Nie interesuje mnie, co jest modne

I choć z wykształcenia jest dziennikarzem – to na co dzień i tak zajmuje się tym, co jest jej pasją. <br>

Cały czas w biegu
Szybko się okazało, że i taniec, i język angielski to dwie pasje Agnieszki. Postanowiła uczyć innych, gdy miała 14 lat. Salę do ćwiczeń tanecznych udostępniła szkoła podstawowa, którą skończyła. W zamian Agnieszka uczyła tańczyć za darmo. Już wtedy udzielała też korepetycji z angielskiego.
Zaraz po maturze wyjechała do Londynu.
– Jechałam z myślą, ze zostanę tam na stałe. Jednak było inaczej, niż oczekiwałam, więc wróciłam na studia – opowiada.
W Londynie skończyła prestiżową musicalową szkołę. Zagrała w musicalu „Fame”. Potem, już w Polsce, dostała się do teatru Roma. Tam, pod kierunkiem Janusza Józefowicza, wystąpiła w „Romeo i Julii”.
– Teraz znów wybieram się do Londynu. Chcę zdobyć kolejne certyfikaty z tańca, wokalu i teatru – planuje.
[b]
To nie fabryka pieniędzy
Z pomysłem założenia swojej szkoły tańca przyjechała już z Londynu – cztery lata temu.
– Na początku było ciężko. Po prostu nie miałam pieniędzy. Bo wszyscy myślą, że z zagranicy przywozi się miliony. A ja wszystko, co zarabiałam, wydawałam od razu na naukę – opowiada.
Dlatego zaczęła od współpracy z istniejącą już szkołą tańca.
– Zobaczyłam ogłoszenie w gazecie. Napisałam biznesplan, bo jak coś robię, to już porządnie. Zostałam przyjęta – opowiada. Odpowiadała jej ta współpraca. Sama wybierała uczniów, nikt jej niczego nie narzucał.
Kilka dni poświęciła na rozwieszenie w szkołach i przedszkolach plakatów o naborze. Bo od razu postanowiła, że nie założy tzw. fabryki pieniędzy, tylko „wylęgarnię talentów”. Przyjmuje zaledwie około 30 osób na rok. Żeby się do niej dostać, trzeba udowodnić, że się ten talent ma. Wtedy dopiero Agnieszka uczy baletu, tańca współczesnego i towarzyskiego, musicalowego.
– Uczę tego, co sama lubię. Nie interesuje mnie, co akurat jest modne – zapewnia.
Jej zespół bierze udział w festynach, tańczy na sylwestrach. Dziewczyny zarabiają pieniądze.
Agnieszka Kulfan-Płońska próbowała połączyć swoje pasje i uczyć tańca po angielsku.
– Ale mało osób jest zainteresowanych taką formą nauki – mówi.
Na pomysł otworzenia szkoły językowej wpadła dwa lata temu – z braku czasu.
– Udzielałam korepetycji, uczyłam tańczyć. Zaproponowałam swoim uczniom zajęcia wspólne, w szkole. Zgodzili się – mówi.
Potem zatrudniła lektorów. Tu też zależy jej na wysokim poziomie.
– U nas nie ma tak, że ktoś zapłaci za lekcje i nie chodzi, nie uczy się, a i tak dostanie dyplom – mówi.
  [/b]
 

Agnieszka Kulfan-Płońska z powodzeniem może powiedzieć, że angielskim włada jak ojczystym językiem. Na pierwsze lekcje rodzice wysłali ją, gdy miała zaledwie cztery lata.

Wcześnie też zaczęła tańczyć: najpierw w Kurpiach Zielonych, później były różne szkoły w Białymstoku, Warszawie, Londynie. Angielski zaś doskonaliła w białostockim college’u i w codziennych rozmowach, gdy była za granicą.

Starwood Brodway Dance and Language School istnieje od czterech lat. Tyle już czasu Agnieszka Kulfan-Płońska oficjalnie uczy tańczyć. Wcześniej – robiła to samo, tyle że bez zakładania własnej firmy, bezpłatnie.