Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Noc świętojańska w Białymstoku. Przybyły tłumy

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Przygotowaną zabawę pokrzyżowała pogoda. Kilka dni poprzedzające sobótkę lało i było zimno. Organizatorzy postanowili więc przesunąć letnie przesilenie na 2 lipca. Nikomu nie sprawiło to różnicy.

Noc świętojańska kojarzy się nam z wiankami, kwiatami paproci, ogniskami, wróżbami, dziewicami i generalnie z obyczajami ludowymi. Jednak gdy poszukamy trochę to i w historii miasta sobótkowe wątki znajdziemy.

W czerwcu 1921 roku pojawiły się w mieście afisze zapowiadające "Tradycyjne święto sobótki". Amatorów wróżb i szukania partnera (ki) na całe życie zapraszano do Rozkoszy w Zwierzyńcu. Dochód z tej zabawy organizatorzy postanowili przeznaczyć na potrzeby Uniwersytetu Żołnierskiego i harcerskiej drużyny pożarniczej. Zapowiadano, że to pierwsza taka zabawa w Białymstoku. Mimo to liczono się, że w noc świętojańską przybędą tłumy. Nawet obawiano się, że Rozkosz nie pomieści "tysięcy miłośników tradycji ludowej i wielbicieli świeżego powietrza".
Przygotowaną zabawę pokrzyżowała jednak pogoda. Od kilku dni poprzedzających sobotę 25 czerwca, w Białymstoku lało i było zimno. Organizatorzy postanowili więc przesunąć letnie przesilenie i ogłosili, że sobótka odbędzie się 2 lipca. Nikomu nie sprawiło to żadnej różnicy. W Zwierzyńcu pojawiły się przewidziane tłumy.

Główną atrakcją wieczoru okazało się "gaszenie pożaru przy pomocy aparatów pianowych i proszkowych". Były oczywiście tańce, wróżby, gry sportowe i występy kabaretu.

Ogromną popularnością cieszyła się "sensacja dnia" czyli "przewożenie publiczności automobilem z Runku Kościuszki do Zwierzyńca". Była to niezapomniana noc.

Ale w 1922 roku uwagę przyciągnęło inne wydarzenie. Sprawczynią była pewna dwudziestolatka z ulicy Mazowieckiej, która nie widząc żadnych szans we wróżbach, ani w rzeczywistości, postanowiła rozstać się ze swym nikomu niepotrzebnym życiem. Gdy jej rówieśnicy skakali przez ogniska i rytualnie o północy kąpali się w rzekach czy sadzawkach, to ona, zdesperowana wskoczyła do studni. Nie przewidziała jednak, że w cembrowinie wisi zablokowane na łańcuchu wiadro, na którym niedoszła samobójczyni zawisła.

Wisiała by tak i całą noc świętojańską, gdyby sąsiedzi nie usłyszeli jej dudniących ze studni jęków.
W noc świętojańską chętnie organizowano w mieście zabawy dobroczynne. Tak też było w 1927 roku. W Ogrodzie Miejskim, czyli tym położonym wzdłuż ulicy Branickiego, komitet rodzicielski Żeńskiej Szkoły Rzemieślniczej zorganizował świętojańską zabawę "na rzecz niezamożnych uczennic".

Zaczęła się o godzinie 18 i trwała do 1 w nocy. Było wszystko. Wianki, wróżby, rozmowa kwiatów. Były też tańce do których przygrywały wojskowe orkiestry.

Specjalne programy na tę szczególną okazję szykowały też białostockie kina. W 1926 roku w kinie Modern na 24 czerwca zapowiedziano wielką premierę "monumentalnego dramatu erotyczno-salonowego, kiedy mężatka jest żoną". Była to swoista odpowiedź na pokusę wróżb. Film bowiem traktował o tym, jak to "współczesne dziewczęta pragną bogato wyjść za mąż".
Ale najprawdziwszy świętojański dramat wydarzył się w kinie Apollo. Wyświetlano w nim "największą i najnowszą sensację Paryża, Londynu, Berlina i New - Jorku" czyli Raj kobiecy będący ekranizacją powieści Emila Zoli. Okazało się, że raj ów nie był przeznaczeniem 18 letniej Janiny Prodowicz. Dziewczę owe przeżywało wielki zawód miłosny. Pod wpływem filmu rozpacz tak nią owładnęła, że w trakcie seansu " w celu samobójczym wypiła 20 gramów jodyny".

Wielką sensacją obyczajową w noc świętojańską 1928 roku była projekcja w kinie Modern filmu "Z pamiętnika lekarza". Seanse odbywały się wyłącznie pół godziny przed północą. Mimo tak późnej pory do kina na Lipowej waliły tłumy. Po mieście poszła fama, że "film ten jest krzykiem bólu starego lekarza chorób wenerycznych, który przyglądając się z bliska tragediom spowodowanym przez te choroby wzywa młodzież do opamiętania się i zapoznania tajników i niebezpieczeństw życia płciowego". Namawiano więc młodych ludzi, którzy mieli ukończone 20 lat, a szczególnie "nieuświadomione kobiety", że wszyscy powinni obowiązkowo obejrzeć ten film.

Dyrekcja kina, urządziła nawet dodatkowe seanse w soboty i niedziele. W mieście pojawiły się afisze, które wielkimi literami oznajmiały: Precz z fałszywym wstydem.

Ciekawostką wprowadzoną na te nocne seanse było to, że na widowni wprowadzono pełną segregację płciową. Ogłoszono, że "wejście dla Pań wyłącznie na balkon. Wejście dla Panów wyłącznie do parteru".

Jednocześnie przepraszano kinomanów lubiących studiować fotosy w gablocie zawieszonej przed wejściem do Modern. Stwierdzono bowiem, że "wobec treści filmu fotografie przed kinem nie mogą być wystawione".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny