Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie przenoście imprez w zamknięte rewiry

Tomasz Maleta
Koncert Caro Emerald
Koncert Caro Emerald Andrzej Zgiet
Parkan Pałacu Branickich stał się barierą nie do przeskoczenia. Nie tylko z powodu ceny, ale miejsca i idei. Zamkniętego i wysublimowanego, a nie otwartego i integrującego.

Gdy 30 czerwca słuchałem zza parkanu Pałacu Branickich dźwięków swingującej Caro Emerald (przez trzy utwory, tyle czasu mieli fotoreporterzy na zrobienie zdjęć), przypomniał mi się inny białostocki koncert w tych samych klimatach.

W 2009 roku podobna melodyka płynęła ze sceny ustawionej na Rynku Kościuszki. Wtedy na zakończenie rozwlekłych ponad miarę dni miasta wystąpił Matt Dusk. Kanadyjczyk i towarzyszący mu zespół uraczyli białostoczan muzyczną ucztą, w której uczestniczyli w równym stopniu wszyscy znajdujący się wówczas w niecce przed Cafe Esperanto. Mimo że dla większości białostoczan on sam, jak i jego muzyka, była zupełnie niszowa.

Wspomniany rok 2009 był swoistym apogeum, jeśli chodzi o integrację białostoczan poprzez postrzegania kultury jako idei i miejsca, której desygnatem jest Rynek Kościuszki.

Takiego poruszenia mieszkańców nigdy później nie było. Wystarczy przypomnieć ówczesną Podlaską Oktawę Kultur, która wtedy została wyprowadzona z murów filharmonii w przestrzeń miejską. I od razu zyskała na wartości i odbiorze.

Zresztą, gdyby nie tamta Oktawa, to odbywający się w Białymstoku światowy kongres esperantystów naprawdę stałby się - tak jak zapowiadali przed jego otwarciem białostoccy esperantyści - zjazdem zamkniętym. Tymczasem to właśnie na przełomie lipca i sierpnia 2009 roku na Rynku Kościuszki zaczęły się znowu mieszać w swoistym tyglu kultury, narodowości, języki.

Jeszcze bardziej te granice zatarły się podczas pamiętnego wieczoru 7 sierpnia. To był swoisty białostocki sen nocy letniej. Z ulicy Sienkiewicza na drugą stronę Ratusza nie sposób było się przecisnąć. Rynek zamienił się w morze ludzkich głów. Zatarły się granice na co dzień dzielące białostoczan, a triumfowała zabawa miejska (w latach późniejszych odtworzyła ją jeszcze Marta Zajkowska zaproszeniem białostoczan na tańce na Planty). Białystok stał się modelowym przykładem miasta integracji. Wtedy gołym okiem widać było, że władze zbiły niezły kapitał społeczny. Od tego, jak nim będą obracać, miało zależeć to, jak zaprocentuje. By za jakiś czas nie potwierdziły się słowa piosenki gwiazdy tamtego wieczoru: Żal mi tamtych nocy i dni.

Po trzech latach od snu nocy letniej nie ma szans na jego powtórkę. Tegoroczny, czerwcowy koncert Caro Emerald potwierdza to dobitnie. Chyba żaden do tej pory koncert tak bardzo nie zróżnicował białostoczan.

Parkan Pałacu Branickich stał się symbolem - barierą nie do przeskoczenia. Nie tylko z powodu ceny (dla czteroosobowej rodziny to wydatek co najmniej kosztowny), ale miejsca i idei. Nie otwartego i integrującego, ale zamkniętego i wysublimowanego. Z pokusą dryfowania władzy, nie tylko poprzez rauty, w stronę zaklętego rewiru - niedostępnego dla większości mieszkańców.

Tej konwencji wymykają się Pozytywne Wibracje. Co prawda od trzech lat biletowany festiwal organizowany jest przed Pałacem Branickich, ale w gruncie rzeczy nie jest to impreza adresowana do białostoczan.

To nie oni są jego głównymi beneficjentami, choć niewątpliwie organizowany jest za ich wspólne pieniądze. Z tego punktu widzenia tak nieliczny udział mieszkańców w tegorocznej edycji nie jest zaskoczeniem. W porównaniu do absencji miłośników muzyki z innych stron kraju, a przynajmniej nie takiej, jakiej można było się spodziewać po zeszłorocznej edycji.
To fama, magia i klimat ubiegłorocznego, sealowskiego koncertu, powinny przyciągnąć w tym roku fanów do Białegostoku. Na Angie Stone miłośnicy jej muzyki i tak by przyjechali, choć można domniemywać, że jest ich w kraju znacznie więcej niż w tym roku stawiło się przed sceną.

Skoro jednak poprzednia edycja nie zaowocowała tak jak powinna, to strach pomyśleć, co będzie w przyszłym roku. Nawet, gdyby organizatorzy mieli dwa razy więcej pieniędzy.

Ten finansowy argument nie jest bez znaczenia. Zawsze twórcy festiwalu oraz magistrat mogą podpierać się tym, że w tym roku rada miejska bardzo późno zdecydowała o przyznaniu dotacji.

Gdyby nie było oszczędności z odśnieżania miasta z powodu łagodnej zimy, organizatorzy nie otrzymaliby 2 mln zł na przygotowanie imprezy, a Białystok pożegnałby się z festiwalem. Im później pieniądze, tym mniej czasu na kontraktowanie gwiazd. Im mniej pieniędzy, tym słabsza promocja.

Trudno z tym polemizować, ale nawet przy wszystkich tegorocznych przypadłościach zarówno organizatorzy, jak i magistrat mogli pokusić się o coś niebanalnego. Zwłaszcza, że mieli do tego wymarzoną okazję, jaką była kampania promocyjna Białegostoku w TVN.

W spocie o letnim stylu bycia zachęcano resztę Polski do lipcowych wizyt w mieście. Okraszono je zwiastunami nadchodzących imprez. To, co dla białostoczan było oczywiste (zespół ludowy symbolizował Oktawę Kultur), to dla mieszkańców innych regionów taki motyw nic nie mówił. A przecież wystarczyło do tego klipu wkomponować wypowiedź Angie Stone: "21 lipca jestem w Białymstoku. Bądź w nim razem ze mną".

Przecież taki trik byłby uzupełnieniem kampanii festiwalowej, z drugiej strony pokazałoby, że nawet w dość podbramkowej sytuacji robi się wszystko, co możliwe, by na pozytywne wibrowanie przyjechało do Białegostoku znacznie więcej osób niż na suwalski festiwal bluesowy. Imprezę skądinąd równie niszową, ale także z gwiazdami tego gatunku. O jeden dzień dłuższą, ale o prawie połowę tańszą. A przede wszystkim bardziej dostępną dla ludzi. Wchodzącą w różne zakamarki miasta, a nie tylko kurczowo trzymającą się głównej sceny.

Wspominam o tym nie bez kozery. Bez wątpienia Pozytywne Wibracje mogą stać się muzycznym symbolem Białegostoku, ale też jego atutem wizerunkowym na letniej mapie Polski festiwalowej. Magnesem przyciągającym turystów i fanów (choć po tegorocznej edycji wydaje się to nieprawdopodobne).

Jeśli jednak impreza ma być traktowana jako dobro wspólne, to należy znaleźć takie jej mechanizmy funkcjonowania i finansowania, które przekonałyby, że warto przez kolejne lata łożyć na jej organizację. Zwłaszcza tych białostoczan, którzy nie gustują w takiej muzyce albo nigdy nie przekroczą zamkniętego rewiru przed Pałacem Branickich. Nie radnych, bo to nie oni są właścicielami miejskich pieniędzy, ale właśnie mieszkańców.

Może warto zmienić samą konstrukcję imprezy, która z festiwalem poza nazwą ma niewiele wspólnego. Do tego stopnia, że w centrum nie czuć atmosfery festiwalowej. Skoro zazwyczaj pierwszy dzień imprezy się nie udaje, to może z niego zrezygnować i ograniczyć koncerty do soboty. Od świtu do zmierzchu, tak by pozytywne wibrowanie odczuwane było także w innych punktach centrum. Scena biletowana może stać przed pałacem, ale uzupełniałyby ją inne, powszechnie dostępne. Aż się prosi wykorzystać ul. Kilińskiego, o Rynku Kościuszki nie wspominając.

Zapewne nie tylko takim dylematom poświęcona będzie debata, którą pod hasłem "Poznajmy się" proponują na 4 października organizatorzy festiwalu. Co prawda powinna ona być dwa lata temu, ale na rozmowę nigdy nie jest za późno.

Tym bardziej, że przy okazji sanacji swojego festiwalu w Białymstoku, organizatorzy Pozytywnych Wibracji mogą pokazać coś jeszcze: że nie warto wszystkich imprez przenosić w zamknięte rewiry. Bo wtedy traci się podwójnie.

Lekcję tę powinny odrobić też władze Białegostoku oraz instytucje nie tylko miejskie. Zaprawdę na Rynku Kościuszki miejsca starczy dla wszystkich. Zarówno dla podlaskich filharmoników, jak i ulicznych grajków. Uznanych fotografików światowych, jak i podlaskich mistrzów krajobrazu i amatorów. Na apele, jak i rekonstrukcje historyczne i happeningi.

Przykład trwającej Oktawy, pokazuje jak Rynek wzbogaca imprezy i na czym polega letni styl bycia. Tego klimatu zabrakło podczas koncertu Caro Emerald 30 czerwca. I nie tylko.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny