Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Niepotrzebnie bawimy się w rosyjską ruletkę licząc, że COVID-19 nas nie trafi”. Rozmowa z profesorem Krzysztofem Tomasiewiczem

Tomasz Nieśpiał
Tomasz Nieśpiał
Prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie
Prof. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie Łukasz Kaczanowski
– Wiele osób aż się prosi, żeby odwiedzić naszą klinikę, do której absolutnie nie zapraszamy – mówi profesor Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.

Zastanawiał się Pan Profesor, ile osób umarło na Pana dyżurach z powodu COVID-19?

Nie liczyliśmy tego nigdy, ale na pewno za dużo. Każdy zgon jest tragedią. Przede wszystkim dla rodziny, ale również dla nas. Przeżywamy każdą śmierć, a szczególnie tych pacjentów, którzy umierali natychmiast po przyjęciu do szpitala, ale przede wszystkim zastanawiamy się nad tym, że bardzo wiele osób uratowaliśmy. Dlatego na każdym kroku apeluję, do ludzi by dali sobie pomóc.

Ma Pan poczucie bezsilności w takiej sytuacji?

Zdecydowanie. Zwłaszcza teraz kiedy mamy szczepionkę. Poczucie bezsilności dotyczy zarówno faktu, że ktoś się nie zaszczepił, ale także sytuacji bardzo długiego oczekiwania ze zgłoszeniem się do lekarza w przypadku wystąpienia objawów COVID-19. Ludzie nie powinni umierać na choroby, którym można przeciwdziałać.

Ale szczepionka nie gwarantuje zdrowia.

Żadna szczepionka nie jest w stu procentach skuteczna. I na pewno będą chorować, a nawet umierać ludzie zaszczepieni. Ale jeżeli porównamy liczę osób chorujących i umierających wśród zaszczepionych i niezaszczepionych, to argumenty „za” są jednoznaczne.

Mimo to połowa Polaków się nie szczepi. Nawet ci, którzy doświadczyli śmierci bliskiej osoby na COVID-19. Dlaczego?

Nie potrafię tego w żaden logiczny sposób wytłumaczyć. Mieliśmy sytuację, kiedy zmarła osoba niezaszczepiona z ewidentnego środowiska antyszczepionkowego i żadnej refleksji z jej strony nie było. Był wręcz komentarz: tak się musiało wydarzyć. Ja uważam, że nie musiało.

To pewnie nie są łatwe rozmowy. Często musi je Pan Profesor przeprowadzać?

Antyszczepionkowców, którzy są aktywnymi i zagorzałymi przeciwnikami szczepień, jest garstka. Problemem są ci, którzy słuchają ich argumentów, a nie naszych. To oni są tak naprawdę największymi ofiarami. Zdajemy sobie sprawę, że każda informacja o śmierci osoby zaszczepionej lub ciężkim działaniu niepożądanym po szczepieniu to paliwo do działania dla tych osób. Brakuje zrozumienia dla tego, że w obliczu pandemii musimy myśleć o swoim bezpieczeństwie w skali populacyjnej. Czyli oczywiście może się coś złego wydarzyć, ale szansa na negatywne zjawisko po szczepieniu jest o wiele razy mniejsza niż ryzyko ciężkiego przejścia COVID-19. Dlatego nie powinniśmy się nawet zastanawiać nad zasadnością szczepień.

A jednak wiele ludzi ma wątpliwości. Dlaczego dziś argumenty lekarzy, profesorów nauk medycznych nie trafiają do wszystkich?

Żyjemy w czasach kryzysu autorytetu w każdej dziedzinie, nie tylko w medycynie.

Z tą różnicą, że od spraw medycznych zależy nasze życie.

Zgadza się. Ale dziś ludziom się wydaje, że jak przeczytają jakąś informację w sieci na temat szczepionki, leku i choroby, to znają prawdę. Ale to jest ich własna racja i nie jest im potrzebna żadna argumentacja osób, które zajmują się tym profesjonalnie na co dzień. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że część negatywnych informacji na temat pandemii pochodzi ze środowiska medyków. I to jest dla nas olbrzymie nieszczęście.

Ludzie słuchają ekspertów w telewizji, ale potem i tak mówią: znajoma pielęgniarka się nie zaszczepiła, więc coś pewnie jest na rzeczy.

Dokładnie tak to wygląda.

A co z osobami, które chorują przewlekle? Podobno niektórzy lekarze sami odradzają szczepienia.

Właśnie choroby przewlekłe są podstawowym wskazaniem do szczepienia. Nawet w takich sytuacjach, mając kilka dostępnych preparatów, możemy dobrać odpowiednią szczepionkę dla danej osoby. Tylko w pojedynczych przypadkach szczepienie nie wchodzi w rachubę.

A co z kobietami w ciąży?

Rekomendacje są takie, że po 13. tygodniu ciąży to szczepienie jest dla nich wskazane. Oczywiście nikt nie podeprze się badaniem klinicznym, ale obserwacje i badania podstawowe przemawiają za tym, że korzyści są wielokrotnie wyższe niż jakiekolwiek ryzyko.

Jak dziś wygląda przeciętny pacjent covidowy?

W dalszym ciągu są to ludzie w zaawansowanym wieku i chorobami przewlekłymi. Mamy świadomość, że wiele osób w tej grupie się zaszczepiło, ale w dalszym ciągu populacja ludzi, którzy tego nie zrobili i mogą ciężko przejść COVID-19 jest bardzo duża. Nawet jeśli przyjmiemy, że zaszczepionych jest 60-70 procent seniorów, to te brakujące 30-40 procent, to potencjalnie nasi pacjenci. To oczywiście nie oznacza, że nie trafiają do nas ludzie młodzi. Mieliśmy u siebie pacjentów dwudziesto- i trzydziestoparoletnich, którzy już nie żyją. Sytuacja wygląda tak, że niepotrzebnie bawimy się w rosyjską ruletkę, licząc na to, że covid nas nie trafi.

Zaszczepił się Pan Profesor trzecią dawką?

Tak. Podobnie jak moja żona, mama i teściowie. To nie jest tak, że nawołujemy do czegoś, a sami się nie stosujemy do własnych apeli.

A nie obawia się Pan tego, że rekomendacja w sprawie trzeciej dawki będzie kolejnym argumentem dla przeciwników szczepień, sugerującym, że wcale te szczepionki nie są takie skuteczne?

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego co jest związane z pandemią. Nie wiemy na przykład tego na jak długo wystarczy ta podstawowa, jak i przypominająca dawka, bo nie mamy długoletnich obserwacji w tej materii. Ale do dawek przypominających w szczepieniach związanych z chorobami zakaźnymi jesteśmy absolutnie przyzwyczajeni. To nie jest nic nadzwyczajnego. Dlatego nawet jeśli mielibyśmy przyjmować szczepionkę raz na rok, byłby to najmniejszy problem związany z pandemią.

Odrębną sprawą jest leczenie choroby. Pierwszy rok pandemii był pod tym względem trudniejszy?

Na pewno był inny, bo walczyliśmy z wrogiem nieznanym. Większość terapii odbywała się na zasadach poszukiwawczych Oczywiście nigdy nie przekraczaliśmy granic bezpieczeństwa, ale czasami, by ratować pacjentów trzeba było podejmować decyzje zerojedynkowe.

To znaczy?

Na przykład wprowadzenie do leczenia leku blokującego układ immunologiczny. Robiliśmy to jako jedni z pierwszych w Polsce. To było dla nas olbrzymie wyzwanie, bo my nigdy w ten sposób nie leczyliśmy chorób zakaźnych. Co do zasady uważa się, że to dobrze, że układ immunologiczny walczy z wirusem. My widzieliśmy jednak, że reaguje zbyt dobrze i jego zablokowanie daje szanse na poprawę zdrowia pacjentów. Dzięki temu leczeniu uratowaliśmy mnóstwo osób. Teraz stosujemy całą masę terapii, ale też nie mamy nadmiaru środków do leczenia. Po półtora roku pandemii możliwości terapii, którymi dysponujemy dotyczą początkowego okresu choroby. Kluczowe jest więc rozpoczęcie leczenia w pierwszych dniach od objawów klinicznych. Później jest tak samo trudno jak na początku.

A co z lekiem na covid?

Prowadzimy analizę pierwszej grupy pacjentów. Wyniki będą wkrótce dostępne dla badaczy. I w oparciu o te wyniki będą podejmowane dalsze decyzje. Zgodnie z zasadami medycyny opartej na faktach musimy zaczekać spokojnie na wyniki badań. Wiemy, że lek jest bezpieczny. Na ile on pomaga uniknąć pacjentom ciężkich następstw COVID-19 będziemy wiedzieli po analizie.

Od początku pandemii stał się Pan Profesor twarzą lubelskiej walki z koronawiusem. Czuje Pan tę odpowiedzialność na sobie?

Zawsze uważałem, że skoro zajmuje się chorobami zakaźnymi od lat, to powinienem dzielić się z ludźmi tą wiedzą. Proszę jednak pamiętać, że jest relacja z pola walki, a nie teoretyczne rozważania. Ludzie muszą sobie zdawać sprawę z tego, co się dzieje wewnątrz. Bo my tu na co dzień obserwujemy te dramaty. U nas w klinice nigdy nie obowiązywało hasło „Zostań w domu”.

Dobrze by było gdyby potencjalni pacjenci profesora to zrozumieli.

My nie potrzebujemy poklasku, lecz zrozumienia naszej ciężkiej pracy. Warto, by ludzie doceniając pracę pomyśleli o sobie i o tym, jak nam tej pracy ująć. Niestety, mam wrażenie, że wiele osób aż się prosi, żeby odwiedzić naszą klinikę, do której absolutnie nie zapraszamy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny