Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na nartach najlepiej zjeżdżało się w Ogrodniczkach

Alicja Zielińska [email protected] tel. 85 748 95 45
Na nartach najlepiej zjeżdżało się w Ogrodniczkach
Na nartach najlepiej zjeżdżało się w Ogrodniczkach
W latach 50. studenci Akademii Medycznej, pochodzący z południa Polski, zimą tak tęsknili za nartami, że w czynie społecznym wybudowali skocznię narciarską. Znajdowała się ona po lewej stronie szosy, jadąc w kierunku Supraśla. Można było na niej skoczyć na odległość około 20 metrów. Któregoś razu jeżdżąc na nartach po okolicy z kolegami wytropiliśmy tę skocznię - wspomina Jerzy Szóstko.

Wiadomo od dawna, że Białostocczyzna to polska Syberia. Zawsze zimą było u nas mroźno, dużo śniegu. Dla tych, którzy lubili aktywnie wypoczywać była to frajda - mówi Jerzy Szóstko. - A już zwłaszcza dla młodych. Gorzej było ze sprzętem. Za mojej młodości mało kto miał porządne narty. Te zwykle pochodziły z czasów przedwojennych, bądź z okresu wojny - rosyjskie (miały wiązania z paskami) no i niemieckie już wysokiej klasy.

Narty własnym sumptem

W większości radzono sobie domowymi sposobami. Byli tacy spece, którzy sami robili sobie narty, na przykład mój starszy kolega Mirek Gajewski czy syn państwa Krachów z naszej ulicy Kapralskiej. Początkowo jeździliśmy po płaskim terenie albo zjeżdżaliśmy z małych górek przy cmentarzu ewangelickim, w pobliżu cmentarza prawosławnego. W starszym wieku, kiedy chłopaki nabierali już odwagi, no i więcej już umieli, to wypuszczali się dalej, na inne trasy. Na Pieczurki, Pietrasze, Jaroszówkę, Ogrodniczki. Właśnie w Ogrodniczkach były najlepsze górki do zjeżdżania na nartach.

Studenci zbudowali skocznię

W latach 50. studenci Akademii Medycznej, pochodzący z południa Polski, tak tęsknili za nartami, że w czynie społecznym wybudowali skocznię narciarską. Znajdowała się ona po lewej stronie szosy, jadąc w kierunku Supraśla. Można było na niej skoczyć na odległość około 20 metrów. No i ci studenci osiągali te odległości, gdyż mieli narty przystosowane do takich skoków. Te narty były szersze i dłuższe od normalnych.

Nasza grupa chłopaków przypadkowo odnalazła tę skocznię. Z ciekawością obserwowaliśmy skoki medyków z gór. A oni widząc nasze zainteresowanie krzyknęli do nas, byśmy też zjeżdżali. Mieliśmy trochę pietra, bo co innego skakać z progu terenowego około czterech, pięciu metrów, a tu rozbieg duży, stromy, i ten zeskok.
Ale co tam, raz kozie śmierć. Pierwszy ruszył Konrad Suska, skok był udany około dziesięciu metrów. Drugi skoczył Jurek Gerdo, potem ja i pozostali. Wszyscy w granicach dziesięciu metrów. Bez upadku! Skakaliśmy bez odbicia, spokojnie i z rozwagą. Ale kolejne skoki z lekkim odbiciem już były dłuższe o dwa metry. Byliśmy zadowoleni z naszego chrztu bojowego.

Zawody narciarskie

Pewnego razu profesor Matysiewicz z Liceum nr 1 przy ul. Kościelnej zebrał chłopaków, którzy jeździli na nartach zaproponował, abyśmy spróbowali swoich sił w biegach narciarskich. Organizowano właśnie eliminacje szkół średnich z Białegostoku, a następnie wyjazd do Ełku na spartakiadę zimową.

Kwalifikacje odbyły się na Nowym Mieście. Udało mi się, wygrałem, drugi był uczeń z Liceum Pedagogicznego przy ul. Mickiewicza. Pojechaliśmy do Ełku. Pierwszy dzień zawodów był nieudany, gdyż połowa zawodników pomyliła trasę. Po południu, po dokładnym zapoznaniu się z jej przebiegiem, byliśmy już dobrej myśli. Na drugi dzień miały się odbyć zawody. Wystartowaliśmy. Dobrze mi się jechało, na punktach kontrolnych plasowałem się w czołówce (byłem drugi, trzeci). No i w połowie trasy pech. Wiązania nie wytrzymują, pęka klamra - dla mnie to koniec zawodów.

Wygrał uczeń z Ełku, okazał się bezkonkurencyjny. Miał świetne narty - oryginalne biegówki, dobry smar, ale przede wszystkim sam był świetny. Kolega z białostockiego Liceum Pedagogicznego otrzymał dyplom i nagrodę. Musiał być drugi albo trzeci, nie pamiętam dokładnie.

Zwolenników białego szaleństwa w Białymstoku przybywało. Odbywały się różne turnieje. Mój przyjaciel Czesław Oracz podczas jednych z takich zawodów (skoki plus biegi) zajął pierwsze miejsce. Mnie biegi nie interesowały, gdyż były męczące, natomiast zjazdy uwielbiałem. Lubiłem szybkość. Przez wiele jeździłem w góry z rodziną. Tą pasją zaraziłem też syna.

Ogrodniczki bez wyciągu

W późniejszym czasie zabrakło zapaleńców, którzy by zajęli się rozwojem narciarstwa na Białostocczyźnie. Na Nowym Mieście wybudowano skocznię, ale nie zastąpiła ona stoku w Ogrodniczkach.

Piękny stok do zjazdów z wyciągiem, dwukrotnie uruchomiany, który jeszcze nie tak dawno cieszył wszystkich narciarzy, teraz stoi pusty i czeka na lepsze czasy. Całe szczęście, że dobrze działa sekcja narciarska w Supraślu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny