMB, wiele osób zastanawiało się, co z jej produktami. Firma słynęła przecież naprawdę wspaniałymi wyrobami, a jej sztandarowy produkt – kindziuk był wręcz celebrytą rynku wędliniarskiego. – Tak, ten nasz powstaje dokładnie według takich samych receptur - zapewnia Zdzisław Kunicki, prezes ZMB Białystok. – I to nie tylko dlatego, że mamy prawo do nich wszystkich, bo mamy, ale przede wszystkim dlatego, że robią je ci sami ludzie, najwyższej klasy technolodzy, którzy byli w PMB a są u nas. I każdy z tych przepisów mają w głowie.

Jak to się stało? Gdy nad PMB zawisło widmo upadłości (nastąpiła w styczniu 2013 roku), w firmie powstał pomysł na zawiązanie spółki, która uratuje przynajmniej część miejsc pracy z liczącego kiedyś nawet 800 osób zakładu.

– Pod nowym szyldem znalazło zatrudnienie 160 osób. Ludzi z ogromnym doświadczeniem – opowiada Zdzisław Kunicki, który przez niecały ostatni rok istnienia PMB był w zarządzie spółki. – Zostaliśmy pod adresem Pozioma 1, w byłej siedzibie PBM. Jako masa upadłościowa została ona objęta działaniami pani syndyk. Wynajmowaliśmy część tych powierzchni. Odkupiliśmy maszyny. Musieliśmy szybko stworzyć swój znak graficzny, bo nie mogliśmy się posługiwać logo PMB, a prawa do niego były dla nas zbyt drogie. Opracowaliśmy zatem znak graficzny Zakładu Mięsnego Białystok, a gdy w roku 2016 właściciel Zakładów Mięsnych Lux postanowił je sprzedać, kupiliśmy tę firmę w końcu 2016 roku i przenieśliśmy się pod adres Pozioma 6.

Prezes Kunicki wspomina, że to był tym bardziej dobry ruch, bo na Poziomej 1 ZMB pracował wynajmując hale byłego PMB, co ewidentnie było zbyt kosztowne. Po przeprowadzce do byłej siedziby dużo mniejszego Luksa, dobudowali adekwatną do swoich potrzeb halę na ok. 800 mkw. i zastosowali nowoczesne rozwiązania technologiczne, dzięki którym mogą produkować wysokiej klasy wędliny tzw. dojrzewające. W tym owego sławnego kindziuka i bliskiego mu klasą kumpiaka. Modernizacja kupionego zakładu trwała prawie rok i trzy miesiące.

Szef ZMB zwraca uwagę, że poza recepturami, których tajniki mają w głowie jego ludzie „najlepsi z najlepszych” jak mówi, istotne jest także dochowanie rygorów produkcji. W firmie są trzy dojrzewalnie wędlin, suszarnia, a wędzarnia opalana jest wiórkami drzew liściastych.

- Proces dojrzewania kindziuka trwa aż 40 dni! Przebiega etapami – podkreśla Zdzisław Kunicki. – To nie jest produkt do dużych przetwórni i nie każdy zakład chce się dopasować do wymogów technologicznych niezbędnych do jego wyprodukowania. Trzeba się nad nim pochylić, żeby dopilnować jakości. U nas te wyroby wolno dojrzewają. Nie ma mowy o nastrzykiwaniu jakimiś dodatkowymi substancjami czy to smakowymi, czy barwiącymi. Barwa wynika z wędzenia. Smak to prawdziwe przyprawy. A samo mięso - wyłącznie od krajowych dostawców – wylicza prezes ZMB.

Wyroby z białostockiej firmy trafiają przede wszystkim do sklepów w regionie, ale też w najdalsze części Polski za pośrednictwem wielkich sieci handlowych.

Przez te kilka lat rynek się zmienił, ale myślę, że poszukiwanie przez wielu konsumentów naprawdę wartościowych wyrobów, dobrego jedzenia jak najbardziej nam sprzyja. A nowa, własna siedziba zapewnia ludziom większa pewność stabilności pracy. Na Poziomej 1, w czasie trwania czynności pani syndyk, w każdej chwili mogliśmy się spodziewać, że była siedziba PMB zostanie wreszcie sprzedana. Trudno by było wtedy planować rozwój na kolejny kwartał. U siebie pracujemy na własnych warunkach. – śmieje się Zdzisław Kunicki

Na froncie siedziby ZMB spod logo firmy z bykiem przebijają już bardzo blado litery Lux. Z kolei marka PMB przeszła w ręce firmy JBB z Łysych na Mazowszu i tym samym oderwała się od Białegostoku. A ZMB buduje swoją przyszłość. Zarówno na wędlinach surowo dojrzewających (kindziuk, kumpiak, wędzony karczek, pastruma, polędwica, szynka), jak i suszonych czy miękkich, jak np. palcówka chorizo czy kiełbasa szlachecka. Tygodniowo powstaje tu kilkanaście ton wędlin.

- Na przestrzeni tych minionych pięciu lat odnotowaliśmy 60-procentowy wzrost przychodów. W ubiegłym roku zamknęliśmy je na poziomie ok.40 milionów złotych – mówi nam prezes. – Zysków nie mamy zbyt wysokich, ale to cena za inwestycje, bez których nie byłoby rozwoju – dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny