Ten lokal trafi na przetarg, ale jeśli Desa dostosuje się do jego warunków, będzie mogła pozostać na dotychczasowym miejscu - mówi prezydent Tadeusz Truskolaski.
W obronie galerii
W praktyce oznacza to, że popularny salon z antykami i dziełami sztuki będzie musiał do podstawowej działalności dodać także kawiarnię.
Przypomnijmy, że zamiast ciągu sklepów, wśród których mieści się Desa, miasto chciałoby mieć lokale gastronomiczne. To ma być sposób na ożywienie rynku miejskiego. Dlatego Desa musi opuścić zajmowany do tej pory lokal. Umowa najmu skończyła się w listopadzie.
Gdy napisaliśmy o tym w grudniu, wywołaliśmy prawdziwą burzę. Mieszkańcy Białegostoku murem stanęli za galerią. Chcą, by pozostała w dotychczasowym miejscu.
W obronę wzięli Desę także lokalni artyści. Zorganizowali przed nią happening. Na listach wyłożonych w galerii jest już około tysiąca głosów poparcia dla niej. I ciągle ich przybywa.
Naturalnie, że urządzimy...
W ostatnich dniach grudnia właściciele Desy wystosowali nawet specjalny list do prezydenta. Przekonują go, że w centrum miasta kawiarnie mogą istnieć obok, a nie zamiast, galerii.
- Pomysł wzbogacenia rynku o gastronomię jest znakomity, o ile nie jest realizowany kosztem galerii - podkreślają właściciele salonu. - W wielu miastach galerie sztuki i kawiarnie działają w symbiozie - obok siebie. Czy wprowadzenie tylko jednej branży - gastronomicznej - w tym miejscu zachowuje proporcję, umiar i harmonię programu rynku? Czy nie będzie to zubożenie oferty tego miejsca?
Postawiona przez miasto pod murem właścicielka galerii godzi się na włączenie gastronomii do swojej działalności. - Jeśli to jest warunek pozostania tutaj, to naturalnie, że urządzimy tu kawiarnię - zapewnia Anna Kakareko, współwłaścicielka Desy. - To żaden problem ustawić latem kilka stolików na zewnątrz. Ale we wnętrzu konieczny byłby remont.
...ale przetarg musi być
Utworzenie kawiarni w ramach galerii będzie możliwe tylko pod jednym warunkiem: Desa musi najpierw wygrać przetarg na wynajem lokalu, który wkrótce ogłosi miasto. Ma on odbyć się w ciągu 1,5-2 miesięcy.
- Musimy dbać o interes miasta - podkreśla Truskolaski. - Kto da więcej, ten będzie dzierżawcą.
Dziś cena za wynajem lokalu, w którym mieści się Desa, wynosi około 9 tys. zł miesięcznie.
Pierwszeństwo dla Desy
Miasto zapewnia, że wcale nie chce pozbyć się galerii. Co prawda 31 stycznia pojawią się w niej urzędnicy Zarządu Mienia Komunalnego, żeby oficjalnie przejąć lokal. Ale po pierwsze, miasto przekonuje, że poszuka dla Desy nowej siedziby, najwyżej 100 metrów od dotychczasowego miejsca.
Po drugie, władze Białegostoku szukają furtki, która umożliwiłaby pozostanie salonu w dotychczasowym miejscu. Jaka to furtka? Po wylicytowaniu ceny lokalu w przetargu, pierwszeństwo w wynajęciu będzie miał przedsiębiorca, który dotychczas prowadził w nim działalność. Taką możliwość uchwalili niedawno radni.
- Badamy taką opcję. Jeśli będzie taka możliwość, to skorzystamy z niej w tym przypadku - mówi prezydent Truskolaski. - Jest jeden problem. Uchwała o pierwonajmie jeszcze nie obowiązuje.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?