Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad z bronią w ręku

Włodzimierz Jarmolik
Bandyci w regionie nie wahali się przed posiadaniem broni.
Bandyci w regionie nie wahali się przed posiadaniem broni. sxc.hu
Na początku lat 20. w Białymstoku bezpieczeństwo mienia, a nawet życia mieszkańców było zagrożone zuchwałymi poczynaniami różnych bandyckich szajek.

A to, co się działo na drogach prowadzących do miasta, wołało o pomstę do nieba. Policja słabo jeszcze radziła z rabunkami i napadami na podróżnych. Szczególnie niebezpiecznie było na drogach łączących Białystok z Bielskiem Podlaskim, Gródkiem, Wołkowyskiem, Baranowiczami, Knyszynem i Michałowem.

Napady na podmiejskich szosach były mniej groźne. Ten z 26 listopada 1923 r. wyglądał raczej niewinnie. Zmierzchało. Z Białegostoku w kierunku Choroszczy turlały się trzy żydowskie furmanki, a na nich blisko 20 pasażerów. Zaraz za rogatkami miasta pojawił się rosły młodzian w czapce nasuniętej na oczy. W ręku trzymał rewolwer. Żydowscy woźnice musieli zatrzymać swoje chabety. Młody człowiek poprosił o zebranie 10 milionów marek (było to jeszcze przed reformą walutową ministra Grabskiego), na prezent ślubny dla jego serdecznego przyjaciela. Przy okrzykach aj, waj zaczęły się targi z napastnikiem. W końcu napadnięci zrzucili się do kapelusza po 200 tysięcy.
Jakże inaczej wyglądał napad 1 października na szosie Białystok - Wołkowysk. Była to szczególnie niebezpieczna trasa, zwłaszcza dla kupców, którym wypadło jechać z towarem, i to o późnej porze. Tak było w przypadku Lejzora Lesnika i Zeldy Barkowiczówny z Brzostowicy Wielkiej, w powiecie grodzieńskim. Jechali oni do Białegostoku furmanką załadowaną różnymi pakunkami. Zapadał jesienny zmierzch. Na szosie widoczność stawała się coraz gorsza. Wtem, tuż przed furmanką pojawił się wysoki drab z latarką w ręku. Z drugiej strony pojazdu także błysnęło światełko, a za nim osobnik w wojskowym płaszczu. Lesnik, który mocno trzymał lejce , chciał popędzić konia. Nie zdążył jednak. Oto, po krótkim okrzyku: stój!, jeden z napastników od razu strzelił z rewolweru. Trafił woźnicę prosto w środek czoła. Ten wypadł martwy z wozu. Bandyci jakby się trochę wystraszyli. Wrzucili trupa na wóz, a przerażonej kobiecie kazali szybko ruszać w dalszą drogę.

Sprawą napadu zainteresowała się policja. Wkrótce śledczy aresztowali dwóch braci Warszyckich z Zarzeczan, sprawców napadu. Sąd doraźny skazał 20-letniego Antoniego, zabójcę Lejzora Lesnika na karę śmierci. Belweder nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny