Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niania jak Anioł Stróż

Urszula Dąbrowska
Niania musi być cały czas przy dziecku - mówi Anna Melon, opiekująca się małą Helenką. To jej szósta podopieczna. Kocha dzieci, lubi się nimi zajmować.
Niania musi być cały czas przy dziecku - mówi Anna Melon, opiekująca się małą Helenką. To jej szósta podopieczna. Kocha dzieci, lubi się nimi zajmować. Fot. Bogusław F. Skok
W Białymstoku za miesięczną opiekę (po osiem godzin dziennie) niania zarabia około 500 złotych.Jeśli ktoś ma specjalne kwalifikacje, czyli byłe pielęgniarki, nauczycielki, przedszkolanki dostają około 800 złotych.

Czy tu można wynająć supernianię? Do ciężkiego przypadku - zapytaliśmy w jedynej w Białymstoku agencji opiekunek.

- Nie, ale wie pani, to dobry pomysł - usłyszeliśmy.

Historii o strasznych nianiach jest wiele. O tym, jak przykuwają dzieci do kaloryfera, dodają maku do mleka, żeby lepiej spało. Ale ostatnio, coraz częściej mówi się też o strasznych dzieciach, które kopią, plują i szantażują dorosłych.

Podlaskie nianie eksportowe

- W Białymstoku dzieci są jednak dobrze wychowane. Nie mieliśmy tak drastycznych wypadków - mówi Kinga Koronkiewicz, szefowa Podlaskiego Centrum Opiekunek. - Jeżeli już mamy jakieś doniesienia na ten temat, to z Warszawy.

Bo, okazuje się, że podlaskie opiekunki, to nasze dobro eksportowe.

- Rzeczywiście, mamy z Warszawy, często nawet nie pochodzące z tych stron, chcą zatrudnić opiekunkę z naszego województwa, ponieważ cieszą się dobrą opinią. Są uczciwe, uprzejme, spokojne i skromne, mają w sobie dużo ciepła. Poza tym, godzą się często na pracę w zamian za mieszkanie w Warszawie i niewielką opłatę - wyjaśnia Kinga Koronkiewicz. - I właśnie ostatnio mamy problem. Jedna z naszych opiekunek w podwarszawskiej dzielnicy zajmuje się trójką rodzeństwa. Jeden z chłopców kopnął ją w twarz, specjalnie, rozciął jej łuk brwiowy. Najgorsze, że nie było zdecydowanej reakcji rodziców. Ta pani cały czas się skarży, że dzieci jej nie szanują, wyzywają i nie ma poparcia rodziców, więc chyba zrezygnuje z tej pracy. Opiekunka nigdy nie może narzucać swoich metod. Zawsze podkreślamy, że ona nie ma wychowywać dzieci, tylko realizować linię wyznaczoną przez rodziców. Nawet, jeżeli miałyby zastrzeżenia, nie może się wtrącać.

"Przechwycona niania"

Dobre nianie przekazywane są z rodziny na rodzinę, jak najcenniejszy skarb. Ewa Romańczuk, postanowiła wydłużyć sobie urlop wychowawczy o pół roku. Wolała poczekać, żeby tylko przyszła do jej córeczki opiekunka, co do której ma pewność, że to właściwa osoba, na właściwym miejscu.

- Wiedziałam o pani Hani od koleżanki z pracy - opowiada. - Nie mogła się jej nachwalić, że jest jak prawdziwa babcia. Jej córka czasami nie chciała wypuścić pani Hani z domu. Zresztą, kilka razy byłam u nich w domu i widziałam z jaką troskliwością, z jakim zachwytem na twarzy patrzyła na dzieci. To nie mogło być udawane. Kiedy więc mała koleżanki poszła do przedszkola, natychmiast przechwyciłam jej nianię. Jestem teraz zadowolona i spokojna o córeczkę. A takie rzeczy się dzieją... Sama raz dzwoniłam na policję, jak zobaczyłam na podwórku kompletnie pijaną babę, opiekunkę, jak się okazało, która pilnowała dwulatka.

Ciężka, kiepsko płatna praca

- Zdarzyło się, że mamy dziękowały nam za nianię. To najprzyjemniejsze momenty - mówi Kinga Koronkiewicz z agencji opiekunek. - Mamy takie panie, które sprawdziły się. Błyskawicznie dostają zatrudnienie w nowym domu. Tak naprawdę, coraz trudniej znaleźć osobę do opieki nad dzieckiem. Jest coraz większe zapotrzebowanie, a chętnych do pracy pań zgłasza się coraz mniej i trudno o wartościową opiekunkę.

Pilnowanie dziecka jest bardzo odpowiedzialnym i wcale nie dobrze płatnym zajęciem.

W Białymstoku za miesięczną opiekę (po osiem godzin dziennie) niania zarabia około 500 złotych. Jeśli ktoś ma specjalne kwalifikacje, czylibyłe pielęgniarki, nauczycielki, przedszkolanki dostają około 800 złotych.

Płaci się też więcej, jeśli opiekunka dodatkowo gotuje, sprząta, prasuje itd. W Podlaskim Centrum Opiekunek jest teraz ponad 20 pań, które są gotowe podjąć pracę.

Kandydatka wypełnia ankietę, potem przechodzi kurs pierwszej pomocy, test psychologiczny. Ale Kinga Koronkiewicz przyznaje, że zatrudniając, często kieruje się intuicją.

- Już po wstępnej rozmowie wiem, czy kobieta się nadaje, czy nie - mówi. - Przede wszystkim nie może to być dla niej ostatnia deska ratunku. Nigdzie indziej się nie udało, więc niech już będzie ta opieka. Do tej pory nie mieliśmy reklamacji.

Klientki mają różne preferencje. Jedne wolą osoby młodsze, bo są sprawniejsze i zręczniej jest wydawać im polecenia. Inni wolą starsze, bo są bardziej odpowiedzialne i dyspozycyjne.

- Osobiście odradzam panie w średnim wieku - radzi Koronkiewicz. - Bo dla nich jest to zwykle chwilowa przerwa w życiorysie, mają swoje ambicje, i jak trafi im się praca w zawodzie, to z dnia na dzień rezygnują z opieki, a mama zostaje na lodzie.

Musiałam zostać

Z panią Anną Melon, "opiekunką przechwytywaną", spotkaliśmy się w parku. Wyszła na spacer ze swoją roczną podopieczną Helenką, która ucięła sobie drzemkę. Ani przez chwilkę pani Anna nie spuszczała z niej oka. A to poprawi kocyk, a to poda smoczek. To jej szósta podopieczna. Zaczęła się nią zajmować, kiedy Helenka miała pięć miesięcy. Trochę się bała, bo sama ma już ponad 60 lat i obawiała się, że będzie jej za ciężko z takim maleństwem.

- Ale jak poszłam do jej rodziców do domu, jak zobaczyłam niemowlaczka, to nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wziąć na ręce. Helenka od razu wyczuła, że to nie mamy ręce, spojrzała na mnie tak rezolutnie i w płacz. Rozbroiła mnie, musiałam zostać - opowiada.

Przez pierwsze dwa miesiące zajmowała się Helenką razem z mamą. Przychodziła codziennie, chociaż na dwie godziny. Razem ustalały, kiedy podać zupkę, jak przechodzić na butelkę.

- Od razu poczułam się w tym domu swobodnie, byłam akceptowana - mówi.

Ciociu, chodź się pobawić

Pierwszą jej podopieczną była Agnieszka. Pilnowała jej aż do szkoły. Dzisiaj dziewczyna ma 17 lat. Ciągle utrzymuje kontakt ze swoją nianią. Dzwoni, zaprasza na urodziny, itd.

- Jak przechodzę do nowego dziecka, to jeszcze długo odwiedzam poprzednie, tęsknię. One też. Na przykład Zuzia od razu mnie ciągnie: "Ciociu, chodź się pobawić, chodź na górę odwiedzić moje zwierzątka." Byłam przedszkolanką, znam mnóstwo piosenek, wierszyków, gier - pochyla się nad wózkiem. - Helenka to dopiero artystka. Ma roczek, a już układa sobie melodyjki i podśpiewuje.

Pani Anna ma tylko jedno złe wspomnienie, sprzed wielu lat. Raz zachorowała. Powiedziała swojej pracodawczyni, że przez jakiś czas nie będzie mogła sprzątać, prasować, bo nie da rady. Na drugi dzień została zwolniona. Była załamana, przez pół roku nie mogła się pozbierać. Nie pojechała nawet po swoje rzeczy osobiste, bo chłopczyk bardzo za nią tęsknił. Ale to było raz - macha ręką. Od tamtej pory tylko opiekuje się dzieckiem, nie zajmuje się już wszystkimi pracami domowymi.

- Niania musi być cały czas przy dziecku, jak Anioł Stróż - mówi i odpukuje w niemalowaną ławkę, bo przez 46 lat pracy z dziećmi nie zdarzył się jej żaden wypadek. - I gdybym miała drugi raz wybierać, to też chciałabym pracować z dziećmi.

Jak wybrać dobrą opiekunkę?

Co jest tym najważniejszym kryterium?

- Musi lubić dzieci - odpowiadają jednomyślnie pani Kinga, pani Anna, Ewa. Jak to sprawdzić - To się czuje, z daleka. Z taką, która nawet nie spojrzy na dziecko, nie ma co dalej gadać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny