Wiceprezes został złapany w październiku. Odpowiedział już za pijaństwo przed sądem. W grudniu został skazany na pięć tysięcy złotych grzywny, musiał zapłacić sto złotych nawiązki na rzecz stowarzyszenia "Alter Ego" i stracił prawo jazdy na rok. Abramowicz przyznał się do popełnienie przestępstwa i sam poddał się karze.
Przekonali ich prawnicy
Jak prezes wracał do domu
Wiceprezes został zatrzymany przez policję 12 października ubiegłego roku, po telefonie od anonimowego informatora., który zawiadomił mundurowych, że Abramowicz pił i zaraz siądzie za kółkiem. Był poniedziałek, tuż po godzinie 15. Wiceprezes rzeczywiście usiadł za kierownicą samochodu i ruszył spod spółdzielni w kierunku mieszkania przy Szarych Szeregów. Kilka minut później został zatrzymany przez policjantów, którzy śledzili go nieoznakowanym autem. Miał 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Wiceprezes początkowo zaprzeczał, by jechał w stanie nietrzeźwym. Później się przyznał.
- To dla mnie nauczka na całe życie. Już nigdy nie siądę za kółkiem po kieliszku. Nie wchodzi się przecież dwa razy do tej samej rzeki. Jestem w końcu dorosłym człowiekiem i muszę ponieść konsekwencje swojego postępowania - zarzekał się po wyroku. najbardziej martwił się nie karą finansowa, a stratą prawa jazdy.
Rada Nadzorcza bardzo długo odwlekała decyzję w sprawie szefa spółdzielni. Jej przewodniczący, Czesław Kuczyński, najpierw przekonywał, że rada musi zaczekać aż prokuratura skończy śledztwo w sprawie przestępstwa wiceprezesa. Kiedy prokuratorzy skierowali do sądu akt oskarżenia, rada zmieniła zdanie - postanowiła czekać do prawomocnego wyroku sądu.
Po wyroku sądu 19 członków rady zdecydowało jednak, że Abramowicza nie ma za co karać. Bo przecież nie ma dowodów, że upił się w pracy. Radę przekonała opinia radców prawnych spółdzielni - uważają oni, że Abramowicz każdą karę dyscyplinarną mógłby zaskarżyć do sądu pracy i na pewno by wygrał. Czy to nie paradoks, że Rada Nadzorcza słucha opinii prawników, których opłaca spółdzielnia - a ich pracodawcą i przełożonym jest faktycznie Abramowicz?
Tego szybko się nie dowiemy, bo przewodniczący rady nadzorczej nie chciał ujawnić wczoraj nawet tego, czy Abramowicz został ukarany, czy nie. Rada Nadzorcza odstanowiła prowadzić swoją własną politykę udzielania informacji.
- Wszystkie pytania dotyczące sprawy wiceprezesa Abramowicza muszą być zadawane na piśmie. Kiedy dostaniemy pytania, postaram się w najbliższych dniach zwołać prezydium rady i odpowiemy - mówi Czesław Kuczyński.
Abramowicz przeprosił
Udało nam się dowiedzieć jak wyglądało poniedziałkowe posiedzenie Rady Nadzorczej. Włodzimierz Abramowicz złożył samokrytykę i przeprosił za swoje zachowanie. Nikt nawet nie myślał, żeby składać wnioski o odwołanie wiceprezesa. Nikt nie proponował kar dyscyplinarnych - nagany czy choćby upomnienia. W świetle opinii prawników spółdzielni Abramowiczowi nawet nie można obciąć premii.
- Takie jest prawo. Był sądzony za jazdę po pijaku. Został ukarany. W wyroku sądu nie ma nawet słowa, że pił w pracy. Jak ktoś wtedy w październiku donosił, że Abramowicz będzie jechał po pijaku, powinien donieść trochę wcześniej, żeby policja pojawiła się jak pił w pracy - mówi jeden z uczestników poniedziałkowego spotkania. - Może i zostaje nam kac moralny, bo wszyscy wiedzą jak naprawdę było. Ale formalnie nic nie możemy zrobić, rada nie jest w stanie udowodnić, że to była wódka wypita w pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?