Brak ziemi rolnej, rozdrobnienie gospodarstw, problemy z finansowaniem inwestycji i z dziką zwierzyną, – to główne bariery rozwoju podlaskiego rolnictwa.
Ireneusz Żuchowski, wykładowca Wyższej Szkoły Agrobiznesu w Łomży uważa, iż jedną z głównych barier rozwoju naszego rolnictwa są bardzo ograniczone możliwości powiększania gospodarstw.
– W woj. podlaskim brakuje gruntów rolnych, trudno jest je kupić
– tłumaczy.
Sytuacja jest bardzo trudna zwłaszcza w regionach, gdzie jest mocno rozwinięta produkcja mleka – np. w powiecie wysokomazowieckim czy zambrowskim. Tutaj ANR nie posiada gruntów, a i mniejsi rolnicy nie chcą sprzedawać ziemi. Dotyczy to nawet tych, którzy przestali uprawiać swoje grunty – wolą je wydzierżawić.
Problemem jest też wielkość podlaskich gospodarstw.
– Zazwyczaj nie są one zbyt duże, a więc są mniej konkurencyjne
– zauważa specjalista z Wyższej Szkoły Agrobiznesu w Łomży.
Dodaje, że pewnym rozwiązaniem mogłoby być tworzenie grup producenckich, ale nasi rolnicy nie mają do tego przekonania. A przecież są „do wzięcia” unijne fundusze przeznaczone na grupy producenckie.
Według wykładowcy łomżyńskiej WSA, barierą w rozwoju gospodarstw rolnych jest też brak dostępu do kapitału. Nawet dofinansowanie z unijnych funduszy przysługuje tylko na połowę inwestycji. Drugą połowę rolnicy muszą dołożyć z własnej kieszeni.
– Problem w tym, że rolnicy nie mają środków własnych – zauważa Ireneusz Żuchowski. – A żeby zaciągnąć kredyt w banku, trzeba mieć odpowiednie zabezpieczenie, poręczycieli.
Jeśli chodzi o przemysł spożywczy, to poza branżą mleczarską, brakuje nam dużych zakładów przetwórczych (np. drobiarskich).
– A wiadomo, że małe zakłady mają mały potencjał – dodaje Żuchowski.
Również Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej uważa, że brak dostępu do ziemi jest dużym problemem podlaskich gospodarstw.
– To wynika po części z polityki rządu – tłumaczy. – Wypłacane rolnikom dopłaty bezpośrednie powinny być prorozwojowe, a nie socjalne.
Wiadomo, że wielu rolników, którzy już nie uprawiają swojej ziemi, nie chce jej sprzedać właśnie ze względu na dopłaty. Wolą wydzierżawić komuś swoje grunty i brać płatności bezpośrednie.
– Takie dzierżawy mają charakter nieformalny, ukryty, a rolnik przez to nie może np. wziąć prze to kredytu, nie ma też pewności co do swojej przyszłości – tłumaczy przedstawiciel samorządu rolniczego.
Podkreśla on także, że – mimo wszystko – więcej rolników mogłoby skorzystać z funduszy unijnych, ale nie zawsze dostępne były preferencyjne kredyty. Dodaje, że w woj. podlaskim dużym problemem staje się niekontrolowane rozmnażanie się dzikiej zwierzyny, która niszczy rolnicze uprawy – zwłaszcza dzików i bobrów.
– Mamy zgłoszenia od rolników, że dziki niszczą im uprawy – mówi Grzegorz Leszczyński. – Rolnicy skarżą się też na bobry. A, że większość spółek wodnych nie funkcjonuje tak jak powinna i w melioracji są duże zaniedbania, to szkody wyrządzane przez bobry są jeszcze bardziej dotkliwe dla gospodarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?