Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Najlepsze i największe dynie na Podlasiu. Do Ryboł przyjeżdżają po nie z całego województwa

Olga Goździewska
Pani Wiera Jacko od kilku lat sprzedaje dynie przed swoim domem. 
- Czasem się zdarzy,  że dwa dni siedzę i nic nie sprzedam. Ale już tak się przyzwyczaiłam i zawsze coś do emerytury dorobię. Najgorzej tylko, że ciężkie te dynie i nosić trzeba codziennie za płot, żeby nikt nie rozkradł ,albo nie rozjechał - mówi Wiera Jacko z Ryboł.
Pani Wiera Jacko od kilku lat sprzedaje dynie przed swoim domem. - Czasem się zdarzy, że dwa dni siedzę i nic nie sprzedam. Ale już tak się przyzwyczaiłam i zawsze coś do emerytury dorobię. Najgorzej tylko, że ciężkie te dynie i nosić trzeba codziennie za płot, żeby nikt nie rozkradł ,albo nie rozjechał - mówi Wiera Jacko z Ryboł. Olga Goździewska
Sezon dyniowy trwa. A w podlaskiej wsi Ryboły, która słynie z pięknych i olbrzymich dyni, niemal na każdym podjeździe leżą okazałych rozmiarów warzywa. Mieszkańcy chwalą się, że nigdzie lepszych dyni nie ma i podpowiadają, co można z nich przyrządzić.

Przejeżdżając przez podlaską wieś Ryboły zobaczysz przy szosie, niemal na każdym podjeździe, w bramie lub przy płocie piękne dynie. Niektóre są ogromne! A obok na ławeczkach albo wędkarskich krzesełkach siedzą mieszkańcy, czekając na kupców.

- Dyni mamy tyle, że trudno zliczyć, ze sto na pewno. Ale ludzie kupują, nawet specjalnie z Białegostoku przyjeżdżają, bo Ryboły z tego słyną. A na te, których teraz nie sprzedam, chętni się znajdą przed świętem Halloween - mówi Walentyna Stepaniuk, gospodyni.

Oprócz tego można u niej kupić plecione wianki czosnku, marynowane grzyby i warzywa. Wszystko z własnego ogrodu.

TU ZOBACZ: Grzyby 2018. Czytelnicy „Kuriera” na grzybobraniu: oto wasze zbiory!

Ale nie w każdym gospodarstwie dynie schodzą jak woda.

- Czasem się zdarzy, że dwa dni siedzę i nic nie sprzedam. Ale już tak się przyzwyczaiłam i zawsze coś do emerytury dorobię. Najgorzej tylko, że ciężkie te dynie i nosić trzeba codziennie za płot, żeby nikt nie rozkradł, albo nie rozjechał - mówi Wiera Jacko z Ryboł.

Mieszkańcy tej małej wsi, w gminie Zabłudów sprzedają ogrodowiznę od wielu lat. Panie Wiera i Walentyna nie pamiętają nawet, kto i kiedy rozpoczął tę tradycję.

- U nas prawie każdy tak wychodzi i sprzedaje. Sezon rozpoczyna się od truskawek, potem sprzedaję też sałatę, pomidory czy ogórki, a jesienią właśnie dynie - opowiada pani Stepaniuk - Kiedyś przejeżdżali tędy turyści i jedna pani zapytała: to dziś jakieś święto? Czemu wszyscy dynie powystawiali? - śmieje się kobieta.

Nagroda za największą dynię
Gospodyni pochwaliła się, że kilka lat temu otrzymała nagrodę na dożynkach za wyhodowanie największej dyni, owoc ważył aż 54 kilogramy. W swoim gospodarstwie hoduje dynie pestkowe (to te są największe), ozdobne i deserowe. Te ostatnie charakteryzuje bardzo słodki smak.

Potrawy z dyni
Pani Walentyna ma również specjalne przepisy na dyniowe potrawy.
Zdradziła recepturę swojej babci, która przyrządzała zupę mleczną na dyni z zacierkami. By ją przyrządzić należy pokroić owoc na drobne
kawałki i zagotować do miękkości. A w drugim garnku ugotować mleko z solą i dodać do niej zacierkę mąki i jajka. Potem to połączyć i jeszcze chwilę gotować.

Gospodyni poleca również placki z dyni, by je przyrządzić wystarczy rozdrobnić owoc na średniej tarce, dodać do niego mąkę, przyprawy i usmażyć.

TU OGLĄDASZ: Królowa jesiennych potraw. Dlaczego warto jeść dynię?

x-news/TVN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na podlaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto