Teraz dopiero rozumiem, jakie to nieszczęście, gdy wydarzy się taka tragedia - łamiącym się głosem mówi Elżbieta Łęgowska. To jej dom ucierpiał w ataku sąsiada, który w środę zafundował jej wybuchowy poranek.
Z samego rana głośny huk zaniepokoił mieszkańców ulicy Dolnej w Sokółce. Jeden z nich wyszedł na podwórko, żeby sprawdzić, co się dzieje. Nie szukał długo. W domu, należącym do jego siostry były wyłamane drzwi i powybijane okna, z których unosił się dym.
- W kuchni palił się gaz uchodzący z urwanego wężyka butli gazowej. Ścianka, oddzielająca kuchnię od garażu została kompletnie zniszczona - mówi Andrzej Kasiukiewicz, brat poszkodowanej kobiety.
Wtedy pan Andrzej zobaczył uciekającego w kierunku pobliskiego sklepu mężczyznę. Biegł od strony palącego się domu. 41-letni poparzony sprawca biegł, a z jego puchowej kurtki sypało się... pierze. Wbiegł do sklepu i zaczął rozbijać butelki z napojami. Polewał nimi poparzenia na ciele i płonącą kurtkę.
Zadźgał psa widłami
Elżbieta Łęgowska jest zszokowana zachowaniem sąsiada. Co prawda, pamieta, że już wcześniej dziwnie się zachowywał.
- Kiedyś przebrał się za mikołaja. A ostatnio był u burmistrza, usiadł na jego fotelu i kazał sobie przynieść szklankę wody - opowiada pani Elżbieta.
W całej tej historii widzi tylko jeden pozytywny skutek. Ani jej, ani dwójce jej dzieci nic się nie stało. Niestety, nie obyło się bez ofiar: 41-letni napastnik zadźgał widałami psa pani Elżbiety.
- To szczęście, że ja z córką spałam akurat u mamy. W domu był tylko starszy syn. Bo kto wie, co mogło mu przyjść do głowy? Zabił psa, to może i zabiłby człowieka? - denerwuje się Elżbieta Łęgowska.
Sprawcę natychmiast zatrzymano.
- Czterdziestojednolatek był trzeźwy. Nie potrafił jednak powiedzieć, dlaczego tak się zachował. Ostatecznie trafił do szpitala w Choroszczy - mówi Marta Kurylonek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sokółce.
Z kuchni nic nie zostało
Wybuch spowodował poważne straty w domu Elżbiety Łęgowskiej. Powybijane okna zasłania folia. Ale to ma się wkrótce zmienić. Pani Elżbieta ma bowiem słowne zapewnienie burmistrza, że sfinansuje nowe szyby.
Gorzej jest z resztą domu. Zwłaszcza z kuchnią. Jest doszczętnie zniszczona.
- Nopoprostu nic z niej nie zostało. Jedynie pobita lodówka, która też nie wiadomo, czy będzie działać. Wybuch zniszczył całą kuchnię wraz z wyposażeniem - skarży się Elżbieta Łęgowska.
Jak wielkie straty poniosła pani Elżbieta? Na razie nie jest w stanie tego oszacować. Ma nadzieję, że w wyposażeniu kuchni pomogą jej ludzie dobrej woli.
Na pieniądze z ubezpieczenia, niestety, nie może liczyć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?