Po wielu perypetiach w końcu zasiedli do rozmowy przy jednym stole: inwestor, który do tej pory unikał mediów i przedstawiciele mieszkańców Studzianek. Chodzi o kolejną żwirownię, która ma powstać w sąsiedztwie wsi.
Mieszkańcy nie chcą, żeby krajobraz otaczający Studzianki zamienił się w krajobraz księżycowy: - Mamy już dosyć dziur po poprzednich żwirowniach - argumentowali ostatnio w "Lokalnym" mieszkańcy.
W planach była żwirownia
Teraz mogli wysłuchać zdania inwestora: - Zanim pan Ambrożewski chciał kupić tę działkę, pisaliśmy do pana burmistrza czy istnieją jakieś przeszkody, żeby w tym miejscu prowadzić działalność - wyjaśnia pełnomocnik Ambrożewskiego Wiesław Winsko. - Burmistrz odpowiedział nam ustnie, że żadnych przeszkód nie ma. Był jak najbardziej za.
Ambrożewski sprawdził, że inwestycja była w studium uwarunkowań dla gminy Wasilków, gdzie ten teren był przeznaczony pod żwirownię.
Jak mówi Winsko, burmistrz Antoni Pełkowski wystosował w tej sprawie pismo do rady gmin: - Promował to. Jego pierwsze ruchy były takie, że pomagał w podejmowaniu następnych kroków, żeby tę żwirownię otworzyć - tłumaczy Winsko. Proponowaną przez burmistrza uchwałę w sprawie żwirowni ówcześni radni (to był rok 2002) przyjęli bez zastrzeżeń. Po stworzeniu planu zagospodarowania przestrzennego kto chciał, mógł składać protest.
Milczenie oznacza zgodę
- Żadnych uwag, protestów nie było. Radnym pozostało zaakceptować ten projekt zgodnie z prawem - opowiada Winsko.
Radny Aleksander Chomczyk ze Studzianek przypomniał, że jednak protesty były, tyle że dwa miesiące po ustawowym terminie.
- Panowie byli wcześniej na zebraniu wiejskim, gdzie mieszkańcy wyrazili opinię, że nie chcą kolejnych żwirowni - przypomina Chomczyk.
- Burmistrz nie powinien przyjąć tego protestu, który wpłynął po terminie, niestety go przyjął i złamał tym prawo - relacjonuje Winsko. - Wtedy sto procent radnych przyjęło ten protest.
Gra strategiczna
Inwestor poszedł po poradę do prawnika, który swoją ekspertyzę przesłał do burmistrza.
- Na następnym posiedzeniu radnych burmistrz powiedział, że właściwie to gmina ma rację, ale gdyby poszła sprawa do sądu, to mogłyby być odszkodowania - mówi Winsko. Radni uchylili swoją poprzednią uchwałę, uznającą protest mieszkańców. To jednak nie załatwiło sprawy, bo jakiś czas później podjęli, jak relacjonuje Winsko, kolejną uchwałę, która unieważniła całe postępowanie. Dopiero w listopadzie ubiegłego roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze stanęło po stronie inwestora. Znowu nie było żadnych odwołań ze strony gminy. Teraz inwestor może rozpocząć prace.
I po protestach?
- Tyle pieniędzy w to władowałem. W 2002 roku to wszystko kosztowało mnie milion złotych - informuje Ambrożewski. - Gdybym wiedział, że mieszkańcy będą protestować, żwirownię otworzyłbym w innym miejscu. Teraz, jeżeli ktoś mi będzie utrudniał pracę, będę się sądził i gmina będzie płaciła mi odszkodowanie.
- Myśmy złożyli wtedy swój protest i cały czas było mówione, że to też teren Natura 2000 i było cicho - tłumaczy sołtys Eugenia Górko.
O wnioskach ze spotkania całe Studzianki dowiedzą się na zebraniu wiejskim. Wtedy mieszkańcy zadecydują czy będą jeszcze protestować, czy dadzą sprawie spokój.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?