Mieszkańcy ul. Aleja Niepodległości 1C w Choroszczy boją się o swoje bezpieczeństwo.
Przeżyliśmy chwile grozy, kiedy u naszych sąsiadów zaczęło się palić - opowiada Eugeniusz Biegański. - Trzecie piętro, a straż pożarna nie miała miejsca, żeby podjechać blisko bloku i rozłożyć drabinę. Musieli zostawić samochód kilkanaście metrów od budynku, a węże z wodą ciągnęli przez klatkę schodową!
Tym razem się udało
- Sytuacja skończyłaby się o wiele gorzej, gdyby pożar wybuchł w środku nocy - mówi inny mieszkaniec. - Wtedy szukanie drogi dojazdowej pod nasz blok trwałoby o wiele dłużej. Bo naprzeciwko bloku mieszkańcy zostawiają na noc swoje auta. Nie ma tam parkingu, bo na niego też nie możemy się doczekać!
Problem, który spędza sen z powiek mieszkańców ulicy Aleja Niepodległości 1C w Choroszczy polega na tym, że do ich bloku nie ma drogi pożarowej. Z jednej strony dojazd zastawiony jest przez parkujące tam samochody. Pod samym budynkiem rosną drzewa.
- Spółdzielnia robi wiele rzeczy - mówi Magdalena Sołub. - Tylko zapomina o tych najważniejszych.
- Zamiast wyciąć stare, niepotrzebne już jabłonie, prezes spółdzielni na coś czeka - dodaje Eugeniusz Biegański. - A przecież na wycinanie drzew owocowych nie trzeba mieć pozwolenia!
Mieszkańcy bloków 1 C i 1 B już nieraz interweniowali w spółdzielni.
- Najpierw podpowiedziano nam, że musimy zebrać głosy - opowiada Leonida Jeniec. - Miało wystarczyć siedem. Zebraliśmy podpisy. Nic z tego nie wyszło - opowiada zdenerwowana.
- A tu przecież chodzi o nasze życie - dodaje Magdalena Sołub. - Wyciąć klika bezużytecznych drzew chyba nie jest tak trudno.
Plan już mamy
- Drzewa nie rosną na drodze pożarowej - odpowiada na zarzuty Andrzej Karwowski, prezes spółdzielni mieszkaniowej w Choroszczy. - Bo przy Alei Niepodległości 1 C drogi pożarowej nie ma. Te drzewa rosną już ponad czterdzieści lat i nie możemy wyciąć ich z dnia na dzień. Nie chcemy robić pustyni.
Poza tym prezes broni się tym, że nie wszyscy mieszkańcy bloku są za tym, żeby usuwać drzewa.
- Większość rodzin woli, by drzewa zostały - dodaje Karwowski.
Fakt, że straż pożarna miała problem z dotarciem do płonącego mieszkania najwyraźniej też nie przeszkadza prezesowi.
- Strażacy potrafią sobie radzić w różnych sytuacjach - mówi. - I tym razem dostali się do płonącego lokalu.
Na szczęście sytuacja ma się zmienić. Jeszcze w tym roku zrobimy drogę pożarową. - Musieliśmy tylko poczekać na wykonanie kanałów ciepłowniczych - zapewnia Karwowski. - Zagospodarujemy cały teren przy blokach. Na miejscu drzew najprawdopodobniej posadzimy krzewy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?