Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nayekhovichi - rosyjscy sułtani klezmerskiego rocka (zdjęcia, wideo)

(dor)
Iwan Żuk śpiewa i po rosyjsku i w jidysz, ale nie stroni też od pychodelicznego rocka
Iwan Żuk śpiewa i po rosyjsku i w jidysz, ale nie stroni też od pychodelicznego rocka Fot. Jerzy Doroszkiewicz
Nayekhovichi znaleźli prosty sposób na dotarcie do niemal każdej publiczności. Starszych czarują umiejętnością śpiewu jidysz i klezmerską fraza klarnetu, młodszych wprawiają w trans dźwiękami basu i rockowymi solówkami gitary. no i umieją wciągnąć publiczność do zabawy.

[galeria_glowna]

A białostocka publiczność uwielbia się bawić. Koncert zorganizowany na piętrze Centrum Zamenhofa nie był najlepszym pomysłem. Ponad setka fanów wciśnięta w plastikowe krzesełka nie miała śmiałości, żeby z miejsca wstać i bawić w radosnych rytmach. a taka zabawa mogłaby zatuszować amatorskie nagłośnienie. Na szczęście muzycy sami zauważyli, że nie tylko z dźwiękiem jest problem i błyskawicznie zachęcili publiczność do śpiewania. No i poszło.

Nayekhovichi znaleźli prosty sposób na zadowolenie każdej publiczności. A przekrój wiekowy na białostockim koncercie był imponujący. Od nastolatków poszukujących wyzwolenia w dźwiękach energetycznego folku po coraz odważniejszych wielbicieli kultury żydowskiej grubo po czterdziestce. Starsi ożywiali się, kiedy Iwan Żuk obiecywał, ze zaśpiewa coś w jidysz, młodsi czekali, kiedy zespół zacznie grać w rytmach przypominających ska.

Zdecydowanie najmocniejszym muzykiem jest Maksim Karpyczow - klarnecista, który dobrze pojął, czym jest muzyka klezmerska, jakie ozdobniki nadadzą prostym, wschodnim melodiom smaku chasydzkiego szaleństwa i zatracenia. A wokalista - gitarzysta Żuk? Prowadził warsztaty pod znamiennym tytułem Klezmer in Rock i widać, ze oprócz łobuzerskich przyśpiewek rodem z odeskiej ulicy chciałby odlecieć grając mocnego, elektrycznego a zarazem żydowskiego blues-rocka.

Aż dziw bierze, ze tym tropem idzie tak mało zespołów z naszego regionu. Zamiast korzystać z wielokulturowego dziedzictwa, poszukują prawdy w świecie anglosaskiego rocka, w którym zwyczajnie nie mają szans. Na obrzeżach funkcjonują tylko białoruska Rima i od lat bezkonkurencyjna Czeremszyna. A przecież wykształconych muzyków nam nie brakuje. Do roboty panowie i panie, lubelsko-białostocki Klezmafour to zdecydowanie za mało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny