12 maja odbędą się dwa przetargi na trzy nieruchomości w gminie. Dwie, przylegające do siebie w Gieniuszach i jedna w samej Sokółce przy ulicy Stawowej. Byli nawet chętni na ich kupno, ale już dziś jest niemal pewne, że nie zostaną sprzedane. Kolejny przetarg skończy się niczym.
Działkami w Gieniuszach był zainteresowany jeden z mieszkańców. Poprosił magistrat o rozpisanie przetargu. - Jednak nie dostał zgodny na zagospodarowanie terenu, więc pewnie się wycofa - przewidują urzędnicy.
Długa lista bez chętnych
Najatrakcyjniejsze miejsca do kupienia
- budynek po szkole w Żukach wraz z ponadhektarowym terenem
ostatnia cena wywoławcza 39,900 zł
- budynki po byłej weterynarii przy ulicy 3 Maja w Sokółce z działką 1,2 tys. m kw.
ostatnia cena wywoławcza 53,627 zł
- budynek po byłej zlewni nieczystości przy ulicy Kresowej w Sokółce i grunt 3,8 tys. m kw.
ostatnia cena wywoławcza 56,600 zł
Lista miejsc, które burmistrz chce sprzedać, zajmuje kilkanaście pozycji. W tym roku udało się sprzedać cztery działki i to nawet z dwukrotnym przebiciem ceny wywoławczej. Jednak pieniądze z tego z są niewielkie - najdroższa nieruchomość została sprzedana za 14 tysięcy złotych.
Budżet gminy się więc nie wzbogaca. Tym bardziej, że trzy najdroższe nieruchomości czekają na właścicieli od lat. Tak jest chociażby ze szkołą w Żukach, którą urzędnicy próbują sprzedać od ponad czterech lat. Ostatnia cena wywoławcza za budynek i ponadhektarowy teren to niemal 40 tysięcy złotych (plus 22 proc. VAT).
- Ludzie chyba nie mają pieniędzy - mówi Zofia Murmyło z Urzędu Miasta i Gminy w Sokółce. Ma opasłą dokumentację każdego miejsca, którą chce sprzedać burmistrz. Dodaje, że gruntami w gminie interesują się niemal wyłącznie miejscowi. Obcy tu nic nie kupują.
Przetarg na życzenie
Najdroższym miejscem w Sokółce jest budynek po byłej zlewni nieczystości położony przy ulicy Kresowej. Teren wokół zajmuje prawie 5 tysięcy metrów kwadratowych. Ostatnia cena wywoławcza to 56,6 tys. zł. Już czterokrotnie urzędnicy próbowali go sprzedać. Zawsze brakowało chętnych, którzy wpłacą wadium i staną do licytacji.
Dlatego teraz pracownicy magistratu rozpisują przetargi tylko na te budynki, które ktoś chce kupić. - Wystarczy, że pojawi się ktoś u nas zainteresowany jakimś miejscem, to rozpisujemy przetarg. Tym bardziej, że cała procedura jest bardzo droga, sama wycena nieruchomości kosztuje majątek - mówi Murmyło.
Pieniądze ze sprzedaży powinny zasilić budżet gminy. - Zaplanowaliśmy wpływy na poziomie ponad 200 tysięcy złotych. Ale jak się nie uda, to trudno - mówi burmistrz Stanisław Kozłowski.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?