Janka Werpachowska w czasach PRL związana była z opozycją demokratyczną, po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku była internowana.
Kolportowała wydawnictwa podziemne, które przywoziła z Warszawy. 2 lipca 1983 roku została aresztowana. Kilka tygodni później zwolniono ją na mocy amnestii. Po zmianach ustrojowych w 1989 roku zaczęła pracować w podlaskich mediach. Od 2005 roku była dziennikarką "Kuriera Porannego".
Zmarła po ciężkiej chorobie w styczniu 2016 roku.
Nasza koleżanka redakcyjna znalazła się wśród czterech działaczy opozycji solidarnościowej, którzy otrzymali Krzyże Wolności i Solidarności pośmiertnie.
W imieniu prezydenta RP Andrzeja Dudy odznaczenia wręczył w środę Jan Baster, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej. - Te odznaczenia mają niezwykłą wartość. Uhonorowaliśmy osoby, które miały wpływ na odzyskanie wolności przez Polskę. A ich rola nie była doceniona. Zauważono trud ich bezkrwawej walki, ale za to narażającej ich na represje. To oni ryzykowali utratą zdrowia a nawet życia - mówił dziennikarzom Jan Baster.
- Nie można było nic nie robić. Bo to oznaczałoby, że to oni zwyciężyli, a nie my - przekonuje dzisiaj Henryka Nowak. Po 13 grudnia 1981 roku angażowała się w działalność konspiracyjną "Solidarności". Aktywnie uczestniczyła w rozpowszechnianiu podziemnych wydawnictw.
- Gdy ogłoszono stan wojenny męża internowano, a ja zostałam sama z dziećmi. Po tym szoku, który był w grudniu trochę otrząsnęliśmy się i trzeba było zacząć myśleć, co robić dalej. Były drukowane bibuły. Trzeba też było pomagać ludziom, ukrywać ich, a także wspierać kobiety z dziećmi - opowiadała nam Henryka Nowak.
Za swoje poświęcenie i narażenie życia otrzymała Krzyż Wolności i Solidarności.
- To dla mnie satysfakcja. Jestem zadowolona, że ktoś o nas pamięta. Bo to co przed laty robiliśmy nie poszło na marne. Wybraliśmy dobrą drogę - uśmiecha się pani Henryka.
Odznaczono również ks. Antoniego Lićwinkę, który w latach 1981-1984 wspierał działalność podziemnych struktur "S". Po wprowadzeniu stanu wojennego opiekował się działaczami opozycji. Celebrował też msze w intencji "Solidarności" i ofiar stanu wojennego. Władze krytykowały go za treść kazań.
- Nie jestem wielkim bohaterem. Robiłem to, co należało do proboszcza parafii katedralnej. Pomagałem tym, którzy starali się walczyć o wolność. I tyle - wyznał skromnie ks. Lićwinko.
Jan Kamiński z miejscowości Zdrody Stare (gmina Poświętne) także został uhonorowany. W 1981 roku był przewodniczącym Gminnego Komitetu Założycielskiego Solidarności Rolników Indywidualnych w Poświętnem. Gdy wprowadzono stan wojenny działał w Ogólnopolskim Komitecie Oporu Rolników "S" w województwie białostockim. Wspomina, że był prześladowany, w jego domu często dochodziło do rewizji, przesłuchiwali go funkcjonariusze SB.
- Jestem patriotą, widziałem to kłamstwo i wiedziałem, że trzeba coś zrobić dla Ojczyzny. Nie dorobiłem się żadnego bogactwa - mówił nam w środę Jan Kamiński. Dzisiaj ma 80 lat.
Paweł Szrot ostro o "Zielonej Granicy"."To porównanie jest uprawnione"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?