Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Na trzeźwo bałbym się kraść. To dlatego tyle piję - mówi Rafał, 36-latek z Bydgoszczy

Katarzyna Piojda [email protected] tel. 52 32 63 155
- Jestem samotny. Nigdy nie chciałem zakładać rodziny. Po co jej miałbym życie marnować? - pyta Rafał.
- Jestem samotny. Nigdy nie chciałem zakładać rodziny. Po co jej miałbym życie marnować? - pyta Rafał. Jarosław Pruss
Patrząc na niego, nie pomyślałbyś, że to bezdomny, który siedział w więzieniu kilka lat. W lutym znowu tam trafi. Woli być w celi niż w schronisku.

Ogoliłem się, zanim przyszedłem do pani - mówi Rafał przy wejściu. Trzeba przecież dobrze wyglądać, a nie, jak jakiś bezdomny.
Chociaż on akurat bezdomnym jest.

Mama, tata, trzech synów i córka. Wszyscy mieszkali w kawalerce w bloku na Błoniu. Rafał był najmłodszy.- Matki nie pamiętam - mówi. - Pracowała jako pielęgniarka. Popełniła samobójstwo, jak miałem dwa lata. Gdy dorosłem, nigdy nie pytałem, dlaczego to zrobiła. Ojciec sam też nie opowiadał.

Jeden z braci był chorowity. Zmarł w wieku 18 lat. - Zostałem z ojcem, siostrą i drugim bratem. Tata sam nas utrzymywał. Nikt mu nie pomagał.

Ojciec Rafała pracował jako kowal. Potem zatrudnił się jako stolarz. Cały dzień go nie było w domu. - Siostra szybko wyszła za mąż. Brat żył swoim życiem. Mnie nikt nie pilnował - przyznaje bydgoszczanin. - Kłopoty ze mną zaczęły się w szóstej klasie podstawówki. Powtarzałem klasę.

Wtedy miał już kumpli, z którymi uciekał z lekcji. To byli i koledzy do wagarów, i do kieliszka, i do kradzieży sklepowych.

Przeczytaj także: Bezdomny Pan Zenon z Grudziądza: Moim marzeniem jest ciepły kąt [zdjęcia]

Droga do poprawczaka

Dyrekcja szkoły podstawowej przy ul. Stawowej (tam Rafał chodził, a raczej miał chodzić), sądownie załatwiła chłopakowi pobyt w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym aż pod Szczecinem. To poprawczak, ale o jeszcze bardziej zaostrzonym rygorze.

- Do Trzebieża zawieźli mnie samochodem należącym do pogotowia opiekuńczego. Jechałem ja, pracownica socjalna no i kierowca - wspomina 36-latek. - Myśleli, że skoro będę tak daleko, oderwę się od tego, co złe.
Mylili się. W nowym miejscu chłopak szybko się zaklimatyzował. - Wychowawcy pilnowali, żebyśmy chodzili do szkoły znajdującej się w pawilonie naprzeciw ośrodka, ale broiliśmy po szkole. Albo przed lekcjami.
Po ukończeniu podstawówki Rafał wrócił z Trzebieża do Bydgoszczy. - Odnowiłem zerwane z kumplami więzi.

Znowu decyzja sądu: umieścić małoletniego w placówce. Tym razem w Łobżenicy niedaleko Piły. Tam dyscyplina była. Odechciało się Rafałowi szaleć. Skończył zawodówkę. Wyuczył się na ślusarza.- Wiem, wiem. Zaraz pani powie, że to dobry fach, ale ja w zawodzie nigdy nie pracowałem - zaznacza.

Gdy wrócił do Bydgoszczy, miał 19 lat. - Wtedy był moment, że wierzyłem, że będę normalnie żył. Znalazłem pracę. Najpierw na budowie, jako brukarz. Potem w dawnym Romecie, na produkcji. Ten moment opamiętania się od razu minął.

Bydgoszczanin był w wojsku. - Popijałem z kolegami z "woja", to dostawałem kary. Miałem dłużej zostać w jednostce.Ale on uciekał. Oni go łapali. On znowu uciekał. Wreszcie służbę, już z tymi dodatkowymi miesiącami, skończył.

Przyznaje, że odkąd pamięta, był czarną owcą w rodzinie. - Sąsiedzi, jeszcze na Błoniu, nadziwić się nie mogli, że ojciec rodziny taki porządny, córka też, i starszy syn. A ten najmłodszy to taka mała zakała - twierdzili.
Rafał po wojsku już pracy nie miał, bo nie chciał. - Wolałem kraść - przyznaje bezdzietny kawaler. - Wystarczyła mi jedna wizyta w sklepie i miałem kasę na parę dni.

Przeczytaj także: Na Dzień Matki syn przyszykował jej niespodziankę. Wyrzucił ją z domu

Dezodorant pod pachą

Chodził do Reala (wtedy jeszcze Geanta). To był jeden z pierwszych dużych sklepów w mieście. Ubierał kurtkę z dużymi kieszeniami od środka. Nawpychał w każdą kieszeń nawet po pięć markowych dezodorantów.
Ochroniarze nie zauważyli. Monitoring nie wyłapał.
Rafał wychodził z marketu, a na niego już czekał odbiorca towaru.
- Dezodorant kosztował normalnie 30 złotych. Ja upłynniałem go za 10 złotych za sztukę. No i stówka wpadała. Zapachy można było potem kupić na targowisku.

Złodziejowi wystarczyło na wódkę i papierosy. Jedzenie brał z lodówki stojącej w mieszkaniu na Błoniu. - Brat robił mi awantury, bo z niego uczciwy człowiek jest. Nic sobie z tego nie robiłem.
Wkrótce Rafał zniknął z domu.
- Dostałem wyrok za kradzieże sklepowe - wspomina. - Siedziałem w zakładzie karnym w Koronowie. Gdy wyszedłem, wróciłem do starego towarzystwa. Znowu było picie do rana, bicie i kradzieże. Zamierzał wrócić do domu, ale nie miał czasu. Balował.

Kiedyś nocą szwendał się po ulicy. Natknął się na patrol. - Policjanci wylegitymowali mnie i od razu sprawdzili w swoim systemie. Jeden z funkcjonariuszy powiedział: "Wszystkie dane się zgadzają, tylko nie adres zamieszkania. Pan został wymeldowany. Jest pan bezdomny" - usłyszał.
To był jedyny raz, gdy Rafał żałował, że taki jest. - Nogi pode mną się ugięły - mówi teraz. - Jak mogłem wracać do domu, to nie chciałem. Jak chciałem, to już nie mogłem.
Od wtedy nikogo z rodziny nie widział. I widzieć nie chce.
Dalej kradnie. W AS-ie, w Biedronce, Realu, Makro.
- Za kradzieże w tym ostatnim dostałem 2,5 roku. Dlatego, że wzięli pod lupę nagrania z kamer z kilku miesięcy. Wartość towaru przekroczyła 10 tysięcy złotych. Odwiesili mi inne wyroki. To była najdłuższa odsiadka.

Przeczytaj także: Pani Irena jest "za bogata", żeby korzystać z ośrodka pomocy społecznej. To, że nie ma gdzie mieszkać, opieki nie interesuje

Cela od środka

W sumie zwiedził kilka zakładów karnych. Siedział w areszcie na Wałach Jagiellońskich i w więzieniu w Starym Fordonie, w Koronowie, Strzelewie i w Zamrzenicy.

- To ostatnie więzienie jest nad Zalewem Koronowskim. Działa ośrodek wczasowy dla służb więziennych. Trafiłem do Zamrzenicy pod koniec wiosny. Ależ mi się tam podobało.

Inni więźniowie, ci z większymi wyrokami, pracowali w stołówce i kuchni. Rafała skazali tylko za drobne kradzieże. Nie musiał pracować.

Nie ukrywa, że więzienie to jego sposób na życie. - Normalnie śpię na klatce schodowej. Od siedmiu lat w tym samym bloku: wieżowcu na Bartodziejach.

Dlaczego w tym miejscu? - Pracowałem tutaj jako sprzątacz. Znałem kod do domofonu, więc mogłem swobodnie wchodzić. Potem robotę straciłem, ale dalej przychodziłem do bloku. Spać właśnie.

Kładzie się na najwyższym piętrze, na kartonach. Pod głowę bierze reklamówkę z ciuchami. Przykrywa się kocem.

Lokatorom gość na klatce nie przeszkadza. - Zapowiedzieli, że jak będę zachowywał się głośno, załatwiał na klatce i śmierdział, to mnie wywalą - kontynuuje Rafał.

Jak cię widzą

A on dba o siebie. - Codziennie się myję, choćby w markecie. Raz na tydzień chodzę na PKS. Kąpiel kosztuje 12 złotych. - Stać mnie, bo przecież wiadomo, że pieniądze mam.
Skąd je ma - też wiadomo.

Goli się codziennie. Przeważnie ukradzionymi maszynkami do golenia. Ma krótkie włosy, bo mu uczennice szkoły fryzjerskiej za darmo obcinają.

Nie trzyma się z innymi bezdomnymi. Widuje ich jedynie na darmowych obiadach w stołówce dla ubogich. Do schroniska nie pójdzie: - Byłem pięć razy i za każdym razem mnie wywalali. Za picie.

Twierdzi, że w więzieniu żyje się lepiej niż w schronisku. - W noclegowni sale są nawet 24-osobowe, a więzienne cele przeznaczone są przeważnie dla sześciu osób, góra dwunastu. Obiady też są lepsze i jest więcej jedzenia. Nowe ubrania dają, a nie używane - wylicza.

Tyle, że w pace jest dyscyplina. - Do tej ich dyscypliny się przyzwyczaiłem, bo często tam przecież ląduję.
Pewnie z siedem razy już siedział. Trudno zliczyć.

- W lutym znowu pójdę. Na miesiąc. Wyrok, jak zwykle za kradzieże w sklepach, dostałem - informuje Rafał. - Dobrze się składa, bo na luty zapowiadają atak zimy. Pomieszkam w ciepełku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska