Przez większość poprzedniego sezonu Sandomierski pozostawał w cieniu Mariana Kelemena. Licznik Polaka zatrzymał się na dziesięciu występach w ekstraklasie i trzech w Pucharze Polski. Wydawało się, że w nowych rozgrywkach rodowity białostoczanin zostanie jednak naturalnym następcą żegnającego się z zespołem „Supermena”. Tego najprawdopodobniej spodziewał się sam zainteresowany. Tymczasem w letnich przygotowaniach 29-latek nie może liczyć na grę w sparingach i trudno sobie wyobrazić, że w rundzie jesiennej Sandomierski będzie zawodnikiem, od którego trener Jagi Ireneusz Mamrot rozpocznie ustalanie składu. Większym zaufaniem sztabu szkoleniowego cieszą się teraz nowo pozyskany Chorwat Krsevan Santini czy wracający z wypożyczeń z pierwszoligowych zespołów Damian Węglarz (Wigry Suwałki) oraz Hubert Gostomski (GKS Jastrzębie).
CZYTAJ TEŻ: Jagiellonia Białystok otrzymała dofinansowanie z miasta. Blisko dwa miliony złotych
- Sparingi są nam potrzebne m.in. do sprawdzenia zawodników. A generalnie Grzesiek jest znany już dłużej i wiemy na co go stać - tłumaczy trener bramkarzy Jagiellonii, Paweł Primel. - Każdy ma u nas czystą kartę i tylko od niego zależy, jaką pozycję ugruntuje sobie w drużynie. Rozumiem kibiców, że obawiają się o wychowanka swojego klubu, ale nie ma ku temu powodów. Wszyscy ciągniemy ten wózek o nazwie Jagiellonia w jednym kierunku i na pewno nikomu nie chcemy źle - uspokaja.
Tyle że pierwsze doniesienia dotyczące Sandomierskiego, któremu rzekomo klub dał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, pojawiły się wraz z początkiem lipca. Jako pierwszy, za pośrednictwem Twittera, poinformował o tym dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Piotr Wołosik. Sytuacją bramkarza Jagiellonii zainteresowali się działacze Miedzi Legnica, ale temat przenosin do spadkowicza ekstraklasy jest już zamknięty. Tych rewelacji nie dowiedzieliśmy się jednak u źródła, gdyż z piłkarzem nie mogliśmy się skontaktować telefonicznie.
Wiele wskazuje na to, że w tej sytuacji o miejsce między słupkami jagiellońskiej bramki powalczą Santini i Węglarz. Na korzyść Chorwata przemawia doświadczenie, ale Polak łatwo nie złoży broni.
- Widać, że wypożyczenie Damiana do pierwszoligowych Wigier pomogło mu się rozwinąć. Widzimy w nim potencjał na przyszłość - uważa Primel. - Natomiast Krsevan dopiero poznaje się z drużyną. Pozytywne jest to, że pod względem przygotowania fizycznego Chorwat wygląda bardzo dobrze. Wystąpił w kilku sparingach i moim zdaniem nie popełnił w nich rażących błędów - kończy.