Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadzieja w bydlakach

Redakcja
Jadwiga Sawicka, bydlaki, bydlaki, 2000 r. olej na płótnie 70x100 cm
Jadwiga Sawicka, bydlaki, bydlaki, 2000 r. olej na płótnie 70x100 cm
Sztuka nowoczesna stale gości w Galerii Arsenał

Porozmawiajmy o sztuce

Porozmawiajmy o sztuce

Podlaskie Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych od sześciu lat uzupełnia Kolekcję II Galerii Arsenał w Białymstoku - jeden z najlepszych w Polsce zbiorów sztuki polskiej i obcej powstającej po 1989 roku.
Kolekcja II to ponad 50 prac wybitnych twórców sztuki współczesnej, na czele z Mirosławem Bałką, Katarzyną Kozyrą, Wilhelmem Sasnalem, Leonem Tarasewiczem i Wojciechem Bąkowskim - tegorocznym laureatem Paszportu Polityki. Tylko w 2010 roku prace z Kolekcji II prezentowane były m.in. w Nowym Jorku, Tbilisi, Bukareszcie, Belfaście, Pekinie i Warszawie. Kolekcja II nie jest prezentowana jako stała ekspozycja. Na co dzień publiczność nie ma do niej dostępu.
Dziś kolejna rozmowa w naszym cyklu o skarbach Kolekcji II - o sztuce, artystach, związanych z nimi ciekawostkach i tajemnicach. Monika Szewczyk, dyrektorka Galerii Arsenał w Białymstoku i szefowa Podlaskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych opowiada o obrazach Jadwigi Sawickiej.

Czy miewa Pani takie momenty w życiu, gdy sił starcza już tylko na przekleństwo, obelżywą mantrę w rodzaju "bydlaki, bydlaki"?

Monika Szewczyk, dyrektorka Galerii Arsenał, szefowa Podlaskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych: Przed tygodniem wypytywał mnie pan o miłość, a dzisiaj przyszła kolej na nienawiść?

Przed tygodniem rozmawialiśmy o malarstwie Leona Tarasewicza. Dzisiaj bierzemy "na warsztat" pracę Jadwigi Sawickiej "bydlaki, bydlaki". Tak to wygląda z mojej strony.

- Ok. Już się obawiałam, że wpadamy w tematy osobiste.

Sztuka to w końcu sprawa bardzo osobista. Ale do rzeczy: wyraz skrajnej frustracji, niemocy, złości, bezsilności to kategorie, w których powinniśmy odczytywać obraz Jadwigi Sawickiej?

- Przypomina mi się anegdota przytaczana przez Monikę Żeromską, którą wezwał do gabinetu w ambasadzie polskiej Wieniawa-Długoszowski. Wbrew jej przewidywaniom nie było to spowodowane wieścią o wybuchu wojny, lecz irytacją jakiej uległ. Gdy przyszła, wziął ją za rękę i zaproponował: "powiedzmy to razem: dupa, dupa, dupa, gówno, gówno, gówno". Oczywiście taka czysto emocjonalna interpretacja obrazu Sawickiej jest uprawniona. Jednak wychodząc od prostej emocji, artykulacji pewnego typu wzburzenia, możemy pójść o krok dalej. By to zrobić, wystarczy obejrzeć kilka innych obrazów artystki, choćby prace "Uciela, uciekla" i "zzemstyy", które znajdują się w naszej kolekcji.

Dużo błędów, brak polskich "ogonków".

- Świetnie! To nas właśnie powinno zastanowić. Twierdzenie, że artystka ma problemy z ortografią, raczej nie da się utrzymać.

Jeżeli nawet cierpi na dysgrafię, mogła sprawdzić w słowniku.

- A więc pozostaje otwarte pytanie: dlaczego popełnia błędy językowe?

Z zemsty, z premedytacją?

- To oczywiste. Tylko na czym polega istota premedytacji?

Sawicka sugeruje, że nie chodzi jej tylko o wyrażenie emocji?

- Rzeczywiście. Zaburzenia pisowni odsyłają nas do poszukiwań językowych, analizy komunikatu. Obraz jest bardzo oszczędny w środkach wyrazu, minimalistyczny. Możemy zaryzykować twierdzenie, że wraz z upraszczaniem formy szedł w parze proces uproszczenia treści zawartego w obrazie komunikatu.

Dłuższy tekst został sprowadzony do dwóch słów, albo jednego, powtórzonego dwukrotnie?

- Może nie tekst, a komunikat, bo nie musiał to być tekst pisany, lecz równie dobrze, a może nawet znacznie lepiej, tekst usłyszany.

Zmierzamy w stronę newsów dziennikarskich i krytyki mediów?

- Ciepło, ciepło! Wyobraźmy sobie relację radiową czy telewizyjną o morderstwie, katastrofie budowlanej czy sprawozdanie z burzliwej debaty w sejmie. Jeżeli jest to tzw. news dnia, to ta sama informacja powtarza się kilka, kilkanaście razy dziennie. Przy którymś powtórzeniu wpisują się w pamięć najbardziej naładowane emocjami fragmenty, a w nich słowa kluczowe dla całej relacji. W drodze redukcji komunikatu do najbardziej emocjonalnych, wstrząsających słów, możemy zejść na poziom obrazów Jadwigi Sawickiej, np. "zzemstyy": ktoś kogoś zabił z zemsty. Sawicka analizuje język mediów. Dziennikarze, chcąc nas zaszokować, przykuć uwagę, sięgają do języka emocji, do języka potocznego, bardziej zrozumiałego. Artystka doprowadza ten proces do ostateczności: jej obrazy są jak tytuły newsów medialnych.

Cały czas mówimy o obrazach. Przecież na pierwszy rzut oka to jest tekst, tyle, że namalowany, a nie wystukany z klawiatury. Co czyni go obrazem?

- To samo, co w przypadku każdego innego obrazu: kompozycja, użycie określonego koloru, linie, plamy. Wszelkie świadome, nieprzypadkowo zastosowane formy artystycznego wyrazu. Dobrym przykładem jest wspomniany obraz "zzemstyy". Z punktu widzenia zasad ortografii i przekazu treści komunikatu, zapis jest błędny. Ale dla kompozycji obrazu - konieczny. Mówiąc najprościej, żeby w ustawionym w dwóch wierszach napisie nie powstały "dziury", w pierwszym wierszu trzeba było usunąć spację, a w drugim dodać "y". W ten sposób zapis zaczyna się od podwojonych liter i kończy podwojonymi literami. Zwrot "z zemsty" został przetworzony malarsko tak, że pierwszy wiersz jest lustrzanym odbiciem drugiego.

I co z tego wynika poza tym, że zasady ortografii zostały pogwałcone, by złożyć hołd geometrii?

- Słyszę w pana pytaniu powątpiewanie. Podobno ludziom trzeba wierzyć, a artystom warto zaufać, że wiedzą, co czynią. Z nieortograficznych przestawek wynika nie tylko nowa forma obrazu, ale też nowy komunikat...

... który na pierwszy rzut oka wydaje się bełkotem. Trzeba się dobrze wczytać, żeby wyłuskać jakieś znaczenie.

- I o to właśnie chodzi!

Czyli o co?

- Żebyśmy na chwilę przystanęli, żebyśmy wysilili percepcję, zatrudnili intelekt - żebyśmy pozwolili sobie postać przed obrazem i pomyśleć o nim. A może też o sobie. O świecie, w którym żyjemy. To rzeczywistość klęski urodzaju, powodzi komunikatów. Wszyscy chcą nas zainteresować, zaskoczyć, oczarować. Atakują nas newsy, reklamy na billboardach, niezliczone systemy znaków. Każdy chce być najgłośniejszy, najlepiej widoczny - wszyscy konkurują ze wszystkimi. "Ostrzeliwani" z każdej strony, żeby nie oszaleć, musimy wytwarzać mechanizmy obronne: nie przestajemy słuchać, ale już się nie wsłuchujemy, nie wczytujemy, nie analizujemy. W gazetach czytamy już tylko nagłówki; informacja radiowa jednym uchem wpada, drugim wypada; spojrzenie ledwie ślizga się po tysiącach atakujących nas obrazów - z telewizora, ekranu komputera, na ulicy.

Broniąc się przed nadmiarem, coś tracimy: nasza pobieżność, wyćwiczona nieuważność, zaczyna dotykać nie tylko medialno-reklamowego śmiecia, lecz również komunikatów istotnych, spraw najważniejszych. A z drugiej strony, stajemy się łatwowierni, podatni na manipulację. Zaczynamy wierzyć w proszki, które starym ubraniom "przywracają dawny blask" i suplementy diety, które odchudzą nas, gdy będziemy siedzieć dwanaście godzin na dobę za biurkiem i jeść czekoladki. Mechanizm obronny staje się mechanizmem niszczenia. Powierzchowność, niechęć do stawiania pytań, dociekania, głębszego rozumienia staje się normą odbioru - komunikatów napływających z otoczenia, ale też z własnego wnętrza.

Szansą na przebudzenie z letargu jest obcowanie z podwójnymi bydlakami?

- Jeżeli ma pan na myśli sztukę, to zdecydowanie tak.

Z Moniką Szewczyk rozmawiał Jerzy Szerszunowicz, dyrektor Centrum im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny