Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad i strzelanina na Warszawskiej: Właściciel kantoru postrzelony, bandyci nic nie ukradli. (zdjęcia, wideo)

Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Bandyci napadli na właściciela kantoru i jego ochroniarza przed bankiem przy skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Warszawskiej
Bandyci napadli na właściciela kantoru i jego ochroniarza przed bankiem przy skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Warszawskiej Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Napad i strzelanina na Warszawskiej. Właściciel kantoru został postrzelony w stopę przed bankiem przy skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Warszawskiej w Białymstoku. Jednego ze sprawców od razu złapano. Drugi uciekł.

[galeria_glowna]

W poniedziałek dwaj napastnicy zaatakowali mężczyzn, którzy wychodzili z banku na rogu ul. Warszawskiej i Sienkiewicza w Białymstoku. Jeden ze sprawców postrzelił w stopę właściciela pobliskiego kantoru. Ranny trafił do szpitala, był operowany. Sprawcom nie udało się nic ukraść. Jeden z nich został szybko zatrzymany, drugi uciekł. Policja ma broń, z której strzelano.

Mój ojciec razem z ochroniarzem wychodzili z banku. Wtedy zaatakowali ich bandyci - opowiada syn właściciela kantoru przy ul. Warszawskiej.

Była godzina 8. Klienci banku zostali zaatakowani przez jednego ze sprawców już w przedsionku. Napastnik prawdopodobnie miał paralizator. Zaczęła się szarpanina, która przeniosła się na ulicę.

Tu przybiegł też drugi sprawca. Miał broń. Zaczął strzelać. Jedna kula trafiła właściciela kantoru w prawą stopę.

Na pomoc ruszyli przechodnie oraz strażacy z pobliskiej jednostki. Zatrzymali napastnika z bronią i wezwali pomoc. Strażacy opatrzyli rannego. - Zdjęli mu but i zatamowali krwawienie - mówi młodszy brygadier Paweł Ostrowski, rzecznik białostockich strażaków. - W tym samym czasie ludzie przekazali sprawcę policji. Broń, z której strzelał, leżała obok, w śniegu - dodaje.

Właściciel kantoru trafił do szpitala. Musiał być operowany. - Na szczęście nie doszło do uszkodzenia naczyń i kości - mówi Sławomir Kosidło, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku.

Napastnicy nie zdołali nic ukraść. Zatrzymany mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. 44-latek jest mieszkańcem Tczewa. Już wcześniej był karany za rozbój z użyciem broni. We wtorek ma przesłuchać go prokurator.

Drugi sprawca uciekł w stronę ulicy Warszawskiej. Wsiadł do srebrnego seata i odjechał. Auto porzucił kilkaset metrów dalej, w okolicach szpitala gruźliczego. Zauważyła je straż miejska.

- Szukamy mężczyzny o krępej budowie ciała, ubranego w jasną kurtkę - mówi podkom. Kamil Tomaszczuk z biura prasowego podlaskiej policji.

To już kolejny napad w centrum Białegostoku w tym roku

W Białymstoku robi się niebezpiecznie. To kolejny napad i jeszcze strzelanina. Gdzie jest policja? - pytała Anna Wysocka, jedna z obserwatorek wydarzeń, które rozgrywały się w poniedziałek przy ul. Warszawskiej.

Tylko w ostatnim miesiącu doszło w naszym mieście do trzech napadów z bronią. Przypomnijmy. 25 listopada nieznany sprawca napadł na jubilera przy ulicy Lipowej. Uciekł z łupem.

Zobacz: Napad na jubilera na Lipowej: Zamaskowany sprawca miał broń, obława trwa (wideo, zdjęcia)

Tydzień później dwóch mężczyzn gazem i nożem zaatakowało kasjerki z oddziału banku przy ul. Bacieczki. Jednego z nich zatrzymali przechodnie i przekazali policji. Drugi nadal jest na wolności.

Zobacz: Napad na bank przy ulicy Bacieczki. Złodziejom wypadały pieniądze, 18-latek złapany. (zdjęcia, wideo x 2)

Także jeden z sprawców poniedziałkowego napadu ciągle jest poszukiwany. Policjanci zapewniają, że szukają bandytów. Na razie - nieskutecznie.

- Prowadzimy intensywne czynności, żeby ustalić i zatrzymać pozostałych sprawców - zapewnia podkom. Kamil Tomaszczuk z biura prasowego podlaskiej policji. - Wszystkie policyjne patrole mają zwrócić szczególną uwagę na placówki o charakterze finansowym. Prowadzone są także działania operacyjne, szczegółów których ze zrozumiałych względów przekazać nie mogę.

Zdaniem Tomaszczuka, to zbieg okoliczności, że w krótkim czasie doszło do aż trzech napadów. Policjanci nie uważają, że patroli w mieście jest za mało. Twierdzą natomiast, że placówki bankowe w naszym mieście są źle chronione. - Nie dochodziłoby do takich sytuacji, gdyby osoby często pobierające duże sumy pieniędzy lub zajmujące się obrotem gotówki, korzystały z usług specjalnie wyszkolonych firm ochroniarskich i nie stwarzały okazji do napadu. Konwój chroniony jest dla bandytów mniej atrakcyjny - mówi Tomaszczuk. - Natomiast punkty kasowe lub agencje bankowe często nie mają stałej ochrony, więc wydają się łatwym łupem dla przestępców.

- Ochrona naszego banku jest na wysokim poziomie. Ale nie można jej łączyć z poniedziałkowymi wydarzeniami, bo doszło do nich na drodze z banku do kantoru - mówi Arkadiusz Mierzwa, rzecznik prasowy banku Pekao SA.

- 90 procent placówek banków w Polsce nie ma stałej ochrony. To takie małe oddziały działające prawie jak sklep. Właśnie takie najczęściej wybierają bandyci - uważa Wojciech Stawski, ekspert Instytutu Bezpieczeństwa Gospodarczego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny