Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie widzę nic zaskakującego w postępowaniu pana Marcina P.

Redakcja
Nie widzę nic zaskakującego w postępowaniu pana Marcina P.
Nie widzę nic zaskakującego w postępowaniu pana Marcina P.
Nie widzę nic zaskakującego w postępowaniu pana P., To bardzo typowa i powszechna ludzka postawa.

Prawie nikt z moich dłużników nie oddał mi kasy. I nie byli to łajdacy, gnidy i kanalie, nikt nie wyglądał przy pożyczce jak wilk w owczej skórze, to byli moi cudowni przyjaciele, piękne dziewczyny, wierni wspólnicy, oddani koledzy, solidni lokatorzy i tzw. pewni ludzie w chwilowych tarapatach. Z wieloma z nich do dzisiaj się kumpluje, bo uznałem, że gdybym miał zrywać znajomości tylko z powodu nieuczciwości finansowych, to obracałbym się w ciasnym kręgu kilku osób. Większość z nich jest na tyle taktowna, że nie pożyczają pieniędzy po raz drugi, choć bywają i tacy, którym tupetu nie brakuje. Uśmiecham się wtedy przepraszająco wyjaśniam, że mimo najszczerszych chęci, nie mogę.
Nie widzę istotnej różnicy pomiędzy sympatyczną studentką, która odkrywszy przy mnie znaczenie prawdziwej miłości, poprosiła o tysiąc euro, uciekła ze swym księdzem wikariuszem do Paryża i zadzwoniła, że nie odda (serio!), a Marcinem P, który pożyczył sobie parę miliardów i wpadł na identycznie rozbrajająco prosty pomysł. Różni ich tylko skala, rozmach i możliwości. Mechanizm nie oddania 50 zł i 50 mld zł pozostaje ten sam i dyspozycja psychiczna nieoddającego jest też podobna.
Nie widzę nic zaskakującego w tym, że tylko osób włożyło w Amebr swoje oszczędności. Zwyczajni ludzie mają święte prawo być chciwi i się nie znać. Wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej chciwi i się nie znamy. Każdy z nas wybiera wyższe oprocentowanie, lepszą gażę, promocję w Lidlu i chętniej gra w Totka czasie kumulacji. Większość z nas ma prawo nie rozumieć niuansów ekonomii, bo większość z nas jej nie studiowała. Gdyby nikt z nas nie był chciwy lub wszyscy się znali, rynek zatrzymałby się w miejscu i ugrzązł w impasie.
Nie widzę też nic dziwnego w tym, że Państwo nie ostrzegło ludzi przez ryzykiem, nie ukróciło procederu wcześniej. Czy Państwo, które i tak zbyt mocno wlazło w nasze życie, każąc nam zapinać pasy, nie palić przy dzieciach, nosić odblaskowe światełka, ma jeszcze zabraniać nam dysponować naszymi pieniędzmi zbyt ryzykownie? Jeśli tak, to oskarżmy Państwo o to, że nie ostrzegło firm budujących autostrady, że pakują się w niebezpieczną grę z Państwem właśnie.
Jedyne co mnie dziwi, choć i do tego już trochę nawykam, to postawa sądu, bo jednak od Sądu ciągle jednak trochę sprawiedliwości oczekujemy. Nawet ja mam w sobie to idealistyczne marzenie.
Wiele osób, które rzadziej bywają w Sądach żyją nawet w błogosławionej naiwności, że sądy naprawdę czynią to co słuszne, godne i sprawiedliwe.
Pozwólcie, że rozdziewiczę w Was ową niewinność spojrzenia i zapytam:

Panie Januszu, któryś jest cieciem na węzełku w elektrociepłowni, czy nigdy nie przysypiasz na nocnej zmianie?
Pani Jadwigo, któraś jest świetlicową w szkole podstawowej, czy nie rozwiązujesz w czasie pracy sudoku i nie chichoczesz z koleżanką przy kolejnej kawce?
Panie Szubzda Krzysztofie, czy na wszystkich imprezach, co żeś pan je prowadził byłeś trzeźwy i nigdy nie zniknąłeś godzinę wcześniej do domu?
Więc jeśli pan Janusz to robi, Jadwiga i Krzysztof także, to z jakiego powodu oczekujemy, że akurat Sąd w Gdańsku będzie się przepracowywał i zabierał za coś, co jest trudne? Każdy z nas o ile szef nie widzi, kombinuje, jak to, co trudne ominąć i jak urwać parę minut z czasu pracy a nie ich dołożyć. Sądzenie sprawiedliwe jest trudne. Jeśli akurat tak się przydarzy, że udowodnienie prawdy będzie prostsze niż dowiedzenie nieprawdy, nie wykluczam, że Sądowi sprawiedliwość może się przydarzyć, ale żeby aż tak bardzo o nią zabiegał jak pisali o tym Gajus, Ulpian czy Modestyn, to nie uwierzę. Pani Krystyna zanim ubierze się w orła, togę i śliniaczek ma też swoje problemy. Fizelina w okapie jej się zapycha, elektroniczna brama już trzeci dzień nie domknięta, pies nieszczepiony, soli do zmywarki nie ma. Przez to wszystko i paznokci nie było kiedy pomalować, a tu jeszcze Plichta przyszedł. No to wysoki sąd ogłasza przerwę, macha świeżo pomalowany paznokciami nad aktami, dzieciak dzwoni, że na komitet rodzicielski nie zapłacone, mąż z mordą, że dynie na działce zgniły, ojciec, żeby mu wizytę umówić do urologa umówić, bo popuszcza, a jeszcze do tego wszystkiego stenotypistce komputer się zawiesił. No to zawieszenie.
I wreszcie chwila przerwy na papierosa.
W pracy, ale wolna!

Znacie to piękne uczucie, nie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny