[galeria_glowna]
Szkoda, że w tym roku wyciąg nie działa - uważa Agnieszka Śledź-Dźwigaj, która w weekend z dziećmi i mężem przyjechała na stok w Ogrodniczkach. - Pamiętam, że w tamtym roku przyjeżdżało tu sporo ludzi.
Wyciąg narciarski jest nieczynny, bowiem żaden z dzierżawców terenu nie znalazł pieniędzy na odbiór techniczny wyciągu oraz badania specjalne sprzętu. - Sama legalizacja to koszt 20 tysięcy złotych - mówi Piotr Daszuta, prezes Podlaskiego Stowarzyszenia Sportowego Osób Niepełnosprawnych Start, który jest głównym dzierżawcą gruntu. - My takich pieniędzy nie mamy. Cały ten sprzęt teraz nawet nie jest tyle wart.
Pieniędzy na inwestycję nie znaleźli też administratorzy wyciągu, którzy uruchomili go w poprzednim sezonie. Teraz proponują jedynie wypożyczenie sprzętu narciarskiego.
- Tak naprawdę tu są lepsze warunki niż w Rybnie pod Łomżą - twierdzi Jarosław Dźwigaj. - Do nauki jazdy na nartach dla dzieci w sam raz - dodaje jego żona. - Aż dziwne, że ani Białystok, ani Supraślnie interesują się tym stokiem. Szkoda, to naprawdę fajne miejsce.
Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Białymstoku tłumaczy, że to już sąsiednia gmina. - W zasadzie to nasze działania ograniczają się do miasta - zaznacza Adam Popławski, dyrektor ośrodka. - Musielibyśmy najpierw sprawdzić możliwości formalno-prawne, czy możemy działać również na terenie innej gminy - dodaje.
Popławski tłumaczy, że w Białymstokusą za to inne możliwości uprawiania sportów zimowych. Oprócz lodowiska krytego i ślizgawki miejskiej jest jeszcze ścieżka biegowa w lesie Pietrasze. Kolejna powstanie jeszcze w tym roku w ośrodku Dojlidach.
Również burmistrza Supraśla nie interesuje stok zjazdowy w Ogrodniczkach.
- Chociaż stok jest w naszej gminie, to nie zajmiemy się nim. Skoro prywatnemu właścicielowi się nie opłaca, to tym bardziej gminie - twierdzi Wiktor Grygiencz. - Taka działalność nie należy do zadań gminy - kwituje krótko burmistrz.
Wyciąg narciarski w Ogrodniczkach był jedynym stokiem zjazdowym w okolicach Białegostoku. Teraz białostoczanie, żeby pozjeżdżać na nartach, muszą jechać albo do Rybna w pobliżu Łomży, albo do ośrodka w Szelmencie pod Suwałkami. Ale to nie takie proste.
- Wycieczka na stok pod Suwałki oznacza ponad 100 kilometrów w jedną stronę - zauważa Robert Dźwigaj. - Wtedy to już musiałby być nocleg. O wiele łatwiej przyjechać do Ogrodniczek. Myślę, że 300-tysięczne miasto powinno mieć w pobliżu porządny stok narciarski - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?