Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad z bronią na sklepikarza w centrum miasta

Włodzimierz Jarmolik
z bronią w ręku miał miejsce po godz. 22
z bronią w ręku miał miejsce po godz. 22 sxc.hu
Po godzinie 22. pierwszy do akcji wkroczył bandzior Krasowski, przytknął zaskoczonemu Lipszycowi rewolwer do pleców i ściszonym, ale groźnie brzmiącym głosem zażądał: dawaj teczkę!

Pobyt w więzieniu sprzyja zawieraniu różnych dziwnych znajomości. Jedne bywają dla przestępców całkiem korzystne. Inne z kolei prowadzą do biedy. Przekonał się o tym Icek Chutoriański z ulicy Wasilkowskiej.

Pięćdziesięcioletni złodziejaszek i kombinator wpadł w 1935 roku na próbie wyłudzenia od sędziwej, 78-letniej Anny Gąsiewskiej kilku dziesięciozłotówek, które ta odebrała na poczcie, jako przekaz od syna przebywającego na obczyźnie. To wystarczyło ażeby Chutoriańskiego sąd białostocki skazał na sześć miesięcy pobytu za kratkami.

Celę więzienną przy Szosie Baranowickiej drobny, miejski opryszek dzielił z niejakim Czesławem Krasowskim, zatwardziałym rabusiem rodem z Grodna, któremu właśnie kończyła się długoletnia odsiadka. Od słowa do słowa dwaj złoczyńcy znaleźli wspólny język i postanowili, po wyjściu z więzienia utworzyć złodziejską spółkę.

Będąc już na wolności Icek Chutoriański jakby nieco ostygł w swojej sympatii do Czesia spod Grodna. Ten bowiem natychmiast zaopatrzył się w pistolet i zaczął szukać jakiegoś nadzianego klienta do obrabowania. Małemu oszustowi z ul. Wasilkowskiej nie bardzo to pasowało. Uniósł się jednak honorem, przystał na projekty kumpla spod celi, ale pod warunkiem, że nie będzie to robota, po której zostanie trup.

Wytypowaną ofiarą bandyckiego duetu okazał się Jakub Lipszyc, właściciel trafiki, czyli sklepu z wyrobami tytoniowymi, który miał swoją lokalizację przy ul. Giełdowej pod numerem 1. |Z kolei miejsce zamieszkania sklepikarza było na ul. Nowy Świat, dokąd wracał regularnie późnym wieczorem, po zamknięciu tabacznego interesu. Droga nie była długa, a Lipszyc jeszcze ją sobie skracał przez przechodne podwórka. Tak było dzień w dzień. No i oczywiście miał zawsze ze sobą teczkę z utargiem i różnymi papierami.

Zasadzka i napad z bronią w ręku na sklepikarza

Krasowski z Chutoriańskim urządzili zasadzkę na mało ostrożnego handlowca w jednym z podwórzy przy ulicy Kupieckiej.

Było już po godzinie 22. Pierwszy do akcji wkroczył bandzior Krasowski, przytknął zaskoczonemu Lipszycowi rewolwer do pleców i ściszonym, ale groźnie brzmiącym głosem zażądał: dawaj teczkę! Chutoriański nie czekał na to, co zrobi jego ofiara, tylko wyszarpnął pakunek z ręki i zaczął uciekać. Jego koleś strzelił jeszcze na postrach i też dał drapaka. Gwałt, który podniósł kupiec, jakoś nikogo nie wzruszył.

Następnego dnia Lipszyc złożył meldunek na policji o swojej nocnej przygodzie. Podał bardzo dokładnie, co mu zrabowali bandyci. Pieniędzy w teczce nie było zbyt dużo. Utracone zostały przede wszystkim weksle, obligacje i znaczki pocztowe. Ogółem strata wynosiła jednak aż 2700 złotych.

Urząd Śledczy oczywiście rozpoczął natychmiastowe poszukiwania zuchwałych złodziei. Szczególnie, że została użyta broń. Prewencyjne aresztowania objęły wszystkich potencjalnych sprawców napadu, którzy figurowali w policyjnej kartotece. Sprawdzano alibi, konfrontowano z poszkodowanym, nic to jednak nie dało. Chutoriański, który nie był wcale brany pod uwagę, jako ewentualny rabuś, jednak mocno się przestraszył. Odmówił Krasowskiemu, kiedy ten zaproponował mu następną robotę. Wolał wróci do swojej tombakowej manufaktury, drobnych oszustw i małej, złodziejskiej partaniny.

Zawiedziony bandzior z Grodna zabrał więc cały łup zdobyty na Lipszycu i wybył w rodzinne strony.

Półtora roku potrzebowała policja, ażeby rozwikłać sprawę napadu przy ulicy Kupieckiej. Najpierw aresztowany został Krasowski, który sprzedał zrabowane weksle i obligacje znajomemu kioskarzowi - paserowi w Grodnie. Ten mało ostrożnie puścił trefny towar w obieg. Wpadł i naciśnięty mocniej przez agentów policyjnych wydał swojego dostawcę.

Natomiast zimą 1937 roku kolej przyszła na Icka Chutoriańskiego. Ten już zapomniał o spółce z grodzianinem, zajął się swoimi fałszywkami, a tutaj proszę: kilku panów w mundurach i po cywilnemu przypomniało mu, że będzie musiał odpokutować za swoją mało rozważną znajomość z więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny