MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nietypowe ubrania z Polski podbijają Europę. Takich nie robi nikt

Zuzanna Czarnowska
"Wyzwaniem pozostaje skalowanie produkcji, co jest szczególnie trudne w przypadku pracy z materiałami z drugiego obiegu". Jackob Buczyński podkreśla kluczowe wyzwanie, jakim jest połączenie produkcji bazującej na materiałach z drugiego obiegu z dynamicznym rozwojem marki.
"Wyzwaniem pozostaje skalowanie produkcji, co jest szczególnie trudne w przypadku pracy z materiałami z drugiego obiegu". Jackob Buczyński podkreśla kluczowe wyzwanie, jakim jest połączenie produkcji bazującej na materiałach z drugiego obiegu z dynamicznym rozwojem marki. fot. archiwum prywatne/Jackob Buczyński
31 sierpnia Budapeszt, wcześniej Berlin, następnie Kopenhaga, od second-handu do fashion weeków - projektant z Polski Jackob Buczyński buduje globalną markę na modzie z drugiego obiegu. - Wyzwaniem jest dziś dla mnie skalowanie produkcji – mówi w rozmowie ze Strefą Biznesu.
  • Rozmawiamy z Jackobem Buczyńskim. Jego kolekcje prezentowane na największych fashion weekach od Nowego Jorku po Berlin
  • Buczyńskiemu dzięki współpracy z Wtórpolem – gigantem w branży recyklingu odzieży – udało się połączyć modę z drugiego obiegu z globalnym sukcesem.
  • Jackob Buczyński to były student AWF-u, markę stworzył w 2017 roku. Flagowym produktem Buczyńskiego jest kurtka #jacketbyjackob, której ceny wahają się od 859 do 1500 zł.

Jakie doświadczenia z początkowego etapu kariery ukształtowały pańskie podejście do projektowania?

Jednym z kluczowych momentów było uświadomienie sobie, że mogę nauczyć się wszystkiego samodzielnie i stworzyć własny system, niezależny od tradycyjnej edukacji. Branża modowa potrzebowała nowego spojrzenia, a ja odważyłem się podążyć własną drogą, produkując ubrania z materiałów z drugiego obiegu. Ważnym punktem zwrotnym było też pragnienie, aby moje projekty miały głębsze przesłanie, nie były tylko estetycznym produktem, ale niosły ze sobą historię. Patrząc na rynek, brakowało mi tej głębi, która wykracza poza samą wizualność.

Co w szczególności wpłynęło na kierunek, w jakim rozwijała się pana kariera jako projektanta?

Myślę, że dużą rolę odegrały moje korzenie – babcia krawcowa, mama miłośniczka second-handów i tata artysta. Połączenie tych elementów z konsekwencją, jaką wykształciłem podczas 12 lat trenowania pływania, dało mi siłę do działania w branży. Sport nauczył mnie nie poddawać się i wyznaczać codziennie nowe cele. Moje podejście było także mocno ukształtowane przez moją rodzinę – dziadka, który był przedsiębiorczy, i sport, który wymagał ode mnie dyscypliny. Właśnie ta różnorodność doświadczeń pozwoliła mi stworzyć coś, co wychodzi poza ramy tradycyjnego projektowania.

Czy kiedykolwiek zdarzył się moment, który początkowo wydawał się porażką, a ostatecznie przyniósł panu cenną lekcję?

Nie używam słów „porażka” czy „błąd”. Dla mnie każde wyzwanie to szansa na rozwój. Nigdy nie miałem momentu, który by mnie zdołował na tyle, żeby zrezygnować ze swojej pasji.

Z jakimi największymi wyzwaniami musiał się pan zmierzyć podczas rozwijania swojej marki?

Jednym z największych wyzwań było dla mnie zapewnienie odpowiedniego dostępu do różnorodnych materiałów, z których tworzę ubrania. Udało mi się to pokonać, gdy nawiązałem współpracę z jedną z największych sortowni odzieży używanej w Europie. To był kluczowy moment rozwoju mojej firmy, ponieważ przestałem tracić czas na poszukiwanie takich rzeczy jak na przykład dżinsowe kurtki z drugiego obiegu. Nadal jednak wyzwaniem pozostaje skalowanie produkcji, co jest szczególnie trudne w przypadku pracy z materiałami z drugiego obiegu. To obecnie moje największe wyzwanie.

Współpraca z Wtórpolem okazała się kluczowa dla rozwoju marki. W jaki sposób wpłynęła na jej rozwój?

To była przypadkowa, ale bardzo owocna współpraca. Dzięki niej przestałem szukać materiałów po całym kraju i mogłem skupić się na produkcji. Zrobiliśmy kilka kolekcji, które spotkały się z dużym zainteresowaniem, co pokazało ogromny potencjał materiałów z drugiego obiegu. Było to również pierwsze doświadczenie, które uświadomiło mi, że moda z recyklingu może mieć szerokie oddziaływanie, nie tylko w kontekście estetyki.

Jackob Buczyński: - Jednym z kluczowych momentów było uświadomienie sobie, że mogę nauczyć się wszystkiego samodzielnie.
Jackob Buczyński: - Jednym z kluczowych momentów było uświadomienie sobie, że mogę nauczyć się wszystkiego samodzielnie. archiwum prywatne/Jackob Buczyński

Jak ocenia pan rozwój świadomości ekologicznej w Polsce?

Na pewno świadomość ekologiczna rośnie, co widać w coraz większej obecności pojęć takich jak upcycling czy zrównoważona moda, zarówno w mediach, jak i w codziennym życiu ludzi – znacznie bardziej niż 7 lat temu. Jednak równocześnie fast fashion również się rozwija, niestety często w sposób, który nie jest korzystny dla konsumentów. Widzimy wzrost świadomości, ale także wzrost chęci konsumentów do posiadania wygody.

Drugi obieg staje się bardziej popularny, lecz nadal funkcjonuje w pewnych bańkach społecznych, głównie wśród tych, którzy już są przekonani do tej idei. Produkty fast fashion trafiają do drugiego obiegu, co dodatkowo komplikuje sytuację. To bardzo złożony temat i trudny do jednoznacznej oceny. Z jednej strony, cieszy rosnąca świadomość, ale z drugiej, przed nami jeszcze wiele pracy, zarówno w zakresie edukacji konsumentów, jak i regulacji na poziomie systemowym. Statystyki mówią, że do 2050 roku fast fashion nadal będzie rosło w siłę, co pokazuje, jak trudny i długi proces nas czeka.

Jakie są główne założenia nowej kolekcji, która zostanie zaprezentowana 31 sierpnia w Budapeszcie? Jaki jest jej motyw przewodni?

W tej kolekcji postanowiłem wyjść ze swojej strefy komfortu, wprowadzając nowe surowce z drugiego obiegu, takie jak paski od spodni i ręcznie robione dzianiny. Skupiam się na patchworku i klasycznych krojach, które są mi bliskie. Chcę pokazać, jak ogromny potencjał tkwi w materiałach, które już mamy w swoich szafach, i jak mogą one zyskać nowe życie w zupełnie nowej formie.

Jak wygląda proces tworzenia pokazu i kiedy zaczyna pan myśleć o kolejnym?

Proces tworzenia pokazu jest bardzo intensywny. Jeszcze zanim skończymy pracę nad jedną kolekcją, już myślę o tym, co chciałbym zaprezentować w kolejnym sezonie. Na przykład teraz, gdy pracujemy nad pokazem w Budapeszcie, planuję już udział w Copenhagen Fashion Week. Organizacja pokazu to duże wyzwanie, ale w Budapeszcie zapewniają modelki, fryzjerów i reżysera, co pozwala mi skupić się na stylizacji i dopracowaniu kolekcji.

"Proces tworzenia pokazu jest bardzo intensywny. Jeszcze zanim skończymy pracę nad jedną kolekcją, już myślę o tym, co chciałbym zaprezentować
"Proces tworzenia pokazu jest bardzo intensywny. Jeszcze zanim skończymy pracę nad jedną kolekcją, już myślę o tym, co chciałbym zaprezentować w kolejnym sezonie" archiwum prywatne/Jackob Buczyński

Ile osób jest zaangażowanych w organizację pokazu?

Jest to nawet kilkadziesiąt osób, w tym fryzjerzy, makijażyści, modelki, asystentki, fotografka, krawcowe oraz zespół w sortowni Wtórpol, który sortuje odzież. Skoordynowanie pracy wszystkich tych osób jest kluczowe, aby pokaz przebiegł idealnie.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najem krótkoterminowy - czy zmienią się zasady?

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny