Praca w mundurówce to przede wszystkim stabilność i pewność zatrudnienia, czego nie ma w wielu prywatnych firmach - uważa prof. Robert Ciborowski, ekonomista z Uniwersytetu w Białymstoku. - W wielu przypadkach w grę wchodzi też wcześniejsza emerytura oraz pewnego rodzaju nobilitacja. Praca w mundurze to ciągle prestiż.
Dlatego etaty w podlaskich służbach cieszą się ogromnym zainteresowaniem. - Zawsze mamy więcej chętnych niż miejsc. W tym roku przyjęliśmy do służby 152 osoby. Kandydatów było ponad 1400 - mówi Anna Wójcik z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. - Kolejki podczas naboru były olbrzymie. Najwytrwalsi, żeby złożyć dokumenty, stali w nich po kilkanaście godzin.
W środę znów rusza nabór do tej służby. Tym razem nie będzie kolejek, zdecydowano bowiem o rejestracji telefonicznej. Prowadzona ona będzie w godzinach 9-13. Zgłaszać się można wyłącznie pod numer tel. 85 714 56 56, infolinia będzie obsługiwana przez trzy osoby.
- W 2014 roku planujemy przyjąć 150 osób. Oferujemy służbę w placówkach na granicy polsko-białoruskiej, czyli zewnętrznej granicy Unii Europejskiej - informuje Anna Wójcik.
Szansę na pracę mają osoby odporne psychicznie, które potrafią poddać się dyscyplinie. Co ważne, kandydaci muszą mieć co najmniej średnie wykształcenie, nie mogą być karani.
- Zarejestrowanych zostanie 500 kandydatów - dodaje przedstawicielka pograniczników. - Ci, którzy zostaną zatrudnieni, mogą liczyć na 1,7 tys. zł na rękę. Ale to tylko na początek.
Straż graniczna to nie jest jedyna służba mundurowa, do pracy w której są u nas tłumy chętnych. Blisko 20 osób na jedno miejsce było w tym roku przy naborze do podlaskiej policji. Zostało przyjętych 76 funkcjonariuszy. Ich pensja na rękę to ok. 1,5 zł w czasie szkolenia i blisko 2,3 tys. zł przy rozpoczęciu normalnej pracy.
Niewykluczone, że przyszli policjanci będą rekrutowani także w przyszłym roku. Ile konkretnie osób dostanie etat, na razie nie wiadomo.
- Tu limity ustala Komenda Główna Policji. Jeszcze ich nie znamy - mówi podinsp. Andrzej Baranowski z podlaskiej policji.
Na brak chętnych do służby nie narzekają też celnicy i strażacy. Ci pierwsi przy ostatnim naborze mieli kilkaset zgłoszeń na kilkanaście ofert.
W straży pożarnej, choć tu praca bywa bardzo niebezpieczna, kandydaci też zawsze są. Tylko do białostockiej komendy w czasie ostatniej rekrutacji zgłosiło się 95 chętnych na kilkanaście miejsc.
W gronie przyjętych znalazł się m.in. Maciej Raczkowski. - W straży pożarnej pracuję od października. Jestem bardzo zadowolony. Mój o 13 lat starszy brat też jest strażakiem. Zawsze byłem z niego dumny. Dlatego zdecydowałem, że chcę pójść w jego ślady - opowiada młody białostocki strażak.
Przez najbliższe trzy lata będzie na stażu, potem już normalna praca. Początkowa pensja to 2140 zł brutto.
Maciej Raczkowski nie ukrywa, że decydując się na pracę w straży pożarnej, brał też pod uwagę stabilność zatrudnienia, tak ważną w dzisiejszych czasach oraz prestiż. Strażacy to grupa zawodowa, która od lat cieszy się największym zaufaniem społecznym.
W tym roku miejska komenda przyjęła 11 nowych strażaków. Etatów na przyszły rok na razie nie zaplanowano.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?