Nicolka – uśmiechnięta czterolatka. Zabawa to jej żywioł – zwłaszcza jeśli zabawka jest mocno kolorowa i... głośna. Dziewczynka uwielbia też ludzi. Przypatruje się, jak się zachowują, co robią. Słucha, jak rozmawiają. Docenia ten kontakt z drugim człowiekiem – zwłaszcza, że go ma od tak niedawna. Bo zaledwie kilka miesięcy temu zaczęła chodzić do przedszkola. Na dwie godziny dziennie. Do tego przedszkola przy Stowarzyszeniu Jasny Cel, które pomaga dzieciom z porażeniem mózgowym. Bo Nicolka, mimo że skończyła już cztery latka – intelektualnie jest na poziomie rocznego dziecka. Poza tym – nie chodzi, mówi tylko dwa słowa: mama i tata. Je niewiele – tylko zmiksowane potrawy. Jest maleńka – waży zaledwie 12 kilogramów. I cierpi. Cały czas cierpi.
Nicola Jurska urodziła się w piątym miesiącu ciąży – o cztery miesiące za wcześnie. Ważyła tylko 850 g.
– Jej rączka była tak maleńka, że obejmowała zaledwie mały koniuszek mojego palca – wspomina Iwona Borowiak, mama dziewczynki. Kilka miesięcy spędziły w szpitalu, bo płuca Nicoli nie były nawet gotowe do samodzielnej pracy. Nie umiała złapać oddechu, cały czas siniała. A w domu, oprócz wózka i łóżeczka, na Nicolę czekał jeszcze aparat tlenowy, pulsoksymetr i monitor oddechu. – A my z mężem czuwaliśmy przy niej całe noce – opowiada pani Iwona. – I całe szczęście, bo którejś nocy znów zaczęła sinieć. Na szczęście udało się ją uratować.
Później doszła do tego kolejna komplikacja.
– Rączki i nóżki Nicolki zaczęły się dziwnie wykręcać, a główka naprężać. W szpitalu prawie od razu poinformowali nas, że to najprawdopodobniej padaczka lekooporna. Chciało mi się wyć. Życie żadnego dziecka nie powinno zaczynać się od cierpienia! – mówi mama.
Dziewczynce pomogły wtedy leki sterydowe. Przestała cierpieć, zaczęły się żmudne rehabilitacje, rodzice odetchnęli. Na rok.
– Zanik nerwu wzrokowego w obu oczkach. Znów nie wierzyłam. Nicola widzi, ale jej wzrok pogarsza się w szybkim tempie – opowiada mama Nicoli.
Ktoś podpowiedział jej, że pomóc może przeszczep komórek macierzystych. Lekarze to potwierdzili. Niestety, to zabieg, którego NFZ nie refunduje w całości. Dla Nicolki potrzeba 28 tys. zł. Rodzinie trudno zebrać pieniądze – pani Iwona zrezygnowała z pracy, żeby opiekować się córką. Czteroosobowa rodzina utrzymuje się z pensji męża i niewielkiego zasiłku. Na szczęście prawie 9 tys. już jest – dzięki zbiórce na stronie Fundacji Się Pomaga. Kto chce jeszcze pomóc, powinien wejść na stronę Się Pomaga i wpisać: Nicola Jurska.
Czytaj też: Chore dzieci otwierają się na świat. Stowarzyszenie "Jasny Cel" dostanie wsparcie prywatnej firmy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?