Niż demograficzny dotarł do miejskich szkół

Tak wynika ze wstępnych danych podsumowujących wyniki naboru do wymienionych typów szkół. Mniejsza liczba uczniów to wynik niżu demograficznego. - Do szkół podstawowych wpłynęło 2452 zgłoszeń, a w bieżącym roku szkolnym jest 2534 uczniów - informuje Karol Świetlicki z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Podstawówki listy przyjętych wywieszają w poniedziałek. Tutaj sytuacja nie jest jeszcze tak dramatyczna jak w szkołach ponadgimnazjalnych, ale dyrektorzy placówek nie mają też powodów do radości.

- Liczyliśmy, że uda się utworzyć dwa oddziały, a będzie tylko jeden - mówi Elżbieta Rogowska, dyrektor SP nr 29 przy ul. Promiennej. - Przyszło mniej 6 -latków niż myśleliśmy.
Na maluchy liczyła też dyrekcja SP nr 2 przy ul. Boh. Monte Cassino. - Sześciolatków będziemy mieli trochę więcej niż w ubiegłym roku, ale nie na tyle dużo, by utworzyć dodatkowy oddział - ubolewa dyrektorka Jolanta Murawska.

Z danych magistratu wynika, że do szkół pójdzie w tym roku ponad 400 sześciolatków.

Gorsza sytuacja panuje w białostockich gimnazjach. Tutaj list przyjętych jeszcze nie ogłoszono, ale w miniony piątek minął termin składania dokumentów przez uczniów. Zgłosiło się ich 2204, czyli o 236 mniej niż teraz. - Nasze obawy potwierdziły się - mówi Bogdan Wróbel, dyrektor PG nr 19 Sportowego przy ul. Kamiennej. - Będziemy mieć dwa oddziały, a nie trzy, jak planowaliśmy.

Dwa zamiast czterech oddziałów uda się z kolei utworzyć w PG nr 16 przy ul. Sokólskiej. Z naboru nie jest też zadowolony Henryk Paliwoda, dyrektor ZSO nr 8 przy ul. Żurawiej. - Będziemy mieć jeden oddział w podstawówce i jeden w gimnazjum - mówi.

Niż demograficzny to niejedyne zmartwienie dyrektorów szkół. Muszą oni też dostosować zatrudnienie do nowych norm ustalonych przez magistrat. Liczba pracowników administracyjnych i obsługi zależeć ma od powierzchni szkoły oraz liczby uczniów. W wielu przypadkach oznacza to cięcia etatów.