Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Walczyli o wolną Polskę

Alicja Zielińska [email protected] tel. 85 748 95 45
Edward Sieradzki (w środku) z młodszymi kolegami: Edwardem Karpowiczem (z lewej) i Robertem Kluczykiem, 1963 r.
Edward Sieradzki (w środku) z młodszymi kolegami: Edwardem Karpowiczem (z lewej) i Robertem Kluczykiem, 1963 r.
1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Chociaż walczyli z okupantem o wolną Polskę, władza ludowa okrzyknęła ich wrogami państwa. Byli szykanowani, skazywani na długie wyroki. Znajdowali się wśród nich też mieszkańcy Białostocczyzny.

Trzeba pamiętać

Trzeba pamiętać

Od 2011 roku, dzień 1 marca został ustanowiony świętem państwowym, poświęconym żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego i obchodzony jest jako Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia w 1951 roku w mokotowskim więzieniu komuniści strzałem w tył głowy zamordowali przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość - Łukasza Cieplińskiego i jego kolegów. Tworzyli oni kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej konspiracji kontynuującej od 1945 roku walkę Armii Krajowej.
Na Białostocczyźnie działalność podziemia była szczególnie aktywna. W latach 1945 - 47 przybrała wręcz charakter antykomunistycznego powstania ludowego. Opór społeczeństwa, wyrażany przede wszystkim poprzez działania AKO-WiN i NZW, rósł w miarę pojawiania się informacji o masowych rabunkach wsi i miast oraz morderstwach popełnianych przez żołnierzy sowieckich i polskie siły bezpieczeństwa. Do lata 1945 roku większość terenu województwa została uwolniona spod wpływów Rządu Tymczasowego. Prawie wszystkie gminne posterunki milicji oraz urzędy zostały rozbite. Nie potrwało to jednak długo.
Cena, jaką Białostocczyzna zapłaciła za marzenia o niepodległej Rzeczypospolitej była wysoka: pacyfikacja Puszczy Augustowskiej przez wojska sowieckie latem 1945 r. (co najmniej 2000 aresztowanych i zaginionych), pacyfikacja województwa w 1946 r. (tylko w lutym 1946 r. ok. 4000 aresztowanych i 125 zabitych); ponad 300 wyroków śmierci wydanych przez sądy wojskowe i cywilne w procesach pokazowych, organizowanych we wsiach i miasteczkach, setki zamordowanych, często po nieludzkich torturach, w siedzibach UBP oraz w czasie operacji przeciwpartyzanckich, spalone wsie.
(Na podstawie materiałów IPN)

Chciałbym przypomnieć ludzi podziemia z Wygody, gdyż znałem ich osobiście, jako dziecko a potem dorastający młodzieniec. Byli naszymi sąsiadami. Należeli do ZWZ (Związku Walki Zbrojnej), przekształconej następnie w Armię Krajową. Pamiętam ich nazwiska - mówi Jerzy Szóstko. - To Edward Sieradzki, Kopanczyk z ulicy Młodej, Marian Leonowicz z ul. Pustej, Michał Grzybek (pseudonim "Orzeszek") z ul. Krańcowej, Waldemar Awtuch z Kapralskiej, Dziemiańczuk z Łącznikowej, Pasyńczuk z ul. Zawadzkiej, Byszewski z Zielonej (obecna ul. 27 Lipca), Zygmunt Rochal z Wąskiej a także Perkowski z Sienkiewicza, Leon Suszyński ("Litwin"), Przemysław Hlawaty ("Mur", Bron") z Białostoczka.

Przemka Hlawatego poznałem w 1958 roku, gdy pracowałem w Elektryfikacji Rolnictwa w Starosielcach jako magazynier. Był on tam behapowcem, opowiadał mi o podziemiu w Białymstoku i okolicy. Wówczas o tym oficjalnie nie można było głośno mówić. Był to temat zakazany, chociaż ci ludzie walczyli z okupantem o wolność Polski. Tak jak mój ojciec chrzestny Józef Balcerzak. Był mistrzem garbarskim. Przyjechał do Białegostoku przed wojną wraz z rodziną wprowadzać tu nową technologię produkcji skór. Wraz z synami Stefanem i Marianem należał do AK. Podczas jednej z akcji wpadli w ręce gestapo. Józef i jeden z synów, Marian zostali wywiezieni do Auschwitz. Marian miał być stracony, ale ojciec wyprosił u komendanta obozu, żeby to jego zabili za syna. Dzięki heroicznej postawie ojca, Marian Balcerzak został ocalony.

Pomimo, że mój tata nie należał do podziemia, to wspierał żołnierzy finansowo. Pracował w garbarni, miał taką możliwość. To właśnie w garbarni dogadano się z zarządzającymi firmą Bawarczykami, że robotnicy wyprodukują dodatkową partię skór i podzielą się zyskiem. Stąd pochodziły pieniądze na pomoc dla podziemia i wykupowanie z gestapo aresztowanych. W tej kwestii odbywały się spotkania i narady w domach na Wygodzie, między innymi u nas na Kapralskiej i u państwa Kopańczyków przy Młodej.

27 lipca 1944 roku do Białegostoku wkroczyli Rosjanie. Ogłoszono wolność, zapanowała wielka radość. Ale niebawem się okazało, że ta wolność była nie dla wszystkich. Do miasta zaczęli zjeżdżać żołnierze radzieccy, pojawiło się NKWD, które miało za zadanie przygotować grunt pod władzę ludową. Ludzie podziemia stali się wrogami. Na Białostocczyźnie bratobójcza walka trwała wyjątkowo długo. W 1947 roku została ogłoszona amnestia. Zapowiedziano, że ci żołnierze podziemia, którzy złożą broń nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Rzeczywistość była inna. Faktycznie celem amnestii była chęć dalszego osłabienia i całkowitej likwidacji podziemia antykomunistycznego w Polsce.

Spora grupa akowców pozostała w lesie lub weszła w struktury wojska albo milicji. Tak postąpił nasz sąsiad Edward Sieradzki z ulicy Młodej. Wstąpił do milicji, był komendantem posterunku w Małkini jako zakonspirowany porucznik AK. Jego podwładni również.

Pamiętam, zbliżały się święta wielkanocne, jeździliśmy na hulajnogach po ulicy Traugutta. Patrzymy, idzie Edek Sieradzki, w drelichowym mundurze, przy pasie duża czarna kabura, a w niej niemiecki Walter PO-32. Przywitał się z nami. Cześć chłopaki - powiedział do nas. Ucieszyliśmy się na jego widok, bo wszyscy go lubili. Mój tata spotkał się z nim, rozmawiali. Potem widziałem, jak kopał grządki koło domu, już bez czapki, bluza rozpięta. Mnie interesował najbardziej jego pistolet, wiadomo. Edek pozwolił mi raz strzelić z niego, byłem dumny jak paw.

Przyszła Wielkanoc, wszyscy świętują, my chłopaki bawimy się, turlając pisanki z usypanych górek z żółtego piasku. I jak dziś to widzę - jesteśmy na podwórzu u państwa Wojnów, na rogu Kapralskiej i Pionierskiej, dorośli, dzieci, wśród nas Edek Sieradzki - raptem wchodzi na podwórze mężczyzna w płaszczu, ręce w kieszeni. Łapie córkę państwa Wojnów Zosię, z tyłu wpół, kieruje pistolet w jej głowę. Za nim pojawiają się inni cywile z bronią. Zaskoczenie jest kompletne. Stoimy jak porażeni. Jeden z nich rzuca krótko: porucznik Sieradzki, odpiąć pas i rzucić na ziemię, ręce do góry. Edek zachował się spokojnie, wykonał polecenie, nie narażając nikogo z obecnych na niebezpieczeństwo. Długo nie mogliśmy się otrząsnąć. Widocznie ktoś z sąsiadów doniósł do UB. Edka zabrano do aresztu, został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 25 lat więzienia. Przesiedział 15 lat.

Tragiczna historia, a jeszcze dodam, że ojciec Edwarda, były legionista i uczestnik wojny przeciwko bolszewikom w 1920 roku został wywieziony przez NKWD 10 lutego 1940 roku pierwszym transportem na Syberię.

Edka potem spotkałem dwukrotnie, raz w Warszawie, jak był służbowo w Zakładach Kasprzaka na Woli i drugi raz w Białymstoku podczas uroczystości niepodległościowych na Rynku Kościuszki. To już na szczęście były inne czasy. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie, ale niestety nie doszło ono do skutku, Edward zmarł. Wielka szkoda, bardzo żałuję, bo miał on dużo ciekawych zdjęć z okupacji sowieckiej, niemieckiej no i dokumentujących walkę podziemia. Był wspaniałym człowiekiem.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny