Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech zostanie po staremu

Anna ŁUBIAN
W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym może być gorąco. Pracownicy zadeklarowali w referendum, że będą protestować, jeśli ktoś zechce zmienić ich szpital w spółkę. - Albo spółka, albo bankructwo - stawia alternatywę wicemarszałek Tołwiński.

Wczorajszy dzień upłynął w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym pod hasłem wielkiego głosowania. Wzięło w nim udział 909 na 1364 zatrudnionych osób. Pracownicy odpowiadali na dwa pytania. Pierwsze czy jesteś za przekształceniem szpitala w spółkę użyteczności publicznej sprawiało im spory kłopot:
- Właściwie co to znaczy, że szpital będzie spółką? - dopytuje się jedna z pielęgniarek.
- To wszystko będzie prywatne - odpowiada jej koleżanka.
- No co Ty! Jeszcze nic nie wiadomo. Jeszcze nie ma ustawy - wtrąca się trzecia kobieta.

Więcej kredytów

W efekcie przeciw spółkom wypowiedziało się aż 850 osób. Na drugie pytanie - czy weźmiesz udział w działaniach związkowych, które mogą przyczynić się do pozyskania środków finansowych dla zakładu, wzrostu wynagrodzenia i poprawy warunków pracy - pozytywnie odpowiedziało 760 osób.
Alicja Hryniewicka, szefowa podlaskiego oddziału Ogólnopolskich Związków Zawodowych Pielęgniarek i Położnych nie kryje zadowolenia: - Teraz możemy zacząć działać. Wiemy, że pracownicy są z nami - mówi.
Mniej optymistyczny nastrój ma wicemarszałek Krzysztof Tołwiński, odpowiedzialny za służbę zdrowia. Dlaczego? Bo jedyną szansę dla szpitala zespolonego widzi właśnie w przekształceniu go w spółkę. Choć nad projektem ustawy ciągle pracuje komisja zdrowia, to ma on trafić pod obrady sejmu jeszcze w tym roku.
- Ma się w nim znaleźć kilka rozwiązań z których zamierzam skorzystać - przyznaje Danuta Zawadzka, szefowa szpitala zespolonego. Zaznacza jednak, że nie ma zamiaru prywatyzować szpitala. - Ale dzięki jego przekształceniu można zaciągać kredyty pod zastaw mienia. Teraz mamy ogromny problem z ich pozyskaniem - przyznaje Danuta Zawadzka.

Albo spółka, albo bankructwo

- W starym projekcie ustawy był zapis, że 25 procent udziałów szpitala będą mogli przejąć prywatni inwestorzy. W rękach samorządu nadal pozostanie większość, czyli 75 procent - przekonuje Krzysztof Tołwiński. Dodaje, że dzięki zastrzykowi gotówki szpital będzie mógł realnie myśleć o rozwoju, inwestycjach, wypłacie zaległych zobowiązań pracownikom.
- To jedyna szansa dla szpitala zespolonego. Inaczej nie poradzi sobie z ponad 50 milionowym długiem i czeka go bankructwo - kwituje Krzysztof Tołwiński.
Podobnego zdania jest Eugeniusz Muszyc, szef Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia: - Możemy sobie bić pianę, ale ten szpital tak jak teraz nie może dalej dłużej funkcjonować.

Grożą strajkiem

- Wyniki naszego referendum są miarodajne, bo wzięło w nim udział większość pracowników. Przedstawimy je m.in. marszałkowi. Jeśli ich nie weźmie pod uwagę... cóż mamy zgodę na protest - przyznaje Alicja Hryniewicka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny