Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Białówny gipsują tylko ze skierowaniem

(mw)
To po prostu brak zdrowego rozsądku – denerwowali się Edward Mierzwiński z żoną
To po prostu brak zdrowego rozsądku – denerwowali się Edward Mierzwiński z żoną Fot. Wojciech Oksztol
Pani Jadwiga na przyjęcie czekała ponad dwie godziny. - Powinna wezwać karetkę i jechać do szpitala.

To skandal! Zawiozłem żonę do przychodni, bo złamała rękę. Bardzo cierpiała, ale musieliśmy czekać prawie dwie godziny, aż lekarz nas przyjmie! - zaalarmował wczoraj nasz Ostry Dyżur Edward Mierzwiński. Zdenerwowany twierdził, że w kolejce tylko jego żona była z urazem. I że lekarz mógł ją przyjąć wcześniej.

Każdy musi swoje odczekać

Postanowiliśmy to sprawdzić. Udaliśmy się do przychodni ortopedycznej przy ul. Białówny. Bo tam Mierzwiński przywiózł żonę.

- Ależ oczywiście, że byli inni pacjenci! Ten pan zachowywał się wobec nas bardzo wulgarnie. A to nie nasza wina, że są kolejki - tłumaczyły recepcjonistki.

Lekarz, który badał panią Jadwigę, nie krył tego, że pacjentów wczoraj było wielu, a kobieta musiała swoje odczekać.

- U nas nie ma pacjentów ważnych i mniej ważnych. Co ja poradzę, że w przychodniach są takie kolejki i tyle się czeka? - pytał ortopeda Jarosław Kostro, kierownik przychodni. - Pani bardzo mnie prosiła, żebym się nią zajął. Chociaż mówiłem jej, że potrzebna była karetka, bo ma bardzo poważne złamanie z przemieszczeniem. W naszej przychodni nie nastawiamy takich złamań, należy je przeprowadzić pod znieczuleniem ogólnym - tłumaczył lekarz.

Takie złamania to tylko w szpitalu

Dlatego w tym wypadku Mierzwińscy powinni wezwać karetkę, która zawiozłaby panią Jadwigę do szpitala. - Ja nie chciałam tam jechać. Skoro już tak długo tu czekaliśmy, a lekarz powiedział, że zobaczy, co da się zrobić - lamentowała kobieta.

- Żona przez ostatnich dziesięć lat była już tu ze złamaniami. Zawsze wszystko dobrze się kończyło. Nie wiemy, dlaczego teraz wyniknęły takie problemy - mówił pan Edward.

- Pacjenci są przyzwyczajeni do przychodzenia do nas, bo było tu kiedyś pogotowie. Jednak od trzech lat jesteśmy zakładem niepublicznym i przyjmujemy pacjentów tylko ze skierowaniem - tłumaczył kierownik przychodni.

Lekarz twierdził, że nie musiał przyjmować pani Jadwigi, bo przychodnia to nie ambulatorium. - Zrobiłem to tylko dlatego, że pani bardzo mnie prosiła. Gdybym wiedział, że tak to się skończy, to odesłałbym ją do szpitala - denerwował się ortopeda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny