Tydzień temu pisaliśmy o trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się klub MKS "Sprząśla" z Supraśla. Dyrektor miejscowego Centrum Edukacji zażądał od klubu, by ten do końca roku opuścił zajmowane przez siebie tereny przy ulicy Białostockiej.
- Te grunty należały do gminy od 1997 roku, a w tym roku zostały przejęte przez starostwo - wyjaśnia burmistrz Supraśla Wiktor Grygiencz. - Gmina udzielała je klubowi nieodpłatnie, bo widzimy, że to jest potrzebne.
- Na początku 2008 roku Zarząd Powiatu przekazał ten teren w tak zwany trwały zarząd do Centrum Edukacji z przeznaczeniem na potrzeby szkoły - tłumaczy starosta białostocki Wiesław Pusz. - Szkoła kształci w kierunkach technik hotelarstwa i technik hodowca koni i stąd troska o poszerzenie bazy do praktycznej nauki zawodu.
Jednak, jak przekonywał tydzień temu członek "Sprząśli" i zarazem nauczyciel CE Michał Kozłowski, klub cały czas chce współpracować ze szkolną młodzieżą.
- Przez trzy lata zajęcia praktyczne były tutaj - mówił ostatnio Kozłowski.
Współpraca mało interesująca
- Skąd raptem takie pana zainteresowanie sprawami “Sprząśli"? - pyta się dziennikarza “Lokalnego" dyrektor Muszyński. Jego zdaniem, niektórym członkom klubu zależy na tym, żeby zniszczyć medialnie jego i starostę. Jednocześnie pokazuje też list, jaki otrzymał tydzień temu od wiceprezesa "Sprząśli" Konrada Sewestiana po artykule w naszej gazecie. W tym piśmie klub przeprasza dyrektora CE za naszą publikację.
- Dla mnie cała sytuacja jest bardzo przykra - żali się dyrektor. - Ten klub został powołany przez nauczyciela mojej szkoły Janusza Cukiermana. To był pasjonat związany z końmi. Dzięki jego hobby, zaangażowaniu ludzi współpraca z klubem bardzo ładnie funkcjonowała. Potem władze klubu zaczęły się zmieniać. Ja też byłem jego członkiem, ale zaczęło się tu tworzyć takie towarzystwo wzajemnej adoracji. Pojawili się ludzie z zewnątrz. Z czasem tam ciągnęło nas coraz mniej, a bazę dydaktyczną zaczęliśmy tworzyć przy szkole.
Muszyński ma pretensje do władz klubu o, jak sam to określa, "postawę roszczeniową".
- A to ciągnik im trzeba było dać. Młodzież nasza też tam pracowała - mówi dyrektor.
Nie zaprzecza jednak, że "Sprząśla" nie chciała współpracować ze szkołą.
- Dla mnie żadną przyjemnością było chodzenie tam, kiedy ten teren nie był nasz - twierdzi Muszyński. - To mnie już nie interesowało. Miałem być ich wyrobnikiem? Trudno, żebym otwierał jakiś kierunek kształcenia, nie mając żadnej bazy.
- Można było sporządzić jakąś umowę i dalej współpracować - sugerujemy.
- Mnie to nie interesowało - powtarza dyrektor.
Bez uczelni i bez żalu
Współpraca dyrektorowi Muszyńskiemu nie układała się tylko ze "Sprząślą". Z ulgą pożegnał się z Wyższą Szkołą Wychowania Fizycznego i Turystyki w Supraślu. Ta uczelnia przez dziesięć lat funkcjonowała w tym mieście. Do tego roku. Nasz rozmówca (prosi o zachowanie anonimowości) związany z tą szkołą mówi, że władze WSWiFT chciały zainwestować w Supraślu i tuż obok CE wykupić teren po budowę m.in. biblioteki. Starostwo postawiło jednak zaporowe ceny.
- To byłoby nieszczęście. Na jednym placu dwie różne szkoły. Tu zawsze byłyby konflikty - twierdzi dyrektor Muszyński.
Z kolei władze Białegostoku z otwartymi rękoma powitały WSWiFT u siebie. Sprzedały uczelni grunty z 70 proc. bonifikatą.
- W Supraślu od początku nie byliśmy akceptowani przez starostwo - twierdzi nasz rozmówca.
A uczelnia, która kształciła około tysiąca studentów, co miesiąc płaciła 20 tys. zł za to, że korzystała z pomieszczeń CE.
- Nie czuję żalu po odejściu od nas tej uczelni - mówi dyrektor Muszyński.
Przeszkadzali mu studenci, którzy przed wejściem do szkoły palili papierosy (my widzieliśmy także palących uczniów CE). Jego zdaniem, wszczynali też burdy w internacie szkoły.
Nasz rozmówca związany z uczelnią twierdzi, że to były sporadyczne wypadki. Podejrzewa też, że komuś po prostu może zależeć na tym, żeby pozbyć się z Supraśla zarówno szkoły wyższej, jak i klubu "Sprząśla".
Miasto na tym traci
- Postawa wobec klubu pana dyrektora czy starosty, jeżeli za tym stoi, może się skończyć jak z wyższą szkołą - dostrzega analogię burmistrz. - Pan dyrektor nie przejmuje się, że nie ma pieniędzy z uczelni, bo dostaje je od starosty. Jeżeli na wszelkie opłaty wystarczy subwencja oświatowa, to gratuluję, bo ja bardzo dużo dopłacam - prawie 1 mln zł do naszych gminnych szkół.
Burmistrz nie może się pogodzić z myślą, że "Sprząśla" może przestać istnieć, a takie obawy ma.
- To najbardziej uderzy w naszą młodzież. Te różne programy antyalkoholowe są zazwyczaj “na papierkach". W "Sprząśli" są realne działania, które odciągają młodzież od alkoholu - mówi Grygiencz i zapowiada interwencję u starosty, podobnie jak radny powiatu Tomasz Ołdytowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?