Artemizja Gentileshi urodziła się pod koniec XVI wieku. Jak okazuje się z historycznego komiksu autorstwa Nathalie Ferlut i rysowniczki Tamii Baudouin jej życie nie było usłane różami. Sam fakt, że była kobietą pętał ją jako artystkę. Jej ojciec, zdolny uczeń samego Caravaggia, widział w córce malarski talent, ale zaślepiony swoją sztuką, sam popchnął ją w ramiona swojego współpracownika. Jak się okazało - gwałciciela i pospolitego złodzieja. A przy tym kłamcę i uwodziciela.
Losy zdeterminowanej Artemizji w dochodzeniu do pozycji malarki, pierwszej we Włoszech (kobietom nie wolno było kupować samodzielnie farb,a malować mogły tylko kobiety i martwe natury) są niczym przy jej przeżyciach osobistych. Przy czym gwałt i wielokrotne zmuszanie do seksu nie są wytworem wyobraźni scenarzystki Nathale Ferlut, ale poparte zostały procesowymi dokumentami z początku XVII wieku. Artemizja Gentileshi nie dość, że musiała złożyć szczegółowe i upokarzające zeznania, to jeszcze została poddana torturom, by upewnić sąd, że nie łże.
Jest jeszcze w tym komiksie trauma młodej dziewczyny, bezradność wobec praw jej świata i stosunek wobec ojca, który zdaje się dobrze wiedział, na co naraża córkę. Ale tego już nie udowodnimy, za to jak najbardziej możemy przy Artemizji postawić #metoo. Komiks przetłumaczyła Olga Mysłowska.

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?