Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napoleon Bonaparte przejechał przez Podlaskie. Zostawił pamiątki

Tomasz Mikulicz
W2010 i 2011 roku w okolicach Królowego Mostu poszukiwano szczątek żołnierzy napoleońskich. Choć akurat w tym miejscu ich nie odkryto, wiadomo, że miała tu miejsce bitwa, a  przy szlaku przemarszu wojsk stoją krzyże datowane na 1812 rok.
W2010 i 2011 roku w okolicach Królowego Mostu poszukiwano szczątek żołnierzy napoleońskich. Choć akurat w tym miejscu ich nie odkryto, wiadomo, że miała tu miejsce bitwa, a przy szlaku przemarszu wojsk stoją krzyże datowane na 1812 rok. Ewa Bozik
W 1812 roku przez nasz region przetoczyła się wielka armia Napoleona, która zamierzała podbić Rosję. Choć od tych wydarzeń mija 200 lat, pozostało do dziś na Podlasiu wiele napoleońskich pamiątek. To mogiły żołnierzy, szlak w Puszczy Knyszyńskiej, którędy szło wojsko, monety oraz piękny stolik.

Sentyment do przemarszu wojsk napoleońskich przez ziemie polskie narodził się kilkadziesiąt lat po 1812 roku, w czasach gdy coraz dotkliwszy stawał się carski terror.

Dodatkowo, w dobie powstania styczniowego, pojawiła się nadzieja, że walczącym Polakom przyjdzie z pomocą władający wówczas Francją Napoleon III. Wtedy to powstawały różnego rodzaju szlaki napoleońskie i trakty. Nazwiskiem wodza nazywano kamienice, domy, domki i przystanie.

Gdyby przyjąć, że we wszystkich tych miejscach Napoleon miał się zatrzymać choćby na godzinę, to okazałoby się, że był z niego niezły obieżyświat.

Podręcznikowym wręcz przykładem takiego "cesarskiego" obiektu jest białostocki Domek Napoleona przy al. Jana Pawła II. Wzniesiono go jako komorę celną w połowie XIX wieku, kiedy Napoleon dawno już nie żył. Do dziś żywa jest za to legenda, jakoby to właśnie tam cesarz Francuzów nie tylko zatrzymał się podczas pochodu na Moskwę, ale nawet rozstał ze słynną Marią Walewską.

- Z legendą się nie wygra. W zbiorach Muzeum Historycznego mamy stolik, który Napoleon miał podarować nowo narodzonemu Zygmuntowi Krasińskiemu na chrzcie w Paryżu. Ojcem późniejszego wieszcza narodowego był bowiem Wincenty Krasiński, ówczesny generał brygady w armii napoleońskiej - mówi Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.

Sęk w tym, że historycy nie mają wątpliwości, że stolik został wykonany wiele lat później niż w 1812 roku.

- Do muzeum trafił ze zbiorów Jakuba Antoniuka z Dobrzyniewa. Jak się u niego znalazł z Paryża, pozostaje tajemnicą - śmieje się Andrzej Lechowski.

Historyk prof. Adam Dobroński mówi, że jedynymi miastami na Podlasiu, które mogą się poszczycić autentycznymi pamiątkami z czasów napoleońskich są Łomża i Augustów.

- To tamtędy przeszły główne siły wojsk napoleońskich ze słynnym V korpusem ks. Józefa Poniatowskiego.

Akurat w Łomży cesarz miał gościć dwukrotnie - w czerwcu i grudniu 1812 roku. Udokumentowany jest jedynie drugi z tych pobytów. Napoleon zatrzymał się w zajeździe pocztowym, który mieścił się w okolicach siedziby dzisiejszego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli przy pl. Kościuszki. Był tu przez trzy godziny, zjadł obiad i odpoczął.

W maju tego roku odtworzyć te wydarzenia postanowiła grupa pasjonatów z Holandii, która zorganizowała międzynarodową ekspedycję szlakiem, jaki Napoleon pokonał, ewakuując się z Rosji do Francji.

- Choć dziś możemy to postrzegać inaczej, pobyt wojsk napoleońskich w naszym regionie niósł też ze sobą wiele negatywnych zjawisk. O ile siły, które przeszły przez Łomżę i Augustów były wojskami doborowymi, to za nimi podążał VII korpus pod dowództwem generała Reymera. Przetoczył się on przez Białystok i ruszył na Grodno. W jego skład wchodzili przede wszystkim żołnierze sascy, którzy zachowywali się na Białostocczyźnie jak w kraju podbitym. Chłopom zabierali konie i wozy. Bezcześcili świątynie, zamieniając je na stajnie, czy magazyny - opowiada Adam Dobroński.

Armia Reymera liczyła ok. 60 tys. osób. Tak duże skupisko ludzi oznaczało w tamtych czasach choroby, które przeradzały się w epidemię wśród miejscowej ludności.
- Do tego dochodził też jeszcze jeden problem. Ludność unicka i prawosławna traktowała Napoleona jako przepowiadanego przez Biblię antychrysta. Sporo w tym było propagandy rosyjskiej, która przekonywała, że prawdziwym przyjacielem Polaków jest nie cesarz Francuzów, ale car Aleksander I - tłumaczy prof. Dobroński.

Jako trasę swej wędrówki, siły generała Reymera wybrały - biegnący przez Puszczę Knyszyńską - leśny trakt, który dziś stanowi tzw. szlak napoleoński i jest atrakcją turystyczną naszego regionu.

- Został on wytyczony wcześniej, w latach 70. XVIII wieku, po śmierci hetmana Branickiego. Zachowała się korespondencja zaadresowana do Izabeli Branickiej, w której budowniczowie traktu informują, że już niedługo "dojdą" do Królowego Mostu - mówi Krzysztof Łaziuk z nadleśnictwa Supraśl. Dodaje, że we współczesnych czasach szlak został poszerzony i utwardzony, choć jego kilkukilometrowy fragment w okolicach Królowego Mostu ma stosunkowo pierwotny kształt.

- Co ciekawe, właśnie niedaleko tej miejscowości znajduje się tzw. Rozkopana Góra. Okoliczni mieszkańcy przekazują z pokolenia na pokolenie całkiem prawdopodobną legendę, że wzniesienie zostało zamienione w głęboki wąwóz przez wojska napoleońskie, by mogła tędy przejść artyleria. Saperzy mieli tego dokonać w przeciągu zaledwie jednej nocy - opowiada Krzysztof Łaziuk.

Od 200 lat mówi się też o tym, że uciekający z Rosji żołnierze zakopywali gdzieś na Podlasiu skarby. Ziemia wokół traktu kryje jeszcze pewnie wiele tajemnic.

- Miejscowa ludność odnalazła kilka napoleońskich pamiątek, które teraz można podziwiać w Muzeum Historii Puszczy Knyszyńskiej w Kopnej Górze. W zbiorach jest m.in. kurek spustowy od francuskiego muszkietu, blacha z czapki żołnierza carskiego z okresu wojen napoleońskich oraz francuskie i polskie monety z terenu Księstwa Warszawskiego - podkreśla Krzysztof Łaziuk.

Wracające z nieudanej wyprawy wojsko zostawiało też za sobą wiele mogił. Jedną z nich jest tzw. Grób Nieznanego Żołnierza przy końcu ulicy Nowej w Supraślu.

- Do odkrycia mogiły doszło przypadkowo w 1928 roku. Jeden z mieszkańców kopał na skraju lasu dół i zauważył ludzkie szczątki. O znalezisku poinformował nauczycielkę historii Felicję Wolfównę, która wraz z harcerzami zajęła się zabezpieczeniem znaleziska i uporządkowaniem miejsca - mówi Radosław Dobrowolski, burmistrz Supraśla i lokalny historyk.
W ziemi znaleziono guziki od mundurów z numerami formacji, klamry od wojskowych pasów oraz inne przedmioty świadczące o tym, że pogrzebani należeli do polskich oddziałów biorących udział w kampanii moskiewskiej 1812 roku. Pierwotnie na mogile postawiono brzozowy krzyż otoczony płotkiem. Później wzniesiono tu pomnik.

- Felicja Wolfówna była pasjonatką lokalnej historii. Przed 80. laty dotarła do przekazów najstarszych mieszkańców oraz pisanych źródeł, które mówiły, że na końcu ulicy Nowej Francuzi zlokalizowali szpital dla swoich rannych. Zmarłych żołnierzy grzebali nie opodal lazaretu w lesie, dokładnie tam, gdzie odnaleziono mogiłę. W źródłach jest też mowa o przegranej bitwie z Rosjanami stoczonej pod Królowym Mostem przez wracające z Rosji wojska marszałka Neya. Być może w supraskim grobie leżą ranni właśnie z tej bitwy - podkreśla Radosław Dobrowolski.

Ci z żołnierzy napoleońskich, którzy nie zginęli i nie zamierzali wracać do Francji, często osadzali się na ziemiach polskich. Tutaj żenili się z miejscowymi pannami i zakładali rodziny. Stąd też mamy w Polsce obco brzmiące nazwiska, jak chociażby Dubois.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny